Relacja o stanie Zakonu, o. Saverio Cannistrà OCD


Drodzy Bracia,

zgodnie z tradycją rozpoczynamy pracę tej 92. Kapituły Generalnej sprawozdaniem Przełożonego Generalnego o stanie Zakonu. Właściwie, jeśli o mnie chodzi, to po dwunastu latach posługi Przełożonego Generalnego wydaje mi się, że wyraziłem już wszystko, co miałem do powiedzenia na temat sytuacji naszego Zakonu. Nie sądzę, bym miał wiele nowego do dodania do tego, co można przeczytać zwłaszcza w przesłaniach z Definitoriów Nadzwyczajnych z 2011, 2014 i 2017 roku oraz z Kapituły Generalnej w Awili z 2015 roku. Aby się nie powtarzać i nie wydłużać niepotrzebnie mojej prezentacji pozwólcie mi pokrótce przypomnieć najważniejsze punkty tych przesłań i spróbować uwypuklić wspólny wątek łączący je w ciągłości ich następowania po sobie. [Przypis 1]

Spojrzenie wstecz

W czasie Definitorium Nadzwyczajnego w 2011 r. podkreślałem przede wszystkim potrzebę wyjścia od prawdziwego doświadczenia, od tego, czym nasi zakonnicy i nasze wspólnoty żyją w swojej codzienności, ponieważ tylko dzięki tej „oddolnej hermeneutyce” można uchwycić prawdę o naszym Zakonie i o drodze, którą podążamy. Cytując słynną wypowiedź E. Husserla, zaprosiłem do „pójścia z powrotem do rzeczy samych w sobie”, do odczytania nastrojów współbraci oraz atmosfery ludzkiej i duchowej, jaka panuje we wspólnotach i porównania ich z duchem, motywacjami i uczuciami Teresy, tak jak są one opisane szczególnie w Drodze doskonałości. Z porównania, które staraliśmy się zrobić podczas tych obrad, wypływały różne zobowiązania podjęte na okres sześciolecia. Przede wszystkim kształtowanie „terezjańskich wspólnot, które byłyby miejscami autentycznego ludzkiego i duchowego wzrostu i promieniowania doświadczanymi w nich prawdą i pięknem”. Jeśli wspólnoty stają się tylko „miejscem przechodnim w osobistej drodze każdego, których punkt ciężkości jest gdzie indziej” – stwierdził końcowy dokument – to nie jest to jedynie prosty brak, który może być zastąpiony bogactwem innych wymiarów, takich jak praca duszpasterska, lecz stanowi porażkę terezjańskiego projektu charyzmatycznego. We wspólnocie – podsumowaliśmy – zostanie nam dana cała reszta, ale bez wspólnoty zostaniemy pozbawieni nawet tego, co posiadamy.

Relacja z Definitorium w Korei z 2014 r. była próbą pogłębienia analizy przyczyn osłabienia lub zablokowania witalności Zakonu. Wydaje mi się, że proces transformacji zapoczątkowany w latach 70. [XX w.] doprowadził do uwolnienia się nie tylko od opresyjnych form legalizmu i autorytaryzmu, ale także od tego obiektywnego imperatywu, który łączy nas z sensem naszego życia, a mianowicie z celem (gr. telos), do którego zmierza nasze powołanie karmelitańskie. To napięcie nakierowane na cel ostateczny jest, owszem, czymś co nas wiąże, ale w sposób pociągający i dynamiczny. Utrata tej więzi, w imię prawa do osobistej samorealizacji, oznacza tak naprawdę utratę kierunku i energii ruchu. Wolność pozbawiona celu traci swój dynamizm napędowy i zaczyna obracać się wokół siebie. W tej samoodnoszącej się statyczności życie traci sens i daje się łatwo wypełnić drobnymi rozrywkami i gratyfikacjami oferowanymi przez społeczeństwo techniczno-konsumpcyjne. Aby przeciwdziałać tej tendencji, która prowadzi do demotywacji i wewnętrznego paraliżu, musimy poważnie zadać sobie pytanie: jakimi osobami chcemy się stać? Odpowiedzią jest nie tyle to, co deklarujemy słowami, ile to, co jest zapisane w „zwyczajach” naszego stylu życia, którymi się kierujemy i dzięki którym pozwalamy się kształtować. Mamy wyobrażenie, przynajmniej niejasne, że tożsamość karmelity bosego zależy od podejmowania pewnych praktyk, takich jak modlitwa kontemplacyjna i relacje braterskie, które są obszernie opisane w naszych Konstytucjach. Czy jednak nasz sposób bycia jest kształtowany przez nie, czy przez inne praktyki, które są spójne z innymi tożsamościami i które czynią nas ludźmi innymi od tego, co deklarowaliśmy odnośnie tego kim chcemy być? Z tych pytań zrodziła się potrzeba szerokiego i szczerego zapoznania się z tekstami naszych Konstytucji i Przepisów [Wykonawczych], aby zweryfikować, do jakiego celu zmierza droga, którą podążamy zarówno indywidualnie jak i wspólnotowo.

