28 kwietnia

Dobrze jest zagubić się w Bogu, zniknąć w Nim. Wtedy doskonale czujemy, że jesteśmy tylko narzędziem, którym On się posługuje, On, który jest Wszystkim. Oddaję się, całkowicie zawierzam memu Boskiemu Oblubieńcowi i jestem zupełnie spokojna, bo wiem, Komu zawierzyłam.

św. Elżbieta od Trójcy Świętej

Doświadczenie zagubienia się jest nieprzyjemne, napawa lękiem. Można się zgubić gdzieś, w jakieś przestrzeni. Wtedy można wtedy poszukać właściwej drogi, czy o nią zapytać. Gorzej, gdy zgubimy się „w kimś”. Wtedy zatracamy się zupełnie, tracimy swoją tożsamość. Dla drugiego człowieka rezygnujemy z siebie, z własnych marzeń i żyjemy nie tyle dla niego, ale w nim, jego problemami i jego marzeniami. Inaczej jest, gdy „zatracamy się” w Bogu. Ten, który stworzył nas z niczego, powodowany jedynie czystą, bezinteresowną miłością, nie sprawi, że zaprzepaścimy talenty i zdolności, które sam w nas włożył. Nie pozwoli nam zakopać tego skarbu wiary i miłości, ale wręcz nakaże, by przekazywać go innym, by i oni poznali, jak Bóg ich miłuje. Zagubić się w Bogu to pozwolić, by On się nami posługiwał, by Jego wola działa się przez nas. Na ten akt zdobyła się rzesza świętych, tych znanych z imienia i tych znanych tylko Bogu. Za życia nie zasłaniali sobą Boga, zgodzili się być narzędziem w Jego ręku. Nie tylko nie zatracili swojej tożsamości, ale przeciwnie, rozwinęli się w swym człowieczeństwie. My również stoimy przed wyborem, komu zaufać i komu zawierzyć swoje życie. Czy drugiemu człowiekowi, słabemu jak my, czy temu, co oferuje świat, który nas wchłonie i przez to zatracimy się zupełnie, czy Bogu, który ma moc obdarzyć nas życiem wiecznym i uczynić mieszkańcami Swojego królestwa na wieki wieków.