Jak się modlić? Porady świętych Karmelu

Słuchać i patrzeć z głębią



Modlitwa zawierzenia Maryi na rozpoczęcie dnia

Maryjo, niewiasto przenikliwego wzroku, dostrzegająca obecność Bożą w każdym człowieku i otaczającym go świecie natury. Proszę Cię, naucz mnie patrzyć z głębią, myśleć z głębią i kochać z głębią. Strzeż oczu mego serca, by nigdy nie straciły zdolności wrażliwego widzenia w prawdzie. Amen.

Konferencja pierwsza

Ten cudowny wodospad Niagara odwiedzają miliony ludzi, podziwiając jego niezrównane piękno. Jeśli chodzi o mnie, to wolę rozważać głębszy aspekt tego fenomenu natury. Chwyta on nie tylko moje oko i ucho; bardziej mój rozum, który zastanawia się, jakie przesłanie Bóg ukrył w wodzie. Widzę więc nie tylko naturalne bogactwo wody, jej niezmierzony potencjał; widzę Boga w dziele Jego rąk i znaki Jego miłości w każdej widzialnej rzeczy. Ogarnia mnie najwyższa radość, która przewyższa wszelkie radości. (błogosławiony Tytus Brandsma)

Modlitwa zaczyna się od słuchania i patrzenia, a nie od mówienia. Wpatrywanie się i zasłuchanie jest najbardziej pierwotnym doświadczeniem modlitwy. “Za najpiękniejsze uważałam dni – pisze święta Teresa od Dzieciątka Jezus – kiedy mój ukochany król [tato Teresy] zabierał mnie ze sobą na połów ryb; tak bardzo kochałam wieś, kwiaty i ptaki! Czasem próbowałam łowić swoją małą wędką, ale wolałam usiąść samotnie na ukwieconej trawie; pogrążałam się wówczas w głębokich myślach i chociaż nie wiedziałam, co to jest rozmyślanie, dusza moja zatapiała się w rzeczywistej modlitwie… Do uszu moich dobiegały odległe hałasy… szum wiatru i ledwie słyszalna muzyka wojskowa, której dźwięki dochodzące aż do mnie, rzewnie nastrajały moje serce… Ziemia zdawała mi się miejscem wygnania i marzyłam o niebie”.

Już mędrzec Syrach uczył: “W modlitwie swej nie powtarzaj tylko słów” (Syr 7, 14).

Świat natury jest pierwszym nauczycielem modlitwy. Skrywa w sobie głos Stwórcy. Szum drzew nie jest jedynie hałasem powstałym z szamotaniny liści, gałązek i wiatru. Ten dźwięk zawiera głębię. Trzepotanie skrzydeł ptaka nie jest jedynie uderzaniem piór o masy powietrza. Ono ma w sobie coś więcej. Śmiech człowieka nie jest jedynie drganiem strun głosowych i ujmującą nas mimiką twarzy. To szczególnie głęboka tajemnica. Cisza kościoła, zakonnego chóru czy ustronnych miejsc to nie tylko przestrzeń wolna od fizycznych dźwięków. To szept Ojca. Spadające wody wodospadu to nie tylko prawo ciążenia. To sposób mówienia Boga.

Na spadający z jesiennego drzewa liść można patrzeć tak, jak patrzy botanik. On zastanawia się nad tym, co spowodowało, że ogonek liścia oderwał się od gałązki. Można patrzeć jak fizyk, który dostrzega prawo ciążenia i potrafi wyjaśnić, dlaczego liść opada lotem ślizgowym. Można patrzyć jak matematyk. On, znając wysokość gałązki i czas opadania liścia, potrafi obliczyć prędkość, z jaką spada. Ale można też popatrzyć na to pospolite wydarzenie jak dziecko, które nie zna się jeszcze na biologii, fizyce i matematyce. Ono patrzy i cieszy się, że kolorowy listek spada i wykonuje po drodze liczne akrobacje. Taki prosty podziw wprowadza w modlitwę.