Jak wiadomo, Kapituła Generalna w 2015 r. zdecydowała, aby „Zakon podjął się ponownego odczytania swoich Konstytucji, w celu ich ewentualnej rewizji, dla odnowy naszego życia” („Es tiempo de caminar!” Dokument końcowy z 91. Kapituły Generalnej OCD, n.28). Głównym celem tej ponownej lektury było odnowienie życia poprzez odniesienie się do naszych tekstów legislacyjnych, w kontynuacji do poprzedniego sześciolecia, poświęconego ponownemu odczytaniu Dzieł św. Matki Teresy. Intencją Kapituły Generalnej było zmniejszenie przepaści powstałej między sformułowaniem naszego ideału życia w Konstytucjach, a przeżywanym doświadczeniem: „jest to kwestia odtworzenia napięcia – tam, gdzie osłabło ono lub się zatraciło – między drogą i celem”(„Es tiempo de caminar!”, n. 27). Nie wykluczono jednak możliwości rewizji Konstytucji w przypadku, gdyby, po ponad trzydziestu latach od ich zatwierdzenia, była ona rzeczywiście konieczna. W związku z tym Kapituła rozważyła trzy możliwe opcje: „ponowne opracowanie Konstytucji, ich rewizję w odpowiednim czasie i/lub opracowanie Deklaracji o życiu karmelitańsko-terezjańskim” („Es tiempo de caminar!”, n. 32).

Program ponownego czytania Konstytucji był realizowany od października 2015 do czerwca 2018 za pomocą dwunastu fiszek przygotowanych przez specjalną komisję, która kierowała i ułatwiała osobiste studium i dyskusję we wspólnocie. Podczas Definitorium Nadzwyczajnego w 2017 r. dokonano wstępnej oceny dotychczasowych prac, z pewnością pozytywnych, ale uwypuklono w niej również ograniczenia i niedociągnięcia. Przedstawiony przeze mnie wówczas raport o stanie Zakonu rozpoczynał się od następującej obserwacji: „Nasz Zakon podziela dzisiejszą ogólną sytuację życia zakonnego, którą moglibyśmy określić jako proces odnowy, który znajduje się w połowie drogi – drogi spowolnionej, a nawet zablokowanej z powodu niepewności kierunku, zawiłości ścieżki i zmęczenia wędrowców”.

Przedstawiłem zatem w sposób analityczny te aspekty życia Zakonu, w których ta sytuacja niepełnej odnowy ukazuje się bardziej wyraźnie: wymiar kontemplacyjny, troska o siebie, życie braterskie we wspólnocie, relacja między charyzmatem, a posługą święceń, formacja intelektualna, relacje z mniszkami i świeckimi.

Zakończę to retrospektywne spojrzenie decyzjami podjętymi przez Nadzwyczajne Definitorium w Goa z 2019 r., które postanowiło nie kontynuować na razie tworzenia nowych Konstytucji lub ich rewizji w niektórych punktach, a jednocześnie zatwierdziło zredagowanie Deklaracji na temat charyzmatu karmelitańsko-terezjańskiego oraz rewizję Przepisów Wykonawczych. Od marca bieżącego roku do Waszej dyspozycji jest drugi projekt Deklaracji charyzmatycznej, poprawiony na podstawie sugestii, jakie otrzymaliśmy od okręgów i poszczególnych zakonników. W czerwcu została wysłana do Was propozycję zrewidowania niektórych Przepisów Wykonawczych. W ciągu tych dwóch tygodni będziemy wspólnie pracować nad tym materiałem.

Dokąd zmierzamy?

Myślę, że pod koniec mojej drugiej kadencji nie przysłużyłbym się dobrze Zakonowi i tej Kapitule Generalnej, gdybym nie odważył się wyciągnąć wniosków z tego, co zaobserwowałem i przeżyłem w tym okresie. Moim ścisłym obowiązkiem jest szczerze powiedzieć to, co wydaje mi się być prawdą o przemianie dokonującej się w naszym Zakonie, bez osłabiania jej [wydźwięku] czy ukrywania czegokolwiek. To, co mówię, zostało przedstawione i zatwierdzone przez Definitorium Generalne, więc przemawiam do Was w imieniu Zarządu Generalnego Zakonu.

