Fragmenty listów z zesłania: Rafał Kalinowski, Listy, Lublin 1978

Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.

List 75: do rodziny, Usole, 31.XII.1865/12.I.1866



Do jakiegokolwiek bądź ściślejszego zajęcia trudność tu jest niezmierna dla braku samotności, gwar i rozprawy są tak ciągłe i głośne, że dla poważniejszej pracy i rozmyślań rzadko znaleźć godzinę we dnie, trzeba ich szukać w nocy, co też i robię. W tych wybranych godzinach zwykle staję myślą przed Ofiarą Świętą, zagłębiam się w siebie i o ile mogę, chociaż to z niezmierną dla mnie trudnością przychodzi, biorę do rozmyślania coś z dogmatu albo Męki Zbawiciela. Teraz może Bóg pozwoli mi to trochę porządniej robić, gdyż znalazłem przewodnika, wyrobionego na tej pracy. – Posilony Komunią Duchową wstaję z usposobieniem przyjmowania wszelkich wrażeń z jednakowym spokojem, jednocząc się ciągle myślą z Bogiem. Wieczorem zwykle odczytuję żywot jednego świętego, co jest dla mnie z wielkim pożytkiem. Tak więc dnie schodzą jeden za drugim nieznacznie, zbliżając coraz do wieczności.

(…) W modlitwach swoich staram się zwykle z Wami jednoczyć i stać wspólnie u stóp Zbawiciela. Przed kilku dniami dostałem bardzo praktyczny przewodnik do rozmyślań na każdy dzień roku, napisany jeszcze w XVI stuleciu po łacinie przez Litwina urodzonego w Wilnie, Mikołaja Lancicjusza, w tym wieku przetłumaczonego na język francuski. – Ta część praktyki religijnej najbardziej była przeze mnie zaniedbaną, przy rzadko mogącym się zdarzyć przystępowaniu do Przenajświętszych Ciała i Krwi Zbawiciela; trzeba szukać pośredników do źródła pobożności, a do porządku w rozmyślaniu, tak mi zalecanym przez ks. Felicjana, sam o własnych siłach dojść nie mogłem.