Kasaty klasztorów



Pierwszy dekret o likwidacji klasztorów w Galicji podpisała Maria Teresa nie został on jednak wprowadzony w życie. Po kilku latach program cesarzowej podjął jej syn i następca Józef II. W styczniu 1782 r. polecił zamknąć wszystkie klasztory kontemplacyjne w całym państwie, również w Galicji. Dekret, ogłoszony 28 lutego, w Galicji objął między innymi lwowski klasztor karmelitanek bosych. Zgromadzenie liczyło 17 sióstr, w tym 3 konwerski. Było stosunkowo młode: najstarsza liczyła 61 lat, przeciętny wiek wspólnoty wynosił niespełna 38 lat. Na mocy dekretu kasacyjnego cały majątek klasztoru, tak nieruchomości, jak też kapitały, przechodził na rzecz skarbu państwa, który w przyszłości miał wypłacać zakonnicom pensje. Skarb państwa przyjmował też na siebie długi i zobowiązania klasztoru. Okazało się, że tylko niewielka część sum kapitałowych była lokowana na terenie Galicji, zdecydowana większość zaś na dobrach leżących w Rzeczypospolitej. Zostały one przejęte na rzecz skarbu państwa przez króla polskiego. Tak więc zamiast spodziewanych korzyści, likwidacja klasztoru przyniosła austriackiemu skarbowi państwa straty. Trzy profeski lwowskie weszły w skład wspólnoty św. Marcina w Krakowie. Były to: m.Pelagia Tekla od św. Szymona Stocka, ostatnia przeorysza, s.Róża od św. Teresy i młodziutka profeska s. Marcelina od Serc Jezusa i Maryi. Wspólnota św. Marcina była nieco liczniejsza od lwowskiej, liczyła 19 sióstr (1781), była też znacznie starsza; przeciętna wieku wynosiła 50 lat. Możemy też przypuszczać, że była nieźle sytuowana materialnie, skoro właśnie tam skierowano zakonnice ze Lwowa, a nie do klasztoru na Wesołej, liczącego zaledwie 14 zakonnic. W 1782 r. administratorem diecezji krakowskiej został Michał Jerzy Poniatowski, od 1785 r. również prymas Polski. Jako rządca diecezji płockiej (1773-1785) prowadził aktywną działalność duszpasterską przyczyniając się znacznie do podniesienia poziomu życia religijnego ludności i pogłębienia formacji moralno-intelektualnej duchowieństwa. W Krakowie, który tylko raz odwiedził jako rządca diecezji, zasłynął ze swoich “spustoszeń kościelnych”, likwidując kilkanaście klasztorów i szpitali bez upoważnienia Stolicy Apostolskiej. Pretekstem jego działań były trudności materialne klasztorów, właściwym motywem zaś, wywodzące się z ideologii Oświecenia, przekonanie o nieużyteczności życia zakonnego.

Kasatę poprzedziła inwentaryzacja majątku klasztornego, przeprowadzana przez specjalną komisję, powołaną 7 marca 1786 r. Powołując się na nią, konsystorz krakowski stwierdził, że oba krakowskie klasztory karmelitanek żyją w biedzie, w związku z tym należy jeden z nich zamknąć, przeznaczając jego majątek na wzmocnienie środków utrzymania połączonego zgromadzenia. Do likwidacji przeznaczono klasztor św. Marcina, chociaż jego wspólnota była liczniejsza. Komisja orzekła, że budynek klasztoru na Wesołej jest obszerniejszy, w lepszym stanie, położony na zdrowym terenie, posiada duży ogród, dlatego bardziej nadaje się na mieszkanie dla połączonej wspólnoty.

Dnia 9 października 1787 r. 20 zakonnic z klasztoru św. Marcina przeszło do klasztoru na Wesołą. Wśród nich były trzy profeski lwowskie. Nowa wspólnota liczyła 34 zakonnice. Klasztor otrzymał zakaz przyjmowania nowicjuszek, dopóki liczba zakonnic nie zmniejszy się do 15. Doszło do zupełnego scalenia zakonnic wychowanych w różnych klasztorach. W latach 1789-1811 zgromadzeniem na przemian rządziły dwie zakonnice: m. Franciszka Kazimiera od Opieki NMP (Błęcka) z klasztoru św. Marcina i m. Tekla Anastazja Apolonia od Nawiedzenia (Zborowska) , profeska z Wesołej. Można przypuszczać, że wynikało to ze swego rodzaju umowy między obu wspólnotami. Obie praktycznie rządziły do śmierci. m. Franciszka zmarła na urzędzie w listopadzie 1811 r. Dwa lata wcześniej zmarła m. Tekla. Już w 1812 r. nową przeoryszą wybrano profeskę lwowską m.Różę od św. Teresy (1812-1815, 1818-1820. Zm. w 1824 r.). Miała 64 lat.

Dziesięć lat później w zupełnie nietypowych okolicznościach doszło do zamknięcia klasztoru św. Józefa w Lublinie. W 1803 r. podczas pożaru Krakowskiego Przedmieścia, spłonęły również klasztor i kościół karmelitów bosych. Ponieważ karmelici nie mieli funduszów na odbudowę, groziło im opuszczenie miasta. W takiej sytuacji karmelitanki z klasztoru św. Józefa przeniosły się do położonego w pobliżu klasztoru Niepokalanego Poczęcia, odstępując swój klasztor karmelitom, którzy wprowadzili się tam 5 maja 1807 r.