Aby opisać ewolucję, której jesteśmy świadkami, posłużę się obserwacjami z wizytacji pasterskich, które zostały potwierdzone w odpowiedziach, jakie okręgi przesłały nam podczas ponownego odczytywania Konstytucji. Przywołam je ponownie grupując w czterech punktach:

• Zmierzamy w kierunku bardziej apostolskiego i mniej kontemplacyjnego Karmelu, bardziej zaangażowanego w prace zewnętrzne niż w modlitwę.

• Troska o życie wspólnotowe traci swoje centralne miejsce i znaczenie na rzecz pojawiających się potrzeb duszpasterskich.

• Formacja naszej młodzieży, jeśli wykluczymy rok nowicjatu, jest ukierunkowana bardziej na święcenia kapłańskie i pełnienie posługi, niż na dojrzewanie i umacnianie naszej tożsamości zakonnej i charyzmatycznej.

• Różnice istniejące między regionami i okręgami poddają jedność Zakonu silnemu napięciu. Tradycyjna autonomia przyznana prowincjom przez nasze prawo grozi przekształceniem się w niezależność do tego stopnia, że ​​niektóre prowincje napisały do ​​nas z nadzieją, że w przyszłości Zakon zostanie przekształcony w rodzaj federacji okręgów.

Celowo przedstawiłem te dane w formie apodyktycznych tez, bez niuansów, aby umożliwić uchwycenie rzeczywistości w całej jej prowokacyjnej konkretności. Nie ma już czasu, by  pozostawać w dwuznaczności i bezruchu. Czy nie jest to utrata specyfiki tożsamości karmelitańsko-terezjańskiej i jedności Zakonu? A może jest to uprawniona ewolucja charyzmatu karmelitańsko-terezjańskiego, który – w zasadniczej wierności swoim podstawowym elementom – uwydatnia aspekty szczególnie istotne dla dzisiejszego świata? Jeśli zgadzamy się, co do pozytywnej oceny i słuszności tej ewolucji, musimy wypowiedzieć to otwarcie. Jesteśmy najwyższym autorytetem Zakonu: nasi współbracia, zwłaszcza młodsi, od nas oczekują jasnych odpowiedzi na poziomie teoretycznym i praktycznym, na wiele pytań dotyczących naszego sposobu życia i pracy. Jeśli Kapituła Generalna uzna, że ​​jest to właściwy kierunek dla Zakonu i zdecyduje o tym, wszyscy to przyjmiemy i wyciągniemy konieczne konsekwencje. To, czego nie możemy zrobić, to potwierdzić jedno teoretycznie, a co innego uczynić w praktyce. W każdym razie niekonsekwencja jest złem, które dezorientuje umysły i czyni je niezdolnymi do świadomych i odważnych wyborów. Ponadto, jakże możemy kształcić naszych młodych, jeśli nie potrafimy jasno przekazać im, na czym polega nasze powołanie i misja w Kościele? Ze swojej strony uważam, że kontynuowanie opisanej linii oznaczałoby osiągnięcie punktu zerwania z naszą tradycją i rozbicia równowagi, która łączy różne elementy naszej charyzmatycznej tożsamości.

Z tego powodu potwierdzam w tym miejscu potrzebę poważnej reformy Zakonu, jak to już wyraziłem w czasie Definitorium w 2017 roku, zgodnie z apelami, jakie Papież Franciszek kieruje do całego Kościoła, a w szczególności do życia konsekrowanego, które w przeszłości, poprzez swój charyzmat prorocki, poprzedzało i inspirowało ruchy odnowy Ciała Kościoła. W moim przemówieniu do Definitorium z 2017 roku powstrzymałem się jednak od przedstawiania konkretnych propozycji, ponieważ – jak powiedziałem  – nie wydawało mi się słuszne „proponowanie całemu Zakonowi wizji odnowy lub reformy opartej na moich spostrzeżeniach lub osobistej wrażliwości”. Wciąż o tym przekonany, wierzę, że ta słuszna roztropność nie przeszkadza w przedstawieniu do wolnej dyskusji pewnych sposobów, które według mnie Zakon mógłby lub powinien podjąć, aby wyjść z kryzysu, z którym się boryka, i podjąć odnowę nie narzuconą okolicznościami, ale świadomie wybraną i konsekwentnie realizowaną w oparciu o dar otrzymanej łaski i potrzeby współczesnego człowieka.

