W przeciągu niemal stu lat, Teresa przyniosła plon nadzwyczaj obfity. Jak się temu dziwić? Bóg spełnił wszystkie jej pragnienia, gdyż wzbudza! je w niej Jego Duch. Czyż nie pisała do księdza Bellière: "Nie umieram jednak, wchodzę w Życie" (L 244)?
Przez dwadzieścia dziewięć dni, wyjąwszy krótkie okresy wytchnienia, będzie tracić krew, w dzień i w nocy, co najmniej ze dwadzieścia razy. Sytuacja bardzo niepokojąca dla niej i dla otoczenia.
Gdybyśmy zapytali teraz o istotę jej "próby duszy", usłyszelibyśmy w odpowiedzi, że polega przede wszystkim na "myślach" pełnych wątpienia przeciwko wierze. Z pewnością, trzeba byłoby tu włączyć te "ekstrawaganckie myśli", o których nic bliżej nie mówi.
Dla Teresy, to ukryte pod płaszczem Maryi życie jest miejscem najściślejszego zjednoczenia z Jezusem, w prostocie codziennego życia. Mówi o tym w jednej ze swoich pierwszych poezji.