Przezwyciężyć kryzys. Spojrzenie z perspektywy wiary

Kryzys jako tajemniczy przejaw Bożej opatrzności (cd.)



Konferencja druga

Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby ani nie będzie zważał na wielkość. On bowiem stworzył małego i wielkiego i jednakowo o wszystkich się troszczy, ale możnym grozi surowe badanie. (Mdr 6, 7)

Współpraca z opatrznością Ojca, całkowita i bezwarunkowa akceptacja tego, co On dopuszcza, również w kwestii doświadczeń kryzysowych, jest decydująca dla posiadania jednego z największych darów, jaki możesz otrzymać – daru wewnętrznego pokoju. Gdy twoje życie duchowe i zewnętrzna aktywność współbrzmią z Jego pragnieniami i wolą, wówczas Jego Duch rodzi w tobie niezmącony pokój, którego nie jest w stanie zniszczyć żaden człowiek czy trudne doświadczenie.

Święta Faustyna wypowiedziała kiedyś następującą modlitwę do Jezusa. “Jezu mój, Ty wiesz, że wola Twoja święta jest mi wszystkim. Jest mi obojętne, co ze mną zrobisz: każesz mi brać się do dzieła – zabieram się ze spokojem, choć wiem, że jestem do tego niezdolna; każesz mi czekać przez zastępców swoich – więc czekam z cierpliwością; napełniasz duszę moją zapałem – a nie dajesz możności czynu; pociągasz mnie za sobą w niebiosa – a pozostawiasz mnie na ziemi; wlewasz w duszę moją tęsknotę za Tobą – a kryjesz się przede mną. Umieram z pragnienia, by połączyć się na wieki z Tobą – a śmierci nie pozwalasz, by się zbliżyła do mnie… kiedy poddaję się świętej woli Boga mojego, to głębia pokoju zalewa duszę moją”.

W parze z ufnością powinna iść pogoda ducha. Jezus kocha dawców radosnych i ochotnych. Te słowa trzeba dobrze zrozumieć. Nie chodzi o nieliczącą się z życiowym realizmem wesołość w obliczu doświadczanych trudności, lecz o wewnętrzny pokój, który wyrasta z zawierzenia absolutnie wszystkiego przewidującej opatrzności Ojca. Taki pokój, przeniknięty dziecięcą pokorą ducha, czyni człowieka wewnętrznie stabilnym i pogodnym.

“Są trzy stopnie pełnienia woli Bożej: – poucza nas Sekretarka Bożego Miłosierdzia – pierwszy jest ten, kiedy dusza pełni wszystko to, co jest na zewnątrz zawarte przez nakazy i ustawy; drugi stopień jest ten, kiedy dusza idzie za natchnieniami wewnętrznymi i pełni je; trzeci stopień jest ten, że dusza, zdana na wolę Bożą, pozostawia Bogu swobodę rozporządzania sobą i Bóg czyni z nią, co Jemu się podoba, jest narzędziem uległym w Jego ręku”. Wspinanie się po tych stopniach pełnienia woli Bożej owocuje coraz głębszym i trwalszym pokojem, pozwalającym ci owocnie przechodzić doświadczenia kryzysów.

Przyjrzyjmy się bliżej przesłankom naszej wiary, które w jednej z pierwszych konferencji jedynie wspomnieliśmy, a które są bardzo cenne w kwestii współpracy z odwiecznymi postanowieniami opatrzności Ojca.

Nie może spotkać mnie nic, co nie byłoby przewidziane od wieków: chciane lub dopuszczone na mnie przez Boga. Tutaj potrzebna jest wielka ufność. Ludzie, którzy w swoim życiu wiernie zmagali się o bycie blisko Chrystusa, o spełnianie Jego najświętszej woli, nawet wówczas, gdy wyraziła się ona bolesnym doświadczeniem, zadziwiać nas mogą swymi wypowiedziami.

Niezachwiana ufność w sens i wartość doświadczanej próby bije z listu święty Tomasza More’a. Przed ścięciem z rozkazu króla Anglii Henryka VIII pisze do swojej córki Małgorzaty: “Nic nie może się zdarzyć, czego by Bóg nie zechciał. Cokolwiek zaś On chce, choćby nam się wydawało złe, w rzeczywistości jest najlepsze”.