Jak widzicie, nie myślę o zachętach, które przypominałyby naszym współbraciom obowiązki życia karmelitańskiego, jak na przykład: więcej się módlcie i bądźcie bardziej wierni życiu wspólnoty! Doskonale zdajemy sobie sprawę, że takie zalecenia, jakkolwiek słuszne i konieczne, są interpretowane jako ćwiczenie z parenetycznego gatunku literackiego, od którego nie oczekuje się żadnego praktycznego efektu.  Rzeczywiście, myślenie o rozwiązaniu naszego głębokiego kryzysu tożsamości za pomocą wezwań do dobrowolnej większej wierności byłoby naiwnością i uproszczeniem.

To, o czym myślę i co chcę Wam zaproponować, to ponowne rozważenie niektórych zasobów, jakie posiadamy w naszym Zakonie i których prawdopodobnie jeszcze nie wykorzystaliśmy w odpowiedni sposób. Apeluję więc nie o wysiłek woli, ale o wysiłek intelektu i zmianę mentalności, która pozwoli nam na nowo ustawić nasze życie i przygotować przyszłość wolną od uwarunkowań przeszłości, ale z wiernym odwołaniem do naszego dziedzictwa charyzmatycznego, które zostało nam przekazane i za które jesteśmy odpowiedzialni wobec Kościoła i świata. Moim zdaniem jest to jedyny sposób na urzeczywistnienie tego, co napisaliśmy w Deklaracji charyzmatycznej. Wielu z Was prosiło o uczynienie Deklaracji bardziej skuteczną i praktyczną, aby uniknąć ryzyka, że również ona pozostanie dokumentem dyskutowanym, zatwierdzonym i szybko zapomnianym. Ale zastanawiam się, co Ma się na myśli, prosząc o praktyczne ustalenia. Jeśli myślimy o normach, które wymagają zachowania pewnych zasadniczych praktyk, aby żyć naszym powołaniem, wystarczy odwołać się do już istniejących Konstytucji. Nie jest to jednak kwestia prostej zgodności lecz większej jasności i odwagi: jasności, by uświadomić sobie epokową przemianę zachodzącą w historii naszego Zakonu i całego Kościoła, odwagi w podejmowaniu decyzji odpowiadających głęboko zmienionej historii. Nie możemy powtórzyć tego, co zawsze robiliśmy, jeśli naprawdę chcemy być wierni naszej tożsamości i przygotować jej przyszłość.

Międzykulturowość

Z różnych powodów niezwykle trudno jest przewidzieć przyszłość naszego Zakonu.  Pierwszym i najbardziej oczywistym jest to, że obraz demograficzny Kościoła katolickiego i ogólnie chrześcijaństwa szybko ewoluuje. Wspomnę tylko o kilku statystykach. Według sondażu sprzed kilku lat 61% chrześcijan mieszka na południu świata, a tylko 39% w Europie i Ameryce Północnej [PRZYPIS 2]. Oczekuje się, że „do 2050 r. prawdopodobnie będzie więcej chrześcijan w Afryce (1,25 mld) niż w Ameryce Łacińskiej (705 mln) i Europie (490 mln) łącznie” [PRZYPIS 3].

Jeśli spojrzymy na aktualne statystyki Zakonu, okaże się, że Europa nadal ma największą liczbę braci 1401 (35,2%), zaraz za nią plasuje się Azja z 1313 zakonnikami (33%). Jeśli zsumujemy liczbę braci z Europy, Ameryki Północnej i Bliskiego Wschodu, otrzymamy w sumie 1626 osób, czyli 40,8% całości. Obecnie Karmel Afrykański liczy 552 zakonników, co stanowi 13,9%, podczas, gdy Ameryka Łacińska z 487 braćmi stanowi 12,2% ogółu.

