Czułam, że oddawszy się bez podziału modlitwie za tych, którzy bronią Kościoła, za kaznodziejów i uczonych teologów, którzy są obrońcami jego, będziemy wedle naszej możności wspomagały tego Pana naszego, (...)
W opisach tych fundacji nie przedstawiam tych wielkich trudów podróży pośród chłodu, upału, śniegu, a zdarzało się nieraz, że przez cały dzień śnieg nie przestawał sypać, a innymi razy gubiłyśmy drogę, innymi znowu podróżowałam z wielkimi dolegliwościami i z gorączką.
Ojciec mój miał wielkie miłosierdzie dla ubogich i był litościwy dla chorych, a także dla sług. Tak dalece, że nigdy nie mógł się zdobyć na trzymanie u siebie niewolników dla wielkiego nad nimi politowania.
My wszyscy, którzy nosimy święty habit Karmelu, jesteśmy powołani do modlitwy i kontemplacji; to jest bowiem nasz początek, z tego rodu się wywodzimy, od owych świętych ojców naszych z Góry Karmel, którzy w głębokiej samotności i w całkowitym oderwaniu od spraw tego świata, szukali jedynego skarbu, drogocennej perły kontemplacji.