Przezwyciężyć kryzys. Spojrzenie z perspektywy wiary

Kryzys jako tajemnica ewangelicznego obumierania



Modlitwa zawierzenia Maryi na rozpoczęcie dnia

Maryjo, Matko cichego cierpienia! Ty przez całe życie pozostawałaś w cieniu Syna, idąc za Nim ze swym krzyżem i służąc Mu bez rozgłosu i szukania siebie. Zawierzam Tobie moją służbę rodzinie i społeczeństwu. Naucz me serce przeżywać i czynić miłość bezinteresowną. Strzeż mnie przed podkreślaniem siebie, abym darów, którymi służę innym, używał zawsze z dyskrecją, szanując godność każdego człowieka. Amen.

Konferencja pierwsza

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (J 12, 24)

Przemierzając z tobą drogi doczesnego życia, Ojciec obdarowuje cię potrzebną do wzrostu mądrością. Daje ją poznać na różne sposoby. Możesz ją odnaleźć w zjawiskach zachodzących w świecie przyrody. To zewnętrzne źródło mądrości jest cenne, ponieważ przedstawia się w obrazach. Niemal namacalnie, poprzez zmysły, możesz dotknąć jakiejś prawdy lub tajemnicy. Zjawiska przyrody są sugestywnym sposobem przyswajania sobie mądrości. W zwięzły sposób komunikują to, czego opis zająłby wiele miejsca i czasu.

Swoją mądrość Ojciec przekazuje ci także przez wewnętrzne natchnienia, światła i pouczenia. Ten wewnętrzny sposób spotkania z Bożą mądrością jest tajemniczy, ale zarazem niezmiernie skuteczny. Odciska w twoim wnętrzu ślady, które pozostają na długo, niejednokrotnie na całe życie. Ojciec dostosowuje się do indywidualnych i niepowtarzalnych cech każdej ludzkiej istoty. Tylko On zna ciebie do głębi i sobą przenika. Daje odczuć i zrozumieć tajemnice, które tylko w niewielkiej części mogą być przekazane innym.

Wyjątkowym źródłem mądrości jest i zawsze pozostanie nauczanie Jezusa, a szczególnie przykład Jego życia. Nic nie może ich zastąpić. Jezus jest odwieczną mądrością Boga, jej źródłem dla każdej rozumnej istoty anielskiej i ludzkiej. Święty Jan od Krzyża porównał Go do kopalni o niezliczonej ilości korytarzy, nie posiadających końca. Gdziekolwiek zaczniesz kopać, zawsze znajdziesz bezcenną i świeżą mądrość.

Dar życia Jezusa jest bezcenny, ponieważ przekazuje mądrość przełożoną na język przykładu. Nie tyle słyszysz o mądrości, gdy On o niej mówi, co przede wszystkim widzisz, jakie powinna przybierać kształty. Dla naśladowcy Jezusa nieocenioną pomocą jest to, że trudne do zrozumienia wymogi mądrości może on zobaczyć w praktyce, w konkretnych postawach. Bardzo wiele z Bożej mądrości, nie jest jednak do zrozumienia, lecz do wierzenia i naśladowania.

Charakterystycznym rysem nauczania Jezusa jest wymóg obumierania sobie, w który wpisuje się doświadczenie kryzysów, trudności, wyzwań. Możemy powiedzieć, że kryzys właściwie przeżywany jest realizacją ewangelicznego obumierania. Jezus na różne sposoby i przy różnych okazjach wypowiadał tę prawdę: “Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24); “Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16, 24-25).