Oczywiście liczby te nie uwzględniają wieku zakonników. Gdybyśmy mogli sporządzić statystykę uwzględniającą również szczegółowe informacje osobiste, z łatwością moglibyśmy przewidzieć rychłe wyprzedzenie Europy przez Azję i szybki wzrost znaczenia Afryki i Madagaskaru. Możemy jednak zorientować się co do przyszłości, patrząc na liczbę zakonników w formacji, którzy są obecnie rozmieszczeni w następujący sposób:

Azja                                 390 (44,6%)

Afryka-Madagaskar      255 (29,1%)

Europa                            128 (14,6%)

Ameryka Łacińska        79 (9%)

Ameryka Północna       15 (1,7%)

Bliski Wschód.               8 (1%)

Razem                     875

Wydaje się oczywiste, że w niedługim czasie Europa, a właściwie północ planety, uplasuje się na trzecim miejscu za Azją i Afryką, ale jest też prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości na pierwszym miejscu znajdzie się Afryka, a następnie Azja. Wyraźnie widać, że oblicze Zakonu, które w warstwie formacji, z 75% członkami w Azji i Afryce i tylko 16-17% w Europie i Ameryce Północnej, jest głęboko odmienne od tego, co znane jest nam od trzydziestu lat, gdyż tak wskazywały statystyki przedstawione w 1991 roku, w których 57,4% członków mieszkało na północy planety, a tylko 26,1% w Azji i Afryce (a pozostałe 16,5% w Ameryce Łacińskiej):

Europa                           1897 (51,1%)

Azja                                781 (21%)

Ameryka Łacińska       610 (16,5%)

Afryka-Madagaskar     190 (5,1%)

Ameryka Północna      167 (4,5%)

Bliski Wschód               65 (1,8%)

Razem                     3710

Z drugiej strony dane dotyczące naszego Zakonu doskonale odpowiadają ogólnemu obrazowi statystycznemu, można więc w dużym skrócie powiedzieć, że obecnie 40% Karmelitów Bosych mieszka na północy planety, a 60% na Południu, ale można przewidzieć, że za około dziesięć lat szala przechyli się jeszcze bardziej na korzyść Afryki i Azji, które będą obejmować do 75% członków całego Zakonu. Jest to tak głęboka zmiana geograficzna i kulturowa, że ​​podważa wszelkie próby wyobrażenia sobie przyszłości, wychodzące od tradycyjnego obrazu europejskiego i północnoamerykańskiego Karmelu. Konsekwencje są niezliczone i stanowią realne wyzwania na przyszłość, zwłaszcza na poziomie Zarządu Generalnego Zakonu.

Szczególnie pouczający przykład dotyczy Domu Generalnego i innych domów zależnych od Definitorium Generalnego: wspólnoty i wydziału Teresianum, Kolegium Międzynarodowego i CITES w Awili. Obecnie skład tych wspólnot, oparty na pochodzeniu geograficznym członków, przedstawia się następująco:

Jak widać, obecność europejskich zakonników stanowi zdecydowaną większość: z łącznej liczby 50 zakonników 34 (68%) to Europejczycy, co odzwierciedla sytuację demograficzną Zakonu, która już dawno uległa zmianie. Jednocześnie trzeba powiedzieć, że zastąpienie europejskich zakonników innymi zakonnikami spoza Europy wcale nie jest łatwe i nie jest oczywiste, że się to powiedzie. Wiele prób włączenia współbraci spoza Europy do międzynarodowych domów okazało się daremne z różnych powodów, wśród których z pewnością obecna jest różnica kulturowa ze wszystkimi jej implikacjami.

Konkretny przypadek wspólnot międzynarodowych w służbie całego Zakonu ukazuje jedno z głównych wyzwań dla przyszłości naszego Zakonu, a mianowicie zdolność do przełamywania barier kulturowych i promowania międzykulturowości w naszych okręgach i wspólnotach. Nadszedł czas, aby stawić czoła temu fundamentalnemu wyzwaniu, które było zbyt długo odkładane. Nawet jeśli Zakon składa się z tysięcy członków należących do bardzo różnych kultur, można powiedzieć, że brakuje doświadczeń wspólnotowych czy międzykulturowych. Jeśli wykluczymy ośrodki bezpośrednio zależne od Definitorium generalnego w Rzymie, Awili i Ziemi Świętej oraz sporadyczne doświadczenia współpracy w służbie niektórych Prowincji, nasze wspólnoty są ściśle monokulturowe.[PRZYPIS 4] Wydaje się, że obowiązuje nas logika albo-albo, a nie i-i. Jeśli na misji w Afryce dojrzewają lokalne powołania, nadchodzi czas, aby Europejczycy lub Amerykanie wyjechali. W Europie i Stanach Zjednoczonych byliśmy świadkami zwiększania się obecności braci, głównie z Indii, na terytorium innych prowincji, bez żadnej troski o włączenie ich w życie tych prowincji. Przez dwadzieścia lat funkcjonowali równolegle, dopóki Definitorium Generalne nie interweniowało, aby położyć kres tej praktyce, która jest sprzeczna ze strukturą naszego Zakonu. Mamy nadzieję, że udało nam się w końcu powstrzymać to zjawisko, niemniej jednak znamienne jest, że wszystko to mogło się wydarzyć i że konieczna była zdecydowana interwencja najwyższej władzy Zakonu, aby to zakończyć i skierować naszych współbraci ku formom współpracy między prowincjami. W ten sposób wyszła na jaw wielka słabość Zakonu, a mianowicie fakt, że różnorodność nie służy jedności, lecz usztywnia się w równoległych, nie komunikujących się ze sobą strukturach.

