Niech pamięta ta dusza o Jego słowach, niech się przypatrzy temu miłosierdziu, jakie okazał nade mną, której prędzej sprzykrzyło się obrażać Go, niż Jego łaskawości sprzykrzyło się odpuszczać mi.
I dla mnie ta zbytnia ufność w siebie była przyczyną ruiny. Bardzo, więc w tym stanie, jak w każdym innym potrzeba przewodnika i zasięgania rady osób duchownych.
(…) najłatwiej było mi odnaleźć się podczas Jego modlitwy w Ogrójcu. Tam dotrzymywałam Mu towarzystwa. Myślałam – o ile byłam w stanie – o tym pocie i przygnębieniu, które tam odczuwał.
Gdy widzę taki ogromny majestat, ukryty w takiej malutkiej rzeczy, jaką jest Hostia, wtedy doprawdy dusza moja nie może wyjść z podziwu nad taką nieogarnioną mądrością.