W kręgu Bożych tajemnic. Śmierć, czyściec, piekło, niebo

Niebo – tajemnica wiecznego piękna



Modlitwa zawierzenia Maryi na rozpoczęcie dnia

Maryjo, Królowo Aniołów i Świętych, Ty u boku swego Syna zasiadasz w Jego chwale. Twoje Serce współkróluje z Sercem Jezusa. Prowadź mnie bezpiecznie drogami mojej codzienności, by wieczność i jej piękno stały się również moim domem na zawsze. Amen.

Konferencja pierwsza

Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha (Mt 13, 43).

Niebo to piękno o niewyobrażalnym rozmachu i przejawach. Nawet najbardziej zachwycające formy piękna tego świata nie dadzą ludzkiemu sercu pojęcia o pięknie, w którym zanurzona jest wieczność. Jeżeli próba wyrażenia piękna doczesnego myślą lub słowem nastręcza tyle problemów, to cóż powiedzieć o pięknie wiecznym, które pochodzi od Boga, którym emanuje Maryja, każdy anioł i święty, którym cechują się nieskończone przestrzenie przyszłego świata.

Niektórym ludziom Bóg uchyla nieco tajemniczej zasłony, pozwalając dotknąć swego piękna. Oni jednak pozostają bezradni, gdy próbują przekazać swoje doświadczenie. Znamy dobrze zmieszanie apostołów Piotra, Jakuba i Jana – świadków przemienienia Jezusa na górze Tabor. Wiemy o podobnych doświadczeniach świętego Pawła.

Piękno wieczności jest przede wszystkim pięknem Boga. W tym pięknie uczestniczą wszyscy mieszkańcy nieba. Piękno Boga jest ich własnością, dlatego sami są niewymownie piękni. Piękno Boga staje się ich własnym pięknem.

“Nad drzwiami celi nr 5 w klasztorze San Giovanni Rotondo, w której ojciec Pio mieszkał przez wiele lat, wypisana była maksyma świętego Bernarda: «Maryja jest całą moją nadzieją». Ojciec Pio był zafascynowany urodą Maryi, lecz nie znosił, kiedy porównywano Jej piękność z pięknem tego świata. Słysząc kiedyś, jak któryś z braci śpiewa pieśń maryjną, której refren brzmiał: «Piękna jesteś jak słońce, jak blask księżyca…», zawołał: «Gdyby tak było istotnie, zrezygnowałbym z pójścia do Raju»”. Innym razem “ojciec Alberto d’Apolito, przyjaciel i biograf ojca Pio, żyjąc z nim przez wiele lat w klasztorze San Giovanni Rotondo, podsunął mu przepiękny obrazek Madonny z Dzieciątkiem z prośbą o napisanie kilku słów modlitwy na odwrocie. Ponieważ wyraziłem swój zachwyt nad delikatną i kruchą urodą oblicza Maryi, ojciec Pio wziął obrazek w dłonie, przyjrzał mu się uważnie i nagle oddał mi go mówiąc: «Brzydszej już nie mogli namalować». Stanąłem osłupiały, a potem szepnąłem: «Tak, Ojcze! Ojciec widział Maryję i dlatego ten obrazek wydaje mu się brzydki. Jak wygląda Maryja?» A on na to: «A któż jest w stanie opisać Jej urodę?» Po kilku miesiącach, kiedy już zapomniałem o tym wydarzeniu, ojciec Pio zaprosił mnie do swej celi mówiąc: «Przyjdź do mnie, przygotowałem dla ciebie obrazeczek». Wręczył mi naprawdę piękne wyobrażenie Matki Bożej, a na odwrocie napisał wezwanie: «Niech Najświętsza Maryja otworzy ci całe swe serce. Ojciec Pio»”.

Niebo to dom pięknych ludzi. Zapowiedź uczestnictwa w pięknie otrzymaliśmy w uwielbionym ciele Chrystusa. Widok samych rąk Jego uwielbionego ciała wprowadził świętą Teresę z Avila w ekstazę. “Pewnego dnia, gdy byłam na modlitwie, spodobało się Panu ukazać mi widome same tylko ręce swoje, a był to widok tak zachwycający, że nie mam słów na opisanie go. W kilka dni później ujrzałam boskie Jego oblicze, które mnie pięknością swoją jakoby całą pochłonęło. Nie mogłam z początku zrozumieć, dlaczego Pan mi się tak ukazywał częściami; później dopiero zrozumiałam, że takie i grzeszne stworzenie, jakim ja jestem, tak wielkiej chwały od razu by nie zniosło”. O pięknie ludzkich ciał po zmartwychwstania Święta napisała: “To tylko powiem, że chociażby w niebie nie było innej rozkoszy dla oczu, niż widok tej wielkiej piękności ciał uwielbionych, a zwłaszcza Człowieczeństwa naszego Pana Jezusa Chrystusa, to jedno już byłoby niewypowiedzianą chwałą i szczęśliwością”.

Piękno nieba posiada szczególne cechy. Jedną z nich jest świetlistość. Bóg jest światłością. Świetlistość należy do Jego natury. Jest ona również cechą wszystkich stworzeń, które w Nim istnieją. Będzie również twoją cechą, gdy przekroczysz próg wieczności. Pojawianiu się aniołów, wysłanników Boga, zawsze towarzyszy światłość: “Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąceniem w bok obudził Piotra” (Dz 12, 7). Anioł nie trzyma w ręku jakiegoś źródła światła, którym mógłby oświecić sobie więzienną celę i dostrzec zamkniętego w niej świętego Piotra. Sam jest istotą świetlistą, która rozprasza mrok. Gdy święty Paweł “zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba” (Dz 9, 3). Była to światłość, którą emanował Jezus.

