Fragmenty listów z zesłania: Rafał Kalinowski, Listy, Lublin 1978

Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.

List 77: do rodziny, Usole, I.VII.1866



Smucę się patrząc na niedołęstwo własne i dziękuję Bogu, że w ubiegłych latach przeszłości, nie zatwardzał serca mego na widok potrzeby bliźnich i nasuwał prawie cudowną zręczność niesienia pomocy w nędzy i cierpieniu innych. – Postępując dalej w życie coraz bardziej upatruję tę harmonijną całość rozlaną w życiu człowieka, który stanowi najpiękniejszy dar dobrego Stwórcy i z rozczuleniem powtarzam początek psalmu 40 Dawida: “Błogosławiony, który ma baczenie na potrzebującego i na ubogiego, w dzień zły wybawi go Pan”.

(…) Taż bieda naokoło i własnej trochę, co kiedyś politowaniem i trwogą napełniała, tak się spokrewniła, że wrażenia nawet nie robi, kiedy rady jej dać trudno. Dziękujemy Bogu za dzień przebyty, o jutrze nie myśląc, a o wczoraj zapominając. Wtorek i sobota jako dni pocztowe mają trochę uroku, ale dzisiaj poczta ledwo parę listów przywiozła. (…) Smutne są wszystkie listy z kraju, zamiast pocieszenia, Was też i my smutkiem karmimy.