Tradycja zachowała dla nas także słowa innego świadka wiary, świętego Polikarpa. Namawiany w obliczu męczeństwa na stosie do wyparcia się Mistrza, tak odpowiedział: “Osiemdziesiąt sześć lat służę Chrystusowi i nie doznałem od Niego żadnej niesprawiedliwości. Jakże mógłbym złorzeczyć mojemu Królowi, który dał mi zbawienie?”.

Zanim się narodziłeś, Ojciec już cię znał. Sam przecież mówi, że ukochał cię miłością odwieczną (Jr 31, 3). A zatem jeszcze wtedy, gdy cię nie było. Wiedział o tobie wszystko i przygotował ci każdą sekundę życia. Jest to wiedza dla ciebie niepojęta, bo obejmuje historię całego twojego życia. On widział twoje fizyczne i duchowe wzrastanie, każdy akt cnoty i wznoszenia się ku Niemu, każdy grzech i każdą najmniejszą nawet niewierność serca, wszystkie wady i otrzymane w naturalnym i duchowym wyposażeniu dary, każdą, nawet najbardziej podstępną i ukrytą szatańską pokusę i interwencję. Znał wszystkie twoje pragnienia i marzenia. Wszystko to, zanim się jeszcze narodziłeś. Tajemnica Jego niepojętej wszechwiedzy powinna skłaniać cię do adoracji Jego Boskiego Serca. Pamiętajmy, że widzieć w przypadku Ojca znaczy to samo co kochać, utrzymywać w istnieniu i kształtować.

To dzięki wierze w niezawodną miłość Ojca ludzie oddają się Jego opatrzności we wszystkim; i w tym co małe i prozaiczne, jak i w tym, co wielkie i decydujące w swych konsekwencjach. Najtrudniejszym doświadczeniem dla świętej Bernadety Soubirous podczas pobytu w hospicjum były ciągłe wizyty ciekawskich. Święta już wtedy cierpiała na bolesne ataki astmy. Podczas jednego z nich wyznała, że woli dusznicę niż gości. Bernadeta zmuszała się do posłuszeństwa i schodziła do rozmównicy. Siostra Wiktoria tak zeznała: “Widziałam ją, jak płakała w drzwiach, kiedy w salonie czekało na nią dwadzieścia, trzydzieści, a nawet czterdzieści osób. Po jej buzi płynęły łzy. Mówiłam jej: Odwagi! Bernadeta wycierała oczy, wchodziła, witała się i spokojnie odpowiadała na pytania”. Zmysłem wiary Bernadeta dostrzegała, że bolesne doświadczenia dopuszczał Ten, który ukochał ją miłością odwieczną. Dlatego nie miała większych problemów z wypowiedzeniem swego “zgadzam się i chcę”. Słowo “chcę” jest bardzo ważne. Zgodzić się możesz dlatego, ponieważ nie masz innego wyjścia. Potrzebna jest nie tylko zgoda, lecz również twoje “chcę tego, co Ty chcesz”. Święta Faustyna zapisała kiedyś: “Cała tajemnica ode mnie zależy, od mojego dobrowolnego zgodzenia się na tę ofiarę z całą świadomością umysłu. W tym akcie dobrowolnym i świadomym jest cała moc i wartość przed Jego Majestatem. Chociażby mnie nic z tego, na com się ofiarowała, nie dosięgło, jednak przed Panem jest jakby już wszystko dokonane”.

Święty Filip Nereusz mawiał: “Dziękuję Ci z całego serca, Panie Boże, że sprawy nie idą tak, jak chciałbym, ale tak, jak Ty sam chcesz. Lepiej jest, by szły na Twój sposób, lepszy niż mój”.

W sposób bezpośredni Bóg nigdy nie chce zła, ale w swojej nieskończonej mądrości wie, jak je wykorzystać dla mojego dobra i dlatego właśnie je dopuszcza. Jeżeli Bóg, Ojciec wszechmogący, stwórca uporządkowanego i dobrego świata, troszczy się o wszystkie swoje stworzenia, to dlaczego istnieje zło? To pytanie umieszczone w Katechizmie Kościoła Katolickiego ludzie zadają Bogu najczęściej. Spotkanie z nim jest jak spotkanie ze zdradliwą i skalistą wysepką na morzu, przez które płyniesz, o którą rozbiła się niejedna łódka ludzkiej ufności w Boga.