W wielu zgromadzeniach zakonnych to dzieło wymiany międzykulturowej trwa już od wielu lat. W naszym Zakonie tak się nie stało, czy to z powodu ogólnego sprzeciwu wobec zmian, czy też ze względu na znaczenie i silną autonomię, jaką nasza tradycja przypisuje wspólnocie prowincjalnej. Istotnie, forma międzykulturowości odpowiadająca naszemu charyzmatowi nie polega na osłabieniu struktury prowincji, ale na przezwyciężeniu „prowincjonalizmu”, rozumianego jako zamknięcie prowincji na samą siebie i jej wewnętrzną dynamikę. Musimy przywrócić ludziom dynamikę i zachęcić do dialogu, tak jak dzieje się to w naszych krajach i miastach, które są coraz bardziej wieloetniczne i wielokulturowe. Wpuszczenie tego powiewu do naszych domów i okręgów zmusi nas do zakwestionowania wielu nawyków, zachowań i sposobów myślenia. Tego właśnie potrzebujemy: rozliczyć się z historią, która się zmieniła, wobec tej, co do której pozostaliśmy z tyłu, biernie ją przeżywając, nie zdając sobie sprawy z jej nowości i możliwości.

Nie możemy jednak zapomnieć ani ukryć trudności i przeszkód, które stoją na drodze do osiągnięcia tego celu. Pierwsza i najbardziej oczywista, ale niekoniecznie najpoważniejsza trudność, dotyczy wysokiej średniej wieku w prowincjach europejskich, które na ogół zaliczają do swoich szeregów dużą liczbę osób starszych i niewielką grupę młodych lub w średnim wieku. Nie jest to automatyczne, ale z pewnością często starszy wiek odpowiada mniejszej skłonności do zmian, zwłaszcza jeśli chodzi o zmiany nie tylko zewnętrzne, ale i mentalne. Adaptacja do nowych sytuacji i odmiennych towarzyszy podróży jest raczej domeną ludzi młodych. Pod tym względem Stary Kontynent nie ma wielu zasobów do rozmieszczenia.

Największa trudność jednak zależy od drogi, jaką Zakon przebył w ciągu ostatnich trzydziestu do czterdziestu lat. W rzeczywistości Zakon rozwinął się i dogłębnie zmienił swój skład geograficzny i kulturowy, ale ta zmiana nie wydaje się być inspirowana i ukierunkowywana wytycznymi pochodzącymi z naszych tekstów legislacyjnych. Rozwinęliśmy się lub skurczyliśmy, nie pytając zbyt wiele o tożsamość tego, co powstało w wyniku tych procesów.

Szybko rozmyliśmy pytanie o tożsamość, odpowiadając, że karmelitą bosym można być na wiele różnych sposobów. Ta odpowiedź zakłada jednak przyjęcie za pewnik dokładnie tego, co było przedmiotem pytania, to znaczy bycia rzeczywiście spójnymi z charyzmatem karmelitańsko-terezjańskim. To, czego staliśmy się świadkami, nie było rozwinięciem się różnorodności, biorącej początek od jednego charyzmatu, na obraz kwitnącego drzewa mocno zakorzenionego. Aby dać wyobrażenie o tym, co moim zdaniem się stało, użyłbym innej metafory – metafory obrazu, fotografii, której niektóre szczegóły są powiększane nieproporcjonalnie, aż do utraty ostrości konturów. Zamiast bogactwa różnych perspektyw, z których każda na swój sposób przywraca pełnię życia karmelitańskiego, byliśmy świadkami powstawania serii kopii tego samego obrazu, które zamazały jego pierwotną wyrazistość poprzez powiększenie lub pomniejszenie tego lub innego aspektu.

