6 lutego

Gdy dusza jest zjednoczona z Bogiem przez miłość, ta, wspomagana przez wszystkie cnoty, łaski i dary Ducha Świętego, wypracowuje w duszy miłość bliźniego. Wypracowuje i porządkuje ją. A kiedy skieruje wszystkie siły i cnoty duszy na dobro innych, tak uporządkowana miłość łagodnie wydaje dojrzałe, słodkie i zdrowe owoce. Miłość bliźniego, zanim wyda czyny, musi najpierw zaistnieć. Musi zostać uporządkowana i osiągnięta. Jeśli to nie jest ona, jeśli nie jest uporządkowana, jej czyny okazują się jak zielone owoce i w rezultacie wydaje niedyskrecję, zuchwałość, pośpiech. Sieje zamęt, zakłóca i niepokoi duszę, męczy i wyrywa ją z jej spokoju.

bł. Franciszek Palau y Quer

Czy miłość bliźniego może być zła? Już św. Tomasz z Akwinu pisał o tzw. „ordo caritatis”, czyli porządku miłości. Nasza miłość musi być uporządkowana, byśmy dobrze kochali naszych bliźnich. Nie będzie taka, jeśli sami nie zadbamy o harmonię w naszym wnętrzu. Wiemy, że miłość Boga i bliźniego jest głównym i najważniejszym przykazaniem. Problem polega na tym, że wydaje nam się, że umiemy kochać Boga i bliźniego, że robimy to dobrze i adekwatnie do naszych możliwości. Miłość to trudna sztuka, której trzeba się nieustannie uczyć. Trzeba zdać sobie sprawę, że po grzechu pierworodnym bardziej lgniemy do stworzeń, szukając w nich tego, co zaspokoi wyłącznie nasze potrzeby, nieuporządkowane pragnienia. A jeśli kochamy innych, często kochamy w nich siebie – to, co sprawia nam radość, satysfakcję. Musimy przejść długą drogę, pokonać wiele przeciwności, by zostały wypróbowane nasze motywacje, byśmy przekonali się, na czym tak naprawdę nam zależy. Inaczej będziemy nazywać miłością to, co nią nie jest – co jest jej wypaczeniem i karykaturą.


Odszedł do Boga w Karmelu

2010 † o. Michał od Matki Jezusa (Mikuška)