Jak się modlić? Porady świętych Karmelu

Bezcenny sekret modlitwy



Modlitwa zawierzenia Maryi na rozpoczęcie dnia

Maryjo, pokorna Matko z Nazaretu, wyproś mi łaskę poznania wielkiej wartości codziennych zajęć i obowiązków. Pomagaj mi przepajać je duchem modlitwy, by stawały się drogą cichej służby skierowanej ku wszystkim ludziom. Amen.

Konferencja pierwsza

Sekret sumienia traci na wartości i ulega skażeniu, ilekroć wyjawia się ludziom jego owoce, ponieważ za każdym razem jako wynagrodzenie otrzymuje się tylko owoc chwały przemijającej. (święty Jan od Krzyża)

Modlitwa jest doświadczeniem do głębi intymnym. Nie powinno się jej wystawiać na widok publiczny, by każdy, kto tylko chce, przenikał ją wzrokiem. Modlitwa żyje dzięki intymności. Nauczanie Jezusa na temat modlitwy pełne jest napomnień, by tę intymność uszanować: “Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu” (Mt 6, 6); “Nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami” (Mt 7, 6).

Każdy, kto patrzy na życie modlitwy z głębią, dobrze wie, że pośród licznych pytań rodzących się w sercu są takie, nad którymi nie można przejść obojętnie. One niepokoją i stawiają wysoki próg dla naszych przemyśleń, dla podejmowanych decyzji. Z pozoru mogą wydać się banalne, ale dla kogoś, kto nie traktuje swego życia jako zawodu wykonywanego od godziny do godziny, lecz jako dar i sposób bycia dla Jezusa, z Jezusem i w Jezusie, są one najważniejsze. Jak naprawdę kocham Jezusa? Czy żyję dla Niego? Komu służę – Jemu czy sobie? Do kogo tak naprawdę należę – do Niego czy do siebie? Czyją wolę spełniam – Jego czy swoją? Takich krótkich, lecz zarazem decydujących o kształcie modlitwy, a zatem i całego życia pytań jest sporo. Pośród nich jest i to: Co zrobić, aby bardziej utożsamić się z Jezusem?

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus pozostawiła nam cenną poradę: “Jezus to skarb ukryty, dobro nieocenione, które tak mało dusz umie odnaleźć, bo jest ukryte, a świat lubi to, co błyszczy. […] Aby znaleźć rzecz ukrytą, trzeba się również ukryć. Życie nasze musi zatem być tajemnicą! Trzeba nam się upodobnić do Jezusa, którego twarz była zakryta…”.

Święta podpowiada nam piękną i trudną zarazem rzecz: mówi o tajemnicy ukrycia. Wszyscy jesteśmy powołani do wielkiej zażyłości z Jezusem, jednak wielu nie wchodzi w głębię tego doświadczenia, ponieważ nie podejmuje wysiłku spotkania się z doświadczeniem ukrycia. Ono jest trudne, bo wymaga zwrócenia się w stronę przeciwną naturalnym skłonnościom człowieka. Jezus to skarb ukryty i mało dusz Go znajduje, bo aby Go znaleźć, trzeba samemu się ukryć. Ukrycie się stoi w opozycji do bycia znanym, widzianym, docenianym, tym, którym się interesują, którego pytają o zdanie, o którego towarzystwo i względy zabiegają. Siostra Anna od Najświętszego Serca, która przez siedem lat przebywała w jednym klasztorze z Teresą od Dzieciątka Jezus, powiedziała: “Nie było o niej nic do powiedzenia; była bardzo miła i bardzo ukryta, nie zauważało się jej, nigdy nie domyśliłabym się jej świętości”.

Ukrycie się z Jezusem to jedna z najbardziej zachwycających Serce Boga życiowych postaw, jakie może realizować człowiek. Podczas ziemskiego życia Jezus wypatrywał oczami swego Serca takich postaw, a niektóre z nich pozostawił nam za wzór: ukryta wielkość daru ubogiej wdowy przy skarbonie świątyni, postawa Marii podczas wizyty Jezusa w Betanii u Łazarza, złożenie przez apostoła Jana głowy na piersi Jezusa w czasie ostatniej wieczerzy, gest Weroniki, a przede wszystkim niedościgniona postawa Maryi, Matki Jezusa. “Oto moja matka i moi bracia” (Mt 12, 49) – powie o nich wszystkich Jezus. A więc ktoś Jezusowi naprawdę bliski.

