10 lutego

Bez wyrzeczenia się samej siebie i wszystkich rzeczy świata, nigdy nie będzie mogła Pani wejść przez tę bramę życia wiecznego. Owo oderwanie i wyrzeczenie, rozumiane duchowo, jest konieczne, by weszła Pani w głąb siebie. Niech więc poświęci Pani, moja kochana córko, czas na swoją medytację, każdego dnia wiernie i odważnie: jeśli to możliwe, pół godziny rano i pół godziny wieczorem. Niech nigdy jej nie opuści. Zacznie Pani tędy wchodzić do wewnątrz samej siebie.

bł. Franciszek Palau y Quer

Chcąc wejść do życia wiecznego, trzeba tego chcieć. Pragnienie tego życia podsycać ciągłym, systematycznym rozmyślaniem o nim. Jakie to proste! Jednak, czy to wystarczy? Zdecydowanie tak, ale… rodzi się kolejne, zasadnicze pytanie, a raczej wątpliwość. Czy ktoś, kto jest tak przytłoczony sprawami przyziemnymi, problemami dnia codziennego, które nie pozwalają mu myśleć o Bogu, kiedyś w ogóle zapragnie z Nim być? Czy będzie chciał przez całą wieczność przebywać z Kimś, kogo tak naprawdę w ogóle nie poznał? Poznając Boga, poznaje się siebie. Taka jest kolejność i zależność. Trzeba przebić się przez warstwy zewnętrznych przywiązań do tego, co ziemskie, światowe, co tylko ludzkie i ziemskie. Choć czasami myśli się, że to, co widać na zewnątrz, to już cała prawda o nas. To niestety tylko warstwa mułu, błota, pod powierzchnią której znajduje się inna. Dopiero dotarłszy do najbardziej wewnętrznej komnaty, będziemy mogli wykrzyknąć w zachwycie i niedowierzaniu: O to stąd jestem, to taki jestem, takie jest moje prawdziwe imię! Będziemy mogli tak powiedzieć, bo ujrzymy Boga takim, jakim jest, a siebie w Nim.