12 lutego

W swej medytacji, a także poza nią, niech się Pani uczy oderwania od samej siebie i od wszystkich stworzeń. W miarę wyrzeczenia się siebie samej i wszystkich stworzeń, będzie się Pani bardziej przybliżać do Boga, wchodzić przez wąską bramę coraz dalej i dalej. A kiedy wejdzie do świątyni Salomona, jej dusza zostanie królową, która słuchać będzie głosu swego króla i podążać za jego radami na tym świecie, ujrzy go po wyjściu z ciała, gdzie obecnie mieszka i będzie szczęśliwa całą wieczność.

bł. Franciszek Palau y Quer

Czy dobrze się modlimy? Na czym polega prawdziwa modlitwa? Jeśli modlitwa jest wzniesieniem serca do Boga, nie jest to nic innego, jak oderwanie się od siebie. Wielka jest nasza godność. Paradoksalnie nigdy jej nie dostrzeżemy, nie doświadczymy, gdy będziemy niewolnikami samych siebie. Stopniowe wyzwalanie się z tego sprawia, że przybliżamy się do Boga. Królową jest się dzięki królowi. Księciem, czyli dzieckiem królewskim, jest się dzięki temu, że ma się ojca-króla. Nie można o tym zapomnieć. Nie można też tego tytułu wymusić, zdobyć, zasłużyć, zapracować na niego. Wystarczy tylko, albo aż, przebywanie przez cały czas w towarzystwie króla. Jest jeszcze jeden warunek. Chcąc być blisko Króla, trzeba się uwolnić od stworzeń. Byłoby dziwne, gdybyśmy chcieli zbliżyć się do Króla, chcąc nasycić oko pięknem cennych przedmiotów, którymi jest on otoczony. Byłaby to niedorzeczność, a nawet zuchwałość. Trzeba wiedzieć, po co chcemy mieć relację z Bogiem. Czemu ma ona służyć? Jaki jest sens modlitwy? To wszystko ma doprowadzić nas do zjednoczenia z Bogiem już tutaj, na ziemi. Do zjednoczenia z Tym, z którym będziemy przebywać całą wieczność.