Życie św. Rafała Kalinowskiego

Zesłaniec


Skazańcy ostatnie dni przed wyjazdem z Wilna spędzili w więzieniu położonym za miastem. Przebrani w aresztanckie ubrania, ostrzyżeni, po pożegnaniu się z rodzinami opuścili Wilno 11 lipca.

Do Irkucka zesłańcy przybyli przed 19 marca 1865 roku. Tutaj Kalinowski z radością dowiedział się, że zamiast do Nerczyńska został skierowany do niedalekiego Usola, przez co oszczędzono mu ponad tysiąc kilometrów drogi. 15 kwietnia przybył do Usola, gdzie razem z innymi zesłańcami zamieszkał w koszarach znajdujących się na wyspie oblanej wodami Angary. Zesłańcy byli obowiązani do pracy w warzelniach soli. Otrzymali kajdany, które musieli zakładać w czasie wyjścia do miasteczka.

Ukaz amnestyjny z 16 kwietnia 1866 roku zmniejszał karę katorgi o połowę oraz pozwalał zamieszkać zesłańcom prywatnie w Usolu. Amnestia nie zwalniała jednak z robót rządowych. Pracowano przy uprawie warzyw oraz wykonywano inne prace w polu. Nowy manifest amnestyjny z 25 maja 1868 roku uwolnił Kalinowskiego z ciężkich robót, zamieniając je na osiedlenie się w guberni irkuckiej. Józef, podobnie jak znaczna część jego kolegów, zamieszkał w Irkucku, gdzie było najłatwiej o pracę.

24 lipca 1872 roku Kalinowski opuścił Irkuck i udał się do Permu, a następnie do Smoleńska, gdzie 2 lutego 1874 roku, po prawie dziesięciu latach spędzonych na wygnaniu, otrzymał od policmajstra smoleńskiego pismo pozwalające na wyjazd na terytorium byłego Królestwa Polskiego.

W sierpniu 1863 roku, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, Kalinowski, przełamując ostatnie opory wewnętrzne, po dziesięcioletniej przerwie przystąpił do sakramentu pokuty. Stało się to w kościele pomisjonarskim. Spowiednikiem był ostatni misjonarz na Litwie, ks. Konstanty Eymont. Po latach napisał o tej ważnej chwili w swoim życiu: “Co się Bogu podobało dokonać w mej duszy w czasie chwil spędzonych u stóp spowiednika (…), może wypowiedzieć tylko ten, kto podobnych chwil doświadczył”. Następnym jego spowiednikiem oraz kierownikiem duchowym został przyjaciel rodziny ks. Felicjan Antoniewicz, profesor seminarium duchownego. Cotygodniowa spowiedź, częsta Komunia św., codzienne uczestnictwo we Mszy św. – dokonały w jego duszy ostatecznej przemiany i kończyły bardzo ważny etap w procesie kształtowania się życia religijnego.

Zesłanie, porównywane często ze śmiercią cywilną, ciągła niepewność jutra, walka o przetrwanie – nie zamknęły Kalinowskiego w sobie i w kręgu własnych spraw. Już w roku 1861 pisał do Wiktorostwa: “Staram się natchnąć i rozdmuchać w sobie (miłość bliźniego), żeby ona była dla mnie ogniwem łączącym z życiem (…)”. Dwa lata później pisał: “Mój stan całe życie biedny: nie moją biedą, to cudzą, nie rzeczywistą – to urojoną. Żyć jednak i pracować trzeba – jeśli nie dla siebie, to dla drugich”. To uwrażliwienie Kalinowskiego na potrzeby drugiego człowieka będzie mu towarzyszyło przez całe życie, szczególnie jednak uwydatni się w czasie wygnania. Nie potrafił być nieczuły na biedę materialną i moralną, która otaczała go zewsząd. Pieniądze przysyłane mu przez rodziców na wygodniejszą podróż najętym pojazdem przeznaczył dla potrzebujących. W drodze więcej pieniędzy wydawał na potrzeby kolegów podróży, a niekiedy także na pomoc dla biednych tubylców, niż na własne. Na zarzut rozrzutności odpowiadał: “Piszę otwarcie, nędza tu wielka, w Kraju zawsze łatwiej o grosz, jak w Syberii – obojętnym być trudno”. W innym liście tłumaczył rodzicom, dlaczego pomaga potrzebującym. Są ludzie, których nędza materialna prowadzi do upadku moralnego, o nich też najwięcej myśli i nie może im odmówić pomocy. On sam jest przygotowany na wszystko i ma skarb wewnętrzny, którego nikt mu nie jest w stanie odebrać.