Święty Jan od Krzyża, gdy był wychowawcą nowicjuszy, zabierał ich często na rozmyślanie do ogrodu. Tam uczył ich dziecięcego spojrzenia na przyrodę. Prostego, ale zarazem głębokiego. To były podwaliny modlitwy.

Pierwotnym doświadczeniem modlitwy jest wpatrywanie się oczami i nasłuchiwanie uszami. Droga rozpoczyna się od podziwu nad pięknem przyrody, co można porównać do pierwszej klasy w szkole modlitwy.

Pośród nielicznych pisemnych świadectw mówiących o życiu pierwotnego Karmelu zachowało się i to, które z racji szczególnej głębi warto przytoczyć w całości. To jedna z pereł najstarszej literatury Karmelu. Nieznany nam bliżej trzynastowieczny pustelnik karmelitański pisał: “W samotności cała stworzona natura przyczynia się do naszego dobra. Rozświetlone gwiazdami niebo i zdumiewające w swoim porządku planety przypominają nam o istnieniu wspanialszych cudów. Ptaki, przybrawszy jakby naturę aniołów, pocieszają nas swoim delikatnym śpiewem. Góry, jak w proroctwie Izajasza, wylewają na nas swój słodki moszcz, a pagórki opływają w mleko i miód; nie kosztują ich jednak ci, którzy kochają świat. To one otaczają nas niby bracia należący do naszego konwentu. Gdy zaś śpiewamy uwielbienia Stworzycielowi, odpowiadają harmonijnym echem, które jak muzyka wypełnia otaczającą nas przestrzeń. Wszystko dokoła modli się z nami: korzenie i pędy swoim wzrostem, trawa swoją zielonością, a drzewa swoją tajemniczą radością; kwiaty, współuczestnicy naszej samotności, uśmiechają się do nas i rozlewają wokoło cudowny zapach pocieszenia; milczące światło gwiazd i księżyca przekazuje nam zbawienne przesłania; otaczające zaś zarośla oferują schronienie. Wszystkie stworzenia, które widzimy czy słyszymy na pustyni, obdarowują nas swoim pocieszeniem. A chociaż nie mogą mówić, opowiadają o licznych cudach i sprawiają, że dusza wyrywa się z ciała, wielbiąc Zbawiciela”.

Przytoczony tekst pozwala bez trudu dostrzec rolę naturalnego piękna w formacji modlitwy. Przyroda otrzymuje cechy osoby, która wraz z pustelnikami modli się do Stwórcy. Tworzy atmosferę, w której On zstępuje, aby być z nimi. Pustelnicy nazywają różne elementy przyrody “braćmi należącymi do konwentu”. Braterstwo z modlącą się naturą, które tak mocno podkreśla duchowość franciszkańska, wcale nie jest obce duchowi Karmelu.

Otwarcie oczu i uszu na piękno natury jest warunkiem pojawienia się w twym duchowym organizmie innej ważnej umiejętności – wsłuchiwania się i wpatrywania we własne wnętrze. Aby móc się modlić, trzeba wsłuchiwać się we własne wnętrze, bo tam zamieszkuje Duch Święty, jedyny nauczyciel dialogu pomiędzy tobą i twoim Ojcem. Nie nauczysz się wsłuchiwać w siebie, jeśli wcześniej nie nauczyłeś się wsłuchiwać w piękne fenomeny otaczającego cię świata natury.

Refleksyjnego patrzenia posiadającego głębię nie ułatwia cechujące dzisiejszego człowieka nastawienie na jak największą ilość doznań. Ślizganie się po powierzchni doświadczeń, szybkie przechodzenie od jednego doznania do innego nie uformuje serca zdolnego do modlitwy.

Modlitwę rozumiemy często zbyt intelektualnie. To coś, co trzeba przemyśleć, zaplanować, poprowadzić czy pilotować. Doświadczenie Karmelu w dziedzinie modlitwy przypomina nam coś ważnego: zanim sięgniesz po książki, zanim zaczniesz rozważać, argumentować, naucz się słuchać, niech książki o modlitwie nie zajmą na stałe miejsca prostoty wsłuchiwania się i czasu na to przeznaczonego.