Dopuszczenie przez Boga zła fizycznego i moralnego jest tajemnicą. Katechizm mówi o “strasznej tajemnicy”, ponieważ dotyczy ona wolności stworzeń, które swemu Stwórcy mogą powiedzieć “nie” i rzeczywiście to czynią. Wyjaśnia również, że wiara daje nam pewność, iż Bóg nie dopuściłby zła, gdyby nie wyprowadził z niego dobra drogami, które poznamy w pełni dopiero w życiu wiecznych. W odpowiedzi na pytanie o zło Bóg odsłania nam jedynie niektóre jej aspekty. Nie ma takiego elementu w orędziu chrześcijańskim, które nie byłoby częściową odpowiedzią na pytanie o zło. Z odrzucenia przez ludzi i ukrzyżowania Syna Bożego – największego zła, jakie dokonało się w historii ludzkości, Bóg wyprowadził naj­większe dobro: nasze odkupienie. Pamiętajmy jednak, że zło nie staje się przez to dobrem.

Bóg nie może chcieć niczego, co nie byłoby zgodne z celem, dla którego wszystko stworzył. W pięknych porównaniach Jezus tłumaczył słuchaczom, że zboże i chwast rosną pod tym samym słońcem Jego Ojca, aż do czasu. Dobro i zło, zdrowie i cierpienie, kryzys i duchowa pociecha…, wszystko jest w Jego rękach, bo poza Nim nie ma istnienia. Wszystko, co jest, służy Jego odwiecznemu planowi miłości. Od niewidocznego dla ludzkich oczu krążenia atomów po przyciąganie wykraczających poza prawa znanej nam fizyki czarnych dziur; od zwykłego zmęczenia po cierpienie ludzi terminalnie chorych; od zachwytu na widok motyla po wielkie duchowe radości; od podania pomocnej ręki po oddanie życia za innych; od najskrytszej intencji serca po wieści głoszone na dachach. Wszystko w Nim ma swój sens i cel. Wszystko służy wiecznemu życiu, bo w Nim, dla Niego i przez Niego wszystko istnieje (Kol 1, 16).

To, co Bóg zsyła bezpośrednio, jest dla mnie najlepsze, nawet jeżeli w danym momencie nie jest mi łatwo to przyjąć. Łaskę, którą otrzymujesz, by spełnić wolę Ojca, staraj się przyjmować tak, jak ją zsyła i pod taką postacią, pod jaką ją zsyła. Święta Faustyna wspomina następujące doświadczenie. “W przeddzień rekolekcji zaczęłam się modlić, żeby Pan Jezus udzielił mi choć trochę zdrowia, żebym mogła wziąć udział w tych rekolekcjach, bo tak się źle czuję, że może one mi będą ostatnie. Jednak skoro się zaczęłam modlić, zaraz uczułam jakieś dziwne niezadowolenie; przerwałam modlitwę prośby, a zaczęłam dziękować Panu za wszystko, co mi zsyła, poddając się zupełnie Jego świętej woli – wtem uczułam w duszy głęboki pokój. Wierne poddanie się zawsze i we wszystkim woli Bożej, we wszystkich wypadkach i okolicznościach życia, oddaje Bogu wielką chwałę; takie poddanie się woli Bożej większą ma w Jego oczach wagę, niż długie posty, umartwienia i najsurowsze pokuty. O, jak wielka jest nagroda za jeden akt miłosnego poddania się woli Boga”.

Wiele rzeczy, o które prosisz, nie daje ci pokoju serca, ponieważ jest proszeniem o coś, co nie leży w planach Ojca, o czym On wie, że nie przyniesie ci dobra, lecz zaszkodzi.

Wszystko służy do dobrego tym, którzy Boga miłują i trwają w Jego miłości (Rz 8, 28). Miłość jest wszystkim. Jest kluczem do zrozumienia tego, czego nie da się pojąć rozumem. Bez niej nie będziesz w stanie przyjąć nawet najmniejszego cierpienia. Z niej będziesz zdawać sprawę Ojcu pod koniec doczesnego życia. Jeśli żyjesz na co dzień w tej perspektywie, w całkowitym zaufaniu Jezusowi, przyjmiesz od Niego wszystko. Bo wszystko służy do dobrego tym, którzy Boga miłują i trwają w Jego miłości.