Ewangeliczne obumieranie, o którym mówi Boża mądrość, ma na względzie całego człowieka, chociaż najmocniej odczuwasz je w sferze ducha i psychiki. Zaczyna się tam, gdzie spotykają się przeciwne sobie mądrości: ludzka i Boska; porządek tworzony przez mądrość człowieka i porządek tworzony przez Bożą mądrość. Posłuchaj pewnej modlitwy, której autor tak oto opisuje spotkanie się w jego życiu tych dwóch przeciwnych sobie mądrości. “Prosiłem Boga o siłę, abym mógł spełnić ambitne zamierzenia, a On uczynił mnie słabym, abym zachował pokorę. Modliłem się o zdrowie, abym mógł dokonywać wielkich dzieł, a On dał mi cierpienie, abym mógł lepiej zrozumieć, czym jest zdrowie. Prosiłem Go o władzę, aby ludzie mnie potrzebowali, a On zesłał mi upokorzenie, abym to ja ich potrzebował. Prosiłem Boga o wszystko, abym mógł cieszyć się życiem, a On pozostawił mi życie, abym mógł cieszyć się wszystkim. Panie, nie dałeś mi nic z tego, o co prosiłem, ale dałeś mi wszystko, czego potrzebowałem, i to jakby wbrew mojej woli. Modlitwy, których nie zanosiłem, zostały wysłuchane. Bądź pochwalony, Panie mój, bo nikt z ludzi nie ma więcej niż ja”.

Warto bliżej przyjrzeć się tej modlitwie, ponieważ w niej uchwycono istotne wątki mogące pomóc w zrozumieniu doświadczenia kryzysu jako tajemnicy obumierania ku życiu.

Autor modlitwy prosi Boga o siłę, o zdrowie, o władzę i o wiele innych rzeczy. On rozumie, że sam z siebie nic nie może, że wszystko, co do życia jest mu potrzebne, ma w swych rękach Stwórca. Pisze także o motywach wyliczonych przez siebie próśb, według miary człowieczej mądrości jak najbardziej dobrych i godziwych. Siła jest mu potrzebna, by zrealizować zaplanowane i dalekosiężne zamierzenia, o których pisze, że są ambitne, a więc nietuzinkowe. Zdrowie jest mu potrzebne, by podjąć zobowiązania i zrealizować się jako ten, który służy innym. Władza jest mu potrzebna, by mógł być aktywny, by mógł się udzielać, by mógł czuć się potrzebnym. Inne rzeczy są mu również niezbędne, by cieszyć się życiem.

To doświadczenie potrzeby i proszenia spotyka się jednak z nieoczekiwaną reakcją Boga – jest nią niewysłuchanie. Zderzyły się ze sobą dwa odmienne punkty widzenia. Systematycznie ułożona i umotywowana mądrość człowieka została skonfrontowana z mądrością Boga. Odpowiedzią na prośbę o siłę było doświadczenie słabości. Odpowiedzią na prośbę o zdrowie było pojawienie się cierpień. Odpowiedzią na prośbę o władzę było upokorzenie. W konfrontacji z takim doświadczeniem zrodzić się może spontanicznie refleksja: albo Bóg jest głuchy, albo znajduje radość w dręczeniu człowieka.

Ojciec nie jest ani głuchy, ani nie znajduje radości w dręczeniu człowieka. Chodzi o coś zupełnie innego. Jego mądrości nie da się sprowadzić do mądrości człowieka. Ona jest dla niego nieuchwytna.

By podczas kryzysu obumierać ku życiu, niezbędna jest właściwa postawa serca. Najpierw pokora. Trzeba mocno przycisnąć hamulec pychy, która reaguje natychmiastowym obrażeniem się i wyrzuceniem Ojcu w twarz: Ty mnie nie rozumiesz, Ty mnie nie słyszysz, Ty bawisz się ze mną. O takie myśli zawsze najłatwiej. Są zresztą sprytnie rozdmuchiwane przez szatana. Potrzeba również czasu. Mądrości Bożej nie uchwycimy na życzenie, już, w chwili przez nas wyznaczonej. Ona ujawnia się w konsekwencjach tego, co się dokonało. Tu sprawdza się Jezusowa zasada: “Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 20). Dopiero upływ czasu i zamieszkanie pod jednym dachem z jakimś doświadczeniem pozwoli ci odkryć ukryty w nim zamiar Ojca. Dokładnie to usłyszał od Jezusa święty Piotr: “Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział” (J 13, 7).