Ta dzisiejsza sytuacja czyni skrajnie skomplikowanym wysiłek, aby różne regiony i okręgi naszego Zakonu zachęcić do dialogu, po dziesięcioleciach ukierunkowań i procesów, które nie podlegają rewizji i często nie podejmowanych na bazie dialogu.  Właśnie z tego powodu musimy pilnie rozpocząć dialog, wychodząc od wspólnego doświadczenia życiowego, od wzajemnego poznania i od wspólnego zaangażowania we współpracę. Tylko w ten sposób będziemy w stanie ponownie wprowadzić w obieg siły, którymi dysponujemy. Jeśli nadal będziemy zamknięci, każdy w swojej monokulturowej powłoce, nie wykorzystamy łaski, którą daje nam Pan i stracimy okazję, aby wyjść z kryzysu.

Można i należy podjąć kilka konkretnych kroków, aby zbliżyć się nawzajem do siebie. Wśród nich jest na przykład nauka jednego lub dwóch wspólnych języków, za pomocą których można  będzie swobodnie porozumiewać się ze wszystkimi członkami Zakonu.  Wiele innych instytutów zakonnych już od pewnego czasu wybrało jeden lub co najwyżej dwa języki urzędowe, podczas gdy my dotychczas sprzeciwialiśmy się tej zmianie. Jest ona sama w sobie niewielka, ale oprócz oczywistej użyteczności praktycznej, ma wielkie znaczenie symboliczne i duchowe – wysiłek wyjścia z naszej językowo-kulturowej strefy komfortu, aby spotkać się z drugim.

Struktury sprzyjające komunii i współpracy przewidziane przez nasze prawo również były na ogół mało wykorzystywane. Konferencje Wyższych Przełożonych, z jedynym wyjątkiem Ameryki Łacińskiej, odegrały bardzo marginalną, a w niektórych przypadkach nieistniejącą rolę. W ostatnich latach trendem było inwestowanie jeszcze mniej w te struktury, pomimo obiektywnej potrzeby większej współpracy.  Istnieją jednak ważne funkcje i służby koordynacyjne, kiedyś przypisane do centrum Zakonu z jego różnymi sekretariatami, które dziś mogłyby być sprawniej realizowane na poziomie Konferencji regionalnych (w dziedzinie formacji, promocji powołań, apostolatu specyficznego). Wykorzystano także niewiele możliwości tworzenia wspólnot międzyprowincjalnych, zwłaszcza dla formacji początkowej. Zaskakujące jest to, że prowincje z bardzo małą liczbą zakonników uważają, że nie muszą współpracować z innymi okręgami, aby zapewnić lepszą formację swoim kandydatom i mając na uwadze bardziej wspólną przyszłość. Podobny argument można wysunąć w kontekście formacji stałej, która może być cenną przestrzenią do stworzenia okazji do spotkań, wymiany i dialogu między członkami tego samego regionu.

Formacja

Reforma ma swoje uprzywilejowane miejsce realizowania się w formacji, to znaczy tam, gdzie podejmuje się wysiłki, aby „nadać historyczną formę” darowi Ducha, który otrzymaliśmy wraz z naszym powołaniem do Karmelu Terezjańskiego.  Mówiąc o formacji, nie mam na myśli po prostu okresu początkowego, ale troskę i pielęgnowanie powołania przez całe życie. Bez solidnej formacji nie jest możliwe zmierzenie się ze złożonością naszych czasów i udzielenie wiarygodnych odpowiedzi na wiele pytań, które są nam zadawane. Mówiąc jeszcze bardziej radykalnie, bez stałego zaangażowania w formację łatwo padniemy ofiarą światowej mentalności, ulegniemy presji systemu, który nas ujednolica i poza różnymi subiektywnymi stanowiskami i przekonaniami sprowadza do sytuacji anonimowych producentów/konsumentów społeczeństwa zdominowanego przez rynek. Oderwanie się od świata, o którym mówi św. Teresa, wymaga dziś bardziej niż kiedykolwiek nie tylko wymiaru ascetycznego, obrony i dystansu, ale także rozwoju myśli krytycznej, zdolnej do rozeznania w świetle wiary.

Również w tej dziedzinie, na poziomie teoretycznym, wszyscy twierdzimy, że jesteśmy przekonani, iż formacja jest priorytetem każdego okręgu i całego Zakonu, zgodnie z tym, co potwierdzają dokumenty Kościoła. Niestety, za tymi fundamentalnymi deklaracjami nie idą konsekwentne wybory. Ile i jakie osoby przeznaczamy do formacji? Ile czasu, ile energii i ile środków finansowych poświęcamy na formację początkową i stałą? Czy zadajemy sobie pytania o potrzebę ponownego przemyślenia sposobów formacji, aby uczynić ją bardziej skuteczną i odpowiednią do czasów, w których żyjemy?  Myślę w szczególności o naszych młodszych członkach, zarówno tych, którzy są jeszcze w początkowej fazie formacji, jak i tych, którzy dopiero niedawno złożyli profesję wieczystą lub otrzymali święcenia kapłańskie.  Chciałem, abyśmy na początku tej Kapituły wsłuchali się bezpośrednio w ich głosy, aby wszyscy uczestnicy Kapituły mieli wyobrażenie o tym, co porusza ich umysły i serca.

