Fragmenty listów z zesłania: Rafał Kalinowski, Listy, Lublin 1978

Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.

List 95: do rodziny, Usole, 13/25.V.1868



(…) Znajomi moi starają się wszyscy przesłać rodzinom swoim jakiś znak widomy pamięci, ja też pragnę tego, zdobyłem szczęśliwym trafem na bardzo korzystnych warunkach pudełko zielonej herbaty, a wiedząc jak Kochany Papo ten napój lubi, myślałem, że pijąc ją w gronie rodzinnym będziecie wspólnie o mnie wspominać. Ale onegdaj spotkałem wiadomego już z listów moich Olszańskiego z Ejszyszek, wychudłego, znędzniałego, schorzałego i jak się dowiedziałem głównie z nędzy w tym stanie zostającego – poświęciłem i Waszą przyjemność i moją miłość własną przeznaczając opłatę za herbatę dla tego istnego Łazarza w myśli, że Bóg mocen Was napoić daleko bardziej ożywczym napojem ze zdroju łaski swojej i tę naszą drobną ofiarę łaskawie przyjmie. – Piszę to w przekonaniu, że ten list tylko do moich najbliższych pisany, a Wy mię rozumiecie i tę moją zbytnią może szczerość wypowiedzenia się, kiedy mógłbym o tym przemilczeć – wytłumaczycie.