W 1815 r. z większości ziem Księstwa Warszawskiego utworzono Królestwo Polskie. Stosunek jego elit do życia zakonnego był równie wrogi, jak józefinizmu austriackiego. Pod pretekstem uzyskania funduszów na pokrycie kosztów reorganizacji podziału administracyjnego Kościoła w Królestwie, na mocy dekretu rządowego z 17 kwietnia 1819 r. skasowano 35 klasztorów męskich i żeńskich, naruszając przy tym znacznie upoważnienia uzyskane od Stolicy Apostolskiej. Do kasaty został przeznaczony również lubelski klasztor karmelitanek bosych, liczący wówczas 20 zakonnic. Dobra nieruchome i kapitały klasztoru przejął skarb państwa, siostrom wyznaczono roczną pensję z prawem życia w swoim domu do śmierci. W 1826 r. do klasztoru karmelitanek przeniesiono szpital sióstr szarytek. Karmelitankom pozostawiono część parteru, lokale na piętrze w pobliżu chóru oraz ogród. W 1864 r. żyły jeszcze dwie karmelitanki, w 1870 r. zmarła ostatnia, s.Alicja Łabęcka, pozostająca na utrzymaniu szarytek.

W literaturze historycznej ze wspomnianym dekretem kasacyjnym łączy się również likwidację klasztoru karmelitanek bosych w Warszawie. Nie jest to zupełnie ścisłe, chociaż decyzja o jego kasacie była dziełem tych samych ludzi. Karmelitanki o tej decyzji urzędowo dowiedziały się 17 grudnia 1818 r., poufnie zaś dwa tygodnie wcześniej, co pozwoliło im na wysłanie do Krakowa najcenniejszych rzeczy. Zaliczyły do nich także ciało swojej fundatorki, m. Teresy Marchockiej. W drodze do Krakowa – wyjechały z Warszawy już 18 grudnia – towarzyszył im o. Onufry od św. Lamberta (Wartakiewicz), ich kapelan i spowiednik, który do śmierci (1828) kontynuował swoje obowiązki na Wesołej.

Po kongresie wiedeńskim jedynym klasztorem karmelitanek pod zaborem pruskim był dom w Poznaniu. W 1781 r. liczył on 17 zakonnic. W 1811 r. Tymoteusz Gorzelski, biskup poznański, pod naciskiem prefekta departamentu poznańskiego, zakazał klasztorowi przyjmowania nowych kandydatek. Zakaz ten nie miał większego znaczenia, skoro od kilkunastu lat i tak ich nie przyjmowano. Już w tym roku władze Księstwa Warszawskiego zamierzały przenieść zakonnice do innego klasztoru w Poznaniu, a ich dom przeznaczyć na więzienie. Sprzeciw biskupa pozwolił ostatnim siostrom żyć we własnym domu do 1823 r., czyli do roku kasaty przez władze pruskie.

Pod zaborem rosyjskim najdłużej istniał klasztor w Wilnie. Uległ likwidacji dopiero w czasie drugiej masowej kasaty klasztorów katolickich w Królestwie Polskim i na ziemiach włączonych do państwa rosyjskiego. W 1856 r. liczył 13 sióstr chórowych, 3 konwerski i 1 probantkę konwerskę, zwaną tercjarką. Prawie połowa chorystek liczyła mniej niż 40 lat. Klasztor miał ograniczone możliwości przyjmowania kandydatek, stąd nowicjuszki z drugiej połowy XIX w. czekały na profesję od 5 do 9 lat. Mimo tych trudności w latach 1854-1864 śluby zakonne złożyło 5 chorystek, wszystkie po kilkuletnim czekaniu. Ostatnie dwie profeski złożyły śluby 7 czerwca 1864 r. Dzięki temu stan liczbowy zgromadzenia nie malał i w dniu kasaty (25 lutego 1865) wynosił również 17 osób, w tym 3 konwerski. Cały majątek klasztoru przejął skarb państwa, zakonnicom wyznaczono pensje. W 1876 r. kościół i klasztor rozebrano do fundamentów, urządzając na otrzymanym terenie targowisko miejskie. Wszystkie zakonnice oraz probantka Tekla Ścibło zostały przeniesione do klasztoru benedyktynek w Wilnie, gdzie oddano im do dyspozycji jeden z korytarzy, zwany odtąd “Bosaczki”. Rok wcześniej zakwaterowano u benedyktynek 14 mariawitek, a później również zakonnice z innych skasowanych klasztorów.

Nie wszystkie zakonnice pogodziły się ze statusem rezydentek oczekujących śmierci w obcym klasztorze. Pięć z nich skorzystało z możliwości i wyjechało do Francji, gdzie zostały przyjęte do żywiołowo odradzających się klasztorów swego zakonu. Tęskniły za krajem i miały kłopoty z integracją w nowych wspólnotach. S. Konstancja od Zwiastowania NMP (Ejsmontówna) w 1882 r. wróciła do kraju i została przyjęta do klasztoru w Wieliczce, gdzie niedługo potem zmarła.