Robimy wielkie postępy w kierunku zglobalizowanego świata. Młodsze pokolenia, zwłaszcza w Europie i Ameryce, ale trend rozprzestrzenia się wszędzie, są coraz bardziej ze sobą w kontakcie, poza granicami politycznymi i kulturowymi. Typowym miejscem tego spotkania jest wirtualna przestrzeń sieci, w której można komunikować się z jednego krańca Ziemi na drugi, także dzięki językowi angielskiemu, który stał się koiné naszych czasów. Uważam, że nasz Zakon nie pogodził się jeszcze z tą epokową zmianą, zwłaszcza w zakresie formacji początkowej i stałej. Nadal mamy bardzo lokalny obraz formacji, który jest po części dobrze uzasadniony i wymaga zachowania, ale który staje się przeszkodą i hamulcem, powodującym sztywność i zamykanie się na nowość. Rzeczywiście słuszne jest, aby w formowaniu młodych w Prowincji troszczyć się o to, aby integrowali się ze wspólnotą prowincjalną, poznali ją i dzięki niej mogli poznać siebie nawzajem.

Istnieje tradycja, że ​​młody człowiek, wchodząc do określonej struktury lokalnej, musi się uczyć się ją asymilować. Jednak ta słuszna troska nie powinna przerodzić się w lęk przed konfrontacją, dialogiem i dzieleniem się z młodymi z innych prowincji i tradycji, jak gdyby to mogło zmienić czystość formacji lub osłabić poczucie przynależności do określonej wspólnoty. Nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy członkami tego samego Zakonu i uczestnikami tego samego charyzmatu. Jeśli nie jesteśmy w stanie podjąć wyzwania otwarcia granic i pokonywania barier, ryzykujemy zamknięcie się w małym świecie, który prędzej czy później będzie zbyt wąski i sztucznie oddzielony od reszty Zakonu i Kościoła.

W ostatnich latach Zarząd Generalny próbował promować doświadczenia formacyjne na poziomie międzyprowincjalnym, napotykając niestety silny opór. Po kilku nieśmiałych krokach do przodu nastąpiły zdecydowane kroki w tył. Szeroko zakrojone propozycje, takie jak rok formacji kilka lat po ślubach wieczystych i święceniach kapłańskich, nie zostały przyjęte. Jak pamiętają Prowincjałowie europejscy, na spotkaniu Konferencji Prowincjałów Europy i Bliskiego Wschodu, które odbyło się w Linzu w dniach 4-11 listopada 2017 r., zaproponowałem wprowadzenie roku formacji karmelitańskiej po ślubach wieczystych i po święceniach kapłańskich, powiedzmy pomiędzy piątym a dziesiątym rokiem po nich. Zainspirował mnie model tzw. trzeciego roku nowicjatu (tzw. „trzeciej probacji”) u jezuitów. Jak wiadomo, to wynalazek św. Ignacego, który ustanowił ten czas pogłębienia i odnowy duchowej przed ostatecznym włączeniem do zgromadzenia. W Konstytucjach Towarzystwa Jezusowego, św. Ignacy mówi o przejściu od studium intelektualnego do schola affectus, do szkoły serca, i właśnie dlatego ustanowił okres tzw. trzeciego nowicjatu.
„Dla tego celu będzie korzystne, aby ci, którzy zostali wysłani na studia, po zakończeniu formacji i zaangażowania w kultywowanie rozumu, w czasie trzeciej próby położyli nacisk na szkołę afektywną, oddając się ćwiczeniom duchowym i cielesnym, które są w stanie zapewnić im większą pokorę i wyrzeczenie się wszelkiej nadwrażliwości uczuciowej oraz wszelkiej własnej woli i osądu, a także dać większe poznanie i miłość Boga naszego Pana. Tak więc, po osiągnięciu osobistego postępu, sami będą mogli lepiej pomagać w postępie innym na chwałę Boga naszego Pana”. [PRZYPIS 5]

Błędem jest redukowanie przekazywania charyzmatu do poznawania szeregu treści intelektualnych, takich jak historia Zakonu