Święty Jan Apostoł mówi, że “Bóg jest miłością”. Daje nam przez to do zrozumienia, że najgłębszą istotą Bożego życia jest miłowanie. Bóg nie tylko czyni dzieła miłości, lecz przede wszystkim cały jest miłością. Gdy w innym miejscu tenże Apostoł mówi, że “Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności” (1 J 1, 5), to też nie stwierdza, że Bóg jest jak słońce, które świeci i rozsyła swe promienie wszędzie wokół, tworząc różne cienie. Czymś innym jest słońce, a czymś innym są jego promienie. Chce powiedzieć, że do najgłębszej istoty Boga należy świetlistość. Bóg sam w sobie jest światłem, które nie daje cienia, bo nie jest światłem materialnym, lecz światłem natury duchowej.

Świetlistość nieba i jego mieszkańców jest innej natury niż światło bijące ze znanych nam w tym życiu źródeł. Zbawionym “nie potrzeba światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi” (Ap 22, 5) “i w Jego świetle będą chodziły narody” (Ap 21, 24).

Świetlistość Boga, Jego stworzeń i całego nieba jest nierozerwalnie związana z pojęciem chwały. Gdy święty Łukasz Ewangelista opisuje historię narodzin Jezusa, wzmiankuje o pokłonie pasterzy, którzy wiadomość o narodzinach otrzymali od anioła jaśniejącego chwałą: “Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła” (Łk 2, 9). Wyjaśniając, kim są aniołowie, Kościół wylicza, że są stworzeniami czysto duchowymi, posiadają rozum i wolę, są stworzeniami osobowymi i nieśmiertelnymi. Przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia widzialne, a świadczy o tym blask ich chwały. Doskonałość, chwała i związana z nimi świetlistość to będą również twoje cechy, gdy wejdziesz do domu Ojca.

Piękno nieba ma też inną szczególną cechę, trudno ją jednak zobrazować. Jest dynamiczne i żywe. Próbowała je opisać święta Faustyna. “O, mój Boże, że też nie mogę tego opisać, chociaż w najdrobniejszej cząstce. Dusze są przeniknięte Jego Bóstwem, przechodzą z jasności w jasność, światłość zmienna, ale nigdy monotonna, zawsze nowa, a nigdy nie zmieniająca się. O, Trójco Święta, daj poznać się duszom”.

Nawet najpiękniejszy widok w tym świecie z czasem powszednieje. To, co ludzi fascynuje w podróżowaniu, to przede wszystkim możliwość zobaczenia czegoś nowego, tętniącego odmiennym klimatem. Piękno tego świata, choć zachwycające i inspirujące, nie wypełni głębin ludzkiego serca. Inaczej jest z pięknem nieba. Jest ono świetliste, żywe, dynamiczne. Nieustannie się zmienia, pulsuje, każdej chwili ukazując się w nowym i zachwycającym przejawie. Jedna jasność przechodzi w inną jasność, zmienia się, ale nie powoduje żadnej monotonii, żadnego znużenia. Jednocześnie zachowuje swoją tożsamość. Oto wykraczający poza nasze zdolności poznawcze Boży paradoks.

Piękno wiecznego nieba nie zna ograniczeń, jest nieskończone w przejawach. To kolejna i równie wyjątkowa jego cecha. Pamiętam takie doświadczenie z czasów, gdy oddawałem się pasji fotografowania przyrody. Wracając do Polski po dwuletnim pobycie w Irlandii, wiozłem ze sobą dziesiątki uchwyconych na kliszach klimatów. Gdy zacząłem je segregować, nie przypuszczałem, że wnet skończy się moja fotograficzna pogoń za pięknem. Układałem jeden zachód słońca obok drugiego. Każdy kolejny okazywał się ciekawszy od poprzedniego. Było ich sporo. I gdy tak siedziałem nad nimi, przyszła mi nagle myśl, że choćbym uchwycił jeszcze kilka tysięcy różnych zachodów słońca, nie zachowam tego piękna dla siebie i nie wyczerpię go. Każde przesunięcie chmurki na tle czerwonej tarczy słońca tworzy coś tak niepowtarzalnego w odbiorze i nastroju, że nie jest w mojej mocy zgromadzić i zatrzymać to wszystko. Nie wypowiesz głębi piękna, które widzisz. Nie zatrzymasz go dla siebie i nie nasycisz się nim nawet wówczas, gdybyś za życia zgromadził tysiące klaserów, wszystkie z samym tylko fenomenem zachodu słońca.

Skoro tak się ma rzecz z przemijalnym pięknem, jakże fascynujące i niewyobrażalne musi być piękno wieczności, które nigdy nie przeminie, a każdej chwili emanuje innym światłem, przechodząc z jasności w jasność.

Wieczne piękno jest odrębne dla każdego anielskiego i ludzkiego istnienia. Miłość, którą Bóg kocha, nie pozwala Mu się powtarzać w stworzeniach. Każdy człowiek jest dla Boga dzieckiem jedynym, któremu oddaje całego siebie. Bóg nie kocha mnie fragmentami miłości, jakie pozostają po miłowaniu innych. Nie kocha również w ten sposób, że upodabnia mnie do innych. Bardzo wymownie o inności piękna, które będzie cechowało każdego z nas, pisze święta Faustyna. “O, dniu jasny i piękny, w którym się spełnią wszystkie życzenia moje, o dniu upragniony, który będziesz ostatnim w życiu moim! Cieszę się tym ostatnim rysem, który mój Boski Artysta położy na duszy mojej, który nada odrębną piękność duszy mojej, która mnie odróżniać będzie od piękności dusz innych”.

Jeśli tak przejawia się miłość i troska Boga o mnie podczas ziemskiego życia, to jakież formy przyjmie ona w niebie – domu wiecznego piękna i miłowania?