Głębia bliskości z Jezusem mierzona jest głębią ukrycia się wraz z Nim w codzienności życia i w doświadczeniu modlitwy. Każdy człowiek powołany jest do realizacji tajemnicy ukrycia na miarę zadania powierzonego mu przez Bożą opatrzność do realizacji. Doczesne życie wielu świętych było zazdrośnie strzeżone przez Boga. Strażnikiem tej wielkiej świętości był szczelnie okrywający życie tych ludzi płaszcz prostoty, zwykłości, pokory, nieuznania. To tylko ludzka ślepota w braku nadzwyczajnych uzdolnień dostrzega powód do narzekań i zgorzknienia. Człowiek często nie pojmuje Bożych paradoksów. Nie dostrzega, że brak bycia zauważanym to jedna z wielkich łask, jakie Jezus może złożyć w jego sercu. Stanowi ona szczególnie cenne środowisko intymnej modlitwy.

Modlitwa ma swego śmiertelnego wroga. Jest nim robak pychy. Jeśli nie zabezpieczysz cennego antyku odpowiednią substancją, wcześniej czy później stanie się on pastwą korników. Podobnie jest z modlitwą. Jeśli nie otoczysz jej dyskrecją, stanie się pożywką dla pychy.

Do wszystkich swych uczniów Jezus powiedział: “Będziecie moimi świadkami… aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Mówić ludziom o Bogu to szczytne zadanie. Dlaczego więc święci doradzają roztropność, powtarzając często: Lepiej jest mówić do Boga, niż mówić o Bogu?

Mówienie o Bogu niesie ze sobą niebezpieczeństwo promocji własnej osoby. Przy braku roztropności niepostrzeżenie zmienia się akcent misji świadczenia. Bóg, który powinien być w centrum, zostaje zastąpiony przez twoje doświadczenie Boga. Masz co pokazać:twój czas spędzony na modlitwie, twój sposób modlenia się, twoje duchowe doświadczenie, twój sposób radzenia sobie z trudnościami na modlitwie, twoje porady dla tych, którzy cię pytają… Twoje wyrasta ponad On. Jest kuszące, bo przynosi ze sobą powiew zainteresowania twoją osobą, powiew podziwu i zachwytu nad tym, jak ty to robisz. Gdy mu ulegniesz, wnet zauważysz, że dzieje się coś, czego się nie spodziewałeś: “sekret traci na wartości i ulega skażeniu”. Stajesz się pusty. Ze skarbca swego wnętrza sprzedałeś już wszystko. Zyskałeś jedynie “owoc chwały przemijającej”, o którym mówił Jezus: “Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom podobać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę” (Mt 6, 5). Taka nagroda nie sięga wieczności. Jest chwilowym podziwem ludzi nad tobą. Szybko przemija, bo ludzka pamięć jest zawodna. Jutro ktoś inny będzie przedmiotem podziwu. Ty miałeś swoje pięć minut. Przy spotkaniu z Ojcem nie licz na nic więcej.

Otaczanie sekretem rozmowy z Ojcem powinno iść w parze z szacunkiem dla modlitwy bliźniego. Nie wdzieraj się na siłę do jego serca. To przestrzeń intymna. Robak pychy ujawni się nie tylko wówczas, gdy brak ci troski o własne skarby. Znajdziesz go również w uzurpowaniu sobie prawa do oceny czyjejś modlitwy. Jeśli wydajesz takie osądy, posłuchaj, co mówi na to święty Jan od Krzyża: “Nie myśl, że osoba, w której nie błyszczą cnoty przez ciebie dostrzegane, nie jest cenna w oczach Boga. Cenna jest dzięki cnotom, których ty nie widzisz”.

Modlitwę zamieszkuje Bóg, dlatego zawsze wymyka się ona ludzkim miarom. Nie masz wiedzy o tym, co pociąga Ojca ku konkretnej osobie. Jego sposób patrzenia jest tak różny od twego. Niech więc za dobry drogowskaz posłuży ci myśl świętego Doktora Karmelu: “Przebywaj sam na sam z Bogiem, czyń dobrze w ukryciu, ukrywaj dary Boże”.

