Św. Teresa: „Wszystko jest łaską” 


W przygotowaniu do święta św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza
:

Twoje słowa, Tereso, są takie proste, a takie głębokie, zastanawiające i prowokujące zarazem. Bo czyż wszystko jest łaską? Tak naprawdę i do końca? Naprawdę tak myślałaś? I według tego żyłaś? Każdego dnia? Wszystkie cierpienia, zranienia, porażki, klęski, a nawet … grzech. Czyż wszystko jest łaską daną nam od Boga? Naprawdę?

A może jednak, może naprawdę jest tak, jak mówisz – ale co to oznacza? Że On jest przy moim boku … nie, On nie tylko jest – On jest, był i będzie – tak, właśnie On. Był w każdym cierpieniu, w każdym bólu, w każdym zranieniu, w każdej porażce, w każdej klęsce i … w każdym grzechu – nawet wtedy. I właśnie dlatego wszystko jest łaską, bo On zawsze jest przy mnie – nieważne, jak było trudno, i jak trudno jest. Gdy On jest u mojego boku, wtedy wszystko jest możliwe i wszystko staje się łaską, bo On pozostaje wierny pomimo słabości mojej i innych. I poprzez wszystko chce mi uświadomić, że JEST, że po prostu jest.

Ale czy tylko to chciałaś nam powiedzieć, czy jeszcze coś więcej? Bo czy to wystarcza? Tak, wiem, że Bóg jest , że jest obecny, ale czy to zmienia moje życie, moje patrzenie na świat, moją rzeczywistość, moją codzienność? Chyba chciałaś czegoś więcej, chciałaś czegoś nieporównywalnie większego, chciałaś nas zanurzyć w otchłani Jego miłosierdzia i w otchłani Jego miłości, abyśmy rzucili się pełni ZAUFANIA w Jego ramiona. Tak, pełni zaufania. Ale dlaczego? Co to zmieniło w Twoim życiu – co tak naprawdę zrozumiałaś, tam głęboko w swym sercu, co sprawiło, że zaczęłaś żyć, żyć pełnią życia, żyć miłością?

Zaufać – to takie proste i zarazem tak przekraczające człowieka; zaufać pomimo niepewności i wątpliwości, zaufać pomimo bólu i strachu, zaufać pomimo wielu nieudanych już prób, poszukiwań, zaufać … bo jest się kochanym, kochanym bez końca, kochanym do szaleństwa, po prostu … kochanym.

Miłość – ona zmienia wszystko, sprawia, że każda chwila, każdy moment życia, staje się upragniony, wyjątkowy i niezapomniany; sprawia, że człowiek chce żyć tu i teraz, bo przecież każdy z nas pragnie kochać i być kochanym. Bo, jak sama powiedziałaś, powołaniem każdego z nas – i Twoim, i moim, i każdego człowieka – jest MIŁOŚĆ. Tak, ta prosta, zwyczajna, codzienna miłość – prosty gest, uśmiech, życzliwe spojrzenie, słowo, pochylenie się nad drugim, pytanie, zauważenie drugiego, dobry uczynek. Ta miłość, która jest tak zwyczajna, ale coraz trudniejsza w naszych czasach. Czy ona jest jeszcze dzisiaj możliwa? I czy dzisiaj możliwe jest jeszcze zaufanie, czy w dzisiejszych czasach możliwa jest jeszcze taka zwyczajna, codzienna miłość?

Pokazujesz nam, że tak; pokazujesz, że można, że – jeśli zaryzykujemy, zrobimy pierwszy krok, rzucimy się w Jego ramiona – to tak. I że tylko ona daje życie, ona daje siłę, ona napełnia serce i rozszerza je by Być, by być dla Boga, być dla drugich – by żyć pełnią życia, by żyć miłością na co dzień, by stać się sobą. Ale czy może to zrobić człowiek bogaty, syty, zaspokojony, mający wszystko?? Chyba nie, ale czy taki człowiek – mający wszystko – gdzieś naprawdę istnieje??

Chcesz nam powiedzieć, że tylko ubogi może tak zrobić – rzucić się w ramiona Ojca. Ktoś, kto zdał sobie sprawę z własnej słabości, niedoskonałości i małości, zdał sobie sprawę i przyjął to, bo wie, że jest kochany; jest kochany taki jaki jest. Ufa, bo wie, że wszystko otrzymuje z ręki „Dobrego Boga”; bo wie, że „wszystko jest łaską”. Ktoś, kto nie jest super- bohaterem, herosem potrafiącym wszystko … Ktoś, kto staje przed Bogiem, przed sobą i przed innymi taki, jaki jest, bez zakładania masek, gry i manipulacji – ktoś, kto walczy każdego dnia, by być sobą, walczy o prawdę w swoim życiu. Ubogi, a zarazem bogaty. Ubogi, bo żyjący z coraz większą świadomością, że jest niespotykanie słaby, grzeszny i niedoskonały, ale bogaty w obecność, bogaty w zaufanie, bogaty w miłość i bogaty w życie w prawdzie – ktoś, kto zaczął żyć, żyć pełnią życia, żyć miłością, jak Ty, Tereso – patrząc na tego, który był i który jest i który będzie – na tego, który JEST.

Ubóstwo – to Twoje Tereso, i moje – jest tak naprawdę bogactwem, bogactwem, które zmienia rzeczywistość, zmienia świat, bo zmienia serce i uświadamia, pokazuje, kim się jest, a kim jest Bóg, pokazuje prawdę o sobie samym i prawdę o każdym człowieku na tej ziemi. Że każdy z nas, tak słaby, grzeszny i mały, gdzieś tam w głębi poraniony i uciekający przed cierpieniem, właśnie taki jest kochany i taki jest obdarowany, obecnością samego Boga – Dobrego Ojca, który bierze nas w swe ramiona, i wiezie windą, do nieba – do siebie, w starą rzeczywistość przeżywaną w nowy sposób.

A wtedy – wtedy, gdy stanę się sobą, tak do końca, tak jak Ty się stałaś, Tereso – wszystko stanie przede mną otworem, cały świat stanie się przedmiotem zachwytu i podziwu, każde spotkanie, każda relacja, wszystko stanie się spotkaniem w Jego obecności, w Jego przytuleniu, w Jego miłości – wszystko stanie się łaską, choć już nią jest, ale jeszcze nie w moim sercu. Bo to nie świat wokół mnie się zmieni, tylko moje patrzenie na niego. A wtedy poznam, że nie ma większego bogactwa niż stać się ubogim, stać się małym, stać się tym, kim się jest, stanąć twarzą w twarz z lękami i bólami i podziękować im, bo pomogły mi spojrzeć w oczy Dobremu Ojcu, pozwoliły mi spotkać Boga; Boga, który Jest, Boga, który jest w moim życiu już na zawsze i już nigdy mnie nie opuści, bo nigdy mnie nie opuścił, zawsze ze mną był.

Czy nie tak, Tereso? Czy nie to chciałaś nam przez swoje słowa powiedzieć, swoim życiem wykrzyczeć??? Że On jest … że zawsze obdarza nas „swoim nieskończonym Miłosierdziem” i nigdy nas nie opuszcza. I że to wystarczy, bo wtedy mam wszystko, Boga samego; posiadam Tego, którego nie można posiadać; jestem z Tym, który jest; kocham Tego, który jest samą Miłością, odkrywając siebie z pustymi rękami w Dłoniach pełnych miłości. Bo przecież „wszystko jest łaską”. Czyż nie tak, Tereso???

o. Paweł Hańczak OCD