Wznowienie działalności – założyciel klasztoru w Baeza

Po zakończeniu zgromadzenia kapitulnego karmelitów bosych w Almodóvar del Campo, Jan od Krzyża wyrusza do Andaluzji w towarzystwie służących don Pedra de Mendoza, niosących go w lektyce od Toledo.

Ubóstwo i radość



W przeciwieństwie do obfitości pożywienia duchowego, ubóstwo materialne klasztoru było tak znaczne, że niekiedy brakowało rzeczy niezbędnych. W takich sytuacjach ojciec Jan uczył, aby spotęgować ducha modlitwy, zaufać Bogu i Jego opatrzności, radować się, że można jeszcze raz doświadczyć, co to znaczy być naprawdę biednym. Pewnego dnia bracia, przyszedłszy do jadalni, nie znaleźli nic do jedzenia. Przeor bierze kawałek suchego chleba, kładzie go na stół i błogosławi. Nikt nie spodziewa się., ani nawet nie chce, cudownego rozmnożenia. Jan nakłania braci do przyjęcia sytuacji takiej, jaka jest i

wzywa do miłowania ubóstwa; następnie każdy udaje się do swojej celi. Wkrótce potem nadchodzi list. Furtian dostarcza go ojcu Janowi, który czytając go zaczyna płakać. Brokard od św. Piotra, furtian, pyta go: “Jakieś złe wiadomości? Czy zdarzyło się jakieś nieszczęście?” “Nie. Płaczę, bracie, widząc wielkie miłosierdzie Boga, który znając naszą słabość, pokazuje, że nie wierzy, iż my możemy cierpieć dla Niego choćby jeden dzień”. Wkrótce potem do klasztoru dostarczono chleba i mąki.

Przy podobnej okazji przybył z Ubędą wysłannik doni Felipy de Carvajal z “dwoma jucznymi zwierzętami, obładowanymi prowiantem dla zakonników”: ryby, jaja, mąka i inna żywność w dużej ilości. Ponieważ całe to dobrodziejstwo Boga trwa długo, zakonnicy mówią żartem o cudzie ojca Jana od Krzyża. Ale więcej niż tysiąc cudów znaczy jego rada: “Bądźmy tym, czym powinniśmy być, a Bóg da nam to, czego będziemy potrzebować”.

Ciągłe przypominanie ojca Jana, jakie kieruje on do swoich współbraci, aby żyli ufając w opatrzność Bożą, nie były zachętą do bierności; wiadomo od dawna, że zarówno księża jak i bracia bez święceń “oddawali się uprawie ziemi pod winnice, pracowali przy żniwach i wykonywali wiele innych prac rolnych”.

Ale praca, modlitwa, wyrzeczenia, milczenie to nie wszystko. Nieraz wszyscy razem udają się w pola, aby się rozerwać i wspólnie spędzić chwile odpoczynku. Takie właśnie jest życie karmelitów w Calvario zgodnie z rytmem, jaki próbuje zaprowadzić ojciec Jan.

Ich przykład pociąga innych; kilku młodzieńców wyraża chęć życia kontemplacyjnego. Jeden z nich, przybyły w 1579, wspomina historię swojego imienia zakonnego: “Kiedy otrzymałem habit, który teraz noszę, bracia doradzali mi, jakie przybrać imię, każdy według osobistej pobożności. Święty natomiast powiedział mi: “Synu, nie wybieraj tamtego imienia, lecz raczej to: Fernando od Matki Bożej, ponieważ Madonna raduje się, gdy jest nazywana tym imieniem”. I stało się tak, że poprosiłem, by nazwano mnie brat Fernando od Matki Bożej, ponieważ poradził mi to imię święty Jan od Krzyża, i ponieważ jest to imię ze wszech miar doskonałe”.