Lękamy się niekiedy czasu modlitwy, który byłby pozbawiony książek. Książka jako pomoc w rozmowie z Bogiem jest bardzo cenna. Szczególnie na początku drogi modlitwy, gdy oschłości są częstsze. Wówczas pomaga się z nich wydostać. Lektura musi jednak, co jakiś czas, robić miejsce słuchaniu otaczającej cię ciszy. Trzeba ją oswajać. Wsłuchiwanie się w ciszę nie jest łatwym doświadczeniem. Może nudzić. Zwykle rodzą się w niej także poważne pytania, które stawiają wymagania: Jak żyję? Dlaczego tak żyję? Czy nie powinienem czegoś zmienić?

Nauczycielem modlitwy nie jest leżąca obok ciebie książka czy przesuwany w palcach różaniec. To są tylko pomoce. Wszystko zaczyna się oswajaniem ciszy.

Tam, gdzie lektura książek o modlitwie na stałe zajęła miejsce wsłuchiwania się, nie ma mowy o prawdziwej modlitwie. Jest to z pewnością pogłębianie intelektualnej wiedzy o modlitwie, która jednak nie ma przełożenia na osobiste doświadczenie. Jest to zawsze czyjeś doświadczenie, o którym czytasz, ale nie twoje własne.

Otaczający świat pełen jest materialnych rzeczy i specyficznych relacji międzyludzkich, które dla modlitwy i życia duchowego mają symboliczne znaczenie. Symbole pomagają dostrzec i zrozumieć duchową głębię ukrytą w codziennym życiu. Duchowość karmelitańska również posiada swoją symbolikę. Jej symbole podstawowe: ogród, góra i źródło wyraźnie wiążą się z doświadczeniem modlitwy.

Piękno Karmelu przyciągało i wzbudzało w sercach ludzi tęsknotę za prawdziwym i wiecznym pięknem. W języku hebrajskim Karmel znaczy “ogród”, i chyba żadna inna nazwa nie oddałaby lepiej jego tajemnicy. Ogród jest miejscem, w którym wypoczywamy. Udajemy się do niego, aby uciec hałaśliwej atmosferze ulicy i codziennych zajęć, a doświadczyć ciszy. Szukamy jego ustronnych miejsc, aby pozostać sam na sam z własnymi myślami. Ogród to także zakamarki, które urzekają nas swoim klimatem, będąc dla wielu pierwszą szkołą modlitwy serca, w którym zamieszkuje Stwórca wszelkiego piękna.

Duchowość karmelitańską symbolizuje ogród świętych zakonu. Zafascynowany pięknem jego duchowych kwiatów błogosławiony Tytus Brandsma, holenderski karmelita, męczennik obozu koncentracyjnego w Dachau, pisał: “Popatrzmy na pokryty różnymi kwiatami ogród Karmelu. Eliasz, i wszyscy ci, którzy żyjąc jego duchem, wspinają się na górę poprzez jego groty i jaskinie (symbol ćwiczenia się w cnotach), to róże o intensywnym czerwonym kolorze. Czerwone róże są symbolem płomiennej miłości, która płonęła w wielkim Proroku, i która nadal płonie w jego uczniach. Ta miłość jest najbardziej godną cechą uczniów Eliasza. Nie ma odpowiedniejszego symbolu jak róża, ciemnoczerwona, pnąca się róża. Widzę, jak rozrasta się po górze Karmel i jak bierze ją w posiadanie”. Szczególnym kwiatem w mistycznym ogrodzie, poprzez swoją prostotę, jest jednak Maryja. Ojciec Tytus pisze o nim: “Maryja jest najbardziej czarującym kwiatem karmelitańskiego ogrodu. Dla mnie symbolizuje Ją słonecznik. Ten kwiat wznosi się znacznie ponad wszystkie inne. Jego cechą charakterystyczną jest to, że zawsze zwraca się ku słońcu, sam zresztą będąc obrazem słońca. Może wzrastać we wszystkich ogrodach, stanowiąc ich barwną ozdobę. Jest wysoki i mocny, a ponadto ma głębokie korzenie. Symbolizuje on duszę Maryi stworzoną na Boży obraz, aby karmiła się i dała posiąść Bożemu światłu. To dwa słońca świecące ku sobie; jedno wysyłające niezgłębiony w swym pięknie blask, drugie przyjmujące jego światło i błyszczące w nim, jak gdyby samo było prawdziwym słońcem. Tak jest zauroczone pięknem Jego blasku, że nie może się od Niego odwrócić, lecz tylko żyć dla Niego i przez Nie”.