Z pewnością upłynęło wiele czasu, zanim Autor przytoczonej modlitwy dostrzegł owoce bycia słabym, owoce cierpienia i upokorzenia. Jego mądre zachowanie w sytuacji rozpoczynającego się kryzysu polegało na tym, że odważył się czekać i pozwolił Bogu wypowiedzieć się do końca. Godząc się na bycie słabym, zauważył, że przyniosło mu ono doświadczenie pokory. A to jest cenniejsze dla wieczności niż planowanie ambitnych zamierzeń. Godząc się na cierpienie, zauważył, że teraz lepiej rozumie dar życia, a przede wszystkim ludzi cierpiących, co jest cenniejsze dla wieczności niż realizacja upragnionych zamierzeń. Godząc się na upokorzenie, zauważył, że to nie inni go potrzebują, ale że to on ich potrzebuje, co jest cenniejsze dla wieczności niż bycie potrzebnym.

Wynikiem takiego doświadczenia jest mądrość wyrażona w słowach: “Panie, nie dałeś mi nic z tego, o co prosiłem, ale dałeś mi wszystko, czego potrzebowałem, i to jakby wbrew mojej woli. Modlitwy, których nie zanosiłem, zostały wysłuchane. Bądź pochwalony, Panie mój, bo nikt z ludzi nie ma więcej niż ja”.

Boża mądrość koryguje ludzkie myślenie. W czasie kryzysu stawia przed niewiadomą, która bardziej niż zrozumienia potrzebuje zaufania. Pojawia się tutaj dziwny paradoks. Jezus wysłuchuje próśb, których do Niego nie zaniosłeś. Doświadczyli tego wszyscy, których nazywamy przyjaciółmi Jezusa. Święty Hieronim mawiał, że odważna ufność w obliczu tajemniczego dla nas Bożego działania jest niezbędna, bo słuchać Boga, to wystawiać żagle na wiatr Ducha Świętego, nie wiedząc, do jakich brzegów się dobije.

Kryzys stawia cię przed doświadczeniem ewangelicznego obumierania, gdyż własna mądrość nie daje ci odpowiedzi na pytanie, do jakich płyniesz brzegów. Dopiero ufne trwanie w doświadczeniu, aż wszystko się dopełni, objawi ci mądrość Ojca. “Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział” (J 13, 7).

Ewangeliczne obumieranie ku życiu w doświadczeniach kryzysu wymaga postawy zamknięcia oczu. Świętą Teresę z Lisieux zachwyciła na pewnym etapie życia tajemnica zamkniętych oczu Chrystusa. Tłumaczy to tak, że Jezus odsłania tajemnicę swych zamkniętych oczu tym, którzy odważą się zamknąć swoje, bo spotkanie z tajemnicą Jego niepojętej mądrości i dobroci jest nie tyle sprawą widzenia, co wewnętrznej z Nim jedności.

Święty Antoni zachował milczenie, gdy jeden z jego uczniów postąpił niewłaściwie. Współbracia nie wytrzymali i jeden z nich powiedział: – “Trudno nie widzieć tego, co się wydarzyło. Ostatecznie dał nam Pan Bóg oczy”. Święty Antoni dodał z przekonaniem: – “I powieki!”.

Obumieranie z Jezusem ku życiu wymaga zamknięcia oczu na to, co się wydarzyło, co spowodowało kryzys. Zamknięte powieki wyrażają głęboką, ufną pokorę i zdanie się na mądrość Tego, który jest Ojcem. Znieważone Oblicze Jezusa z zamkniętymi oczami to najpiękniejsza odpowiedź Jego na misję zleconą Mu przez Ojca: obumrzeć całkowicie, aby wszystkim ludziom dać życie.

Kryzys otwiera przed każdym niepowtarzalną okazję obumierania z Jezusem. Jest to trudny i wymagający dialog ludzkiej i Bożej mądrości; dialog, w którym ta pierwsza wysiłkiem zaufania poddaje się tej drugiej, by uzyskać do niej podobieństwo. Jezus nie pozostawił w tym względzie żadnych wątpliwości, gdy wyjaśniał świętej Faustynie: “Widzisz – te dusze, które są podobne w cierpieniach i wzgardzie do mnie, te też będą podobne i w chwale do mnie; a te, które mają mniej podobieństwa do mnie w cierpieniu i wzgardzie – te też będą miały i mniej podobieństwa w chwale do mnie”.