Dyskrecja otaczająca świat modlitwy, dobrych czynów i darów otrzymanych na modlitwie pomaga ci kontrolować pewną skłonność, którą cechuje się pycha. Wszyscy nosimy w sobie tendencję do emocjonalnego odnoszenia się do własnej osoby. Pycha nie odwołuje się do rozumu, jego wyższości i sprawności. Ona bazuje na zakochaniu się w sobie. Nieustannie broni własnego ja i torturuje serce pytaniami: Czy aby otoczenie nie osądza mnie źle? Czy udało mi się zachować tak, jak chciałbym, by myślano o mnie? Jak wypadłem? Co o mnie myślą? Czy mnie lubią? Dlaczego mnie nie doceniają? Dlatego tak łatwo jest przejść od mówienia o Bogu do mówienia o sobie, od rozmowy z Ojcem do rozmowy o mojej modlitwie, od radości z otrzymanych na modlitwie darów do nierozważnej ich sprzedaży za śmiesznie niską cenę. Zakochane w sobie ja wszędzie znajdzie okazję, by pokazać siebie.

Święty ojciec Pio naucza, że sekretny klimat modlitwy potrzebuje asystencji pokory, która jest jednocześnie wewnętrzna i zewnętrzna. Innymi słowy, ma objąć to, co widoczne dla oczu, i to, co skrywa ludzkie serce. Rozdźwięk pomiędzy sercem i zewnętrznym przejawem jakiegoś czynu rodzi w człowieku tragiczne pęknięcie, które odrzucił Jezus w postawie faryzeuszy; odrzucił coś, co określamy krótkim stwierdzeniem – “na pokaz”. Żadna zewnętrzna postawa, zewnętrzny czyn uznany przez ludzi za pokorny, w oczach Boga nie będzie za taki uchodził, jeśli jego źródłem nie będzie pokora serca.

Pokora towarzysząca modlitwie ma być bardziej odczuwaną niż demonstrowaną. Ta jej cecha jest trudna do opisania; to coś, co Jezus wypowiedział słowami: “Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 4). Skłania nas do wielkiej ostrożności w ocenianiu ludzi. Ponieważ pokora powinna być bardziej odczuwaną niż demonstrowaną, nigdy nie decydujmy się pochopnie wypowiadać o drugim człowieku. Nasza ocena może bardzo różnić się od stanu faktycznego. Nikt z nas nie zna tajników serc ludzkich i tego, co odczuwają, a czego nie da się zobaczyć, gdy patrzymy na czyjś wygląd zewnętrzny lub zachowanie.

Pokora towarzysząca modlitwie ma być raczej głębsza niż widoczna. To jeszcze inny sposób wyrażenia tego, co powiedziano wcześniej: prawda o pokorze skrywa się w głębi człowieka. W tę głębię zaglądać będzie Jezus, gdy na progu wieczności poprosi nas o ocenę naszego własnego życia. Tam skrywać się będzie prawda.

Jezus wielokrotnie podkreślał, jak bardzo Ojciec ceni sobie w człowieku postawę pokory, która nie szuka chwały ludzkiej, ale Bożej. Pouczał nas, że nie wystarczy, aby zewnętrznie zachować postawę pokory wobec czynionych dzieł i wypowiadanych słów. Potrzeba jeszcze czystej intencji i pragnienia, by cię nie chwalono: “Niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa” (Mt 6, 3).

Jakie są zatem owoce królewskiej cnoty pokory tworzącej klimat intymnej modlitwy? Są bardzo cenne: łatwiejsza walka z duchem zadowolenia z siebie; nadprzyrodzony dystans do upokorzeń i obelg, które spotykają mnie ze strony ludzi czy sytuacji; łatwość przebaczania bliźnim nie tylko na poziomie rozumu, ale i na poziomie serca, stawanie wobec Boga i bliźnich w prawdzie o sobie, wolność od zakłamania i wreszcie prawdziwa pokora ducha, która chroni przed różnymi formami chwalenia się cnotami, zwracania subtelnymi zachowaniami uwagi bliźnich na własne umiejętności i zaradność. Wszystkie te i inne jeszcze owoce pokory wprowadzają w świat prawdziwie głębokiej rozmowy z Ojcem. On wyraźnie stwierdza ustami proroka Izajasza: “Jestem z człowiekiem skruszonym i pokornym, aby ożywić ducha pokornych i tchnąć życie w serca skruszone” (Iz 57, 15).