Modlitwa, daje nam do zrozumienia błogosławiony Tytus, jest jak nieustanne wpatrywanie się kwiatów ogrodu, którymi my jesteśmy, w boskie Oblicze Jezusa. Ono jest słońcem wieczności.

Duchowość karmelitańską symbolizuje przede wszystkim góra doskonałości, obraz pozostawiony nam przez świętego Jana od Krzyża. Na górę wchodzi się ścieżką wyrzeczenia wszelkich dóbr stworzonych. Ten mistrz modlitwy ujął swoją duchową doktrynę w formie prostego rysunku Góry Karmel. Aby dojść na jej szczyt i doświadczyć piękna oraz miłości Boga – co wyrażają umieszczone tam przez niego słowa: “Wprowadziłem was do ziemi Karmelu, abyście jedli jej owoce i to, co ma najlepszego” (Jr 2, 7) – trzeba wybrać właściwą drogę. U podnóża góry rozpoczynają się bowiem trzy drogi. Dwie z nich, droga pożądań dóbr ziemskich i droga pożądań dóbr niebieskich, giną gdzieś w pośrodku góry. Pierwszą zdobi napis: “im więcej ich szukałem, tym mniej ich znalazłem”, a drugą: “im więcej pragnąłem ich mieć, tym mniej ich dostąpiłem”. Na szczyt może doprowadzić jedynie wąska ścieżka doskonałości. Aby na nią wejść, trzeba stawać się bardzo pokornym i małym we własnych oczach, a także uwolnić się od pożądania dóbr materialnych czy też duchowych pociech, co święty wyraził poprzez kilkakrotne powtórzenie słowa “nic”.

Góra oznacza wspinaczkę, a więc wędrówkę do celu, na szczyt. Wspinający się nie może nieść ze sobą dużych ciężarów, jeśli chce szczyt osiągnąć i nie ustać w drodze. Góra osadzona jest w ziemi, przez co cechuje ją trwałość, długowieczność i niezmienność. Swym wierzchołkiem sięga nieba, dzięki czemu jest tajemnicza, przysłonięta i nie do końca odgadniona. Jako najważniejszy symbol duchowości karmelitańskiej wskazuje na żywotną równowagę między tym, co przybrane w ludzkie ciało, a tym, co boskie. Mamy chodzić po ziemi, ale również sięgać wyżyn wymykających się ludzkim oczom i ukrytych na szczycie góry. Taka jest też modlitwa. Rodzi się w miejscu codziennej egzystencji człowieka i dosięga samego Boga.

Trzecim symbolem karmelitańskiej duchowości jest źródło. Obfite źródła wytryskające ze zboczy Karmelu, a także wody rzeki Libnat, dzięki dwom akweduktom zaopatrywały w wodę Cezareę Maritima, miasto założone przez Heroda Wielkiego i nazwane tak przez niego na cześć Cezara Augusta. Słowo źródło przywołuje na myśl wodę, świeżość i odnowę. Źródło jest miejscem dobywania wody potrzebnej do nawadniania ogrodów i pól; jest więc symbolem życia i orzeźwienia. Święci Karmelu, a szczególnie święta Teresa od Jezusa, odwoływali się do tego symbolu, aby mówić o modlitwie wewnętrznej. Woda wyraża więc świadomość obecności Bożej w centrum duszy, głębię i bogactwo ludzkiego wnętrza. Używając symbolu źródła i wody, Święta wyjaśnia ponadto, że Bóg czasami, bez naszej winy, powoduje uczucie braku wody, oschłość, aby umożliwić przejście do głębszego życia wewnętrznego, do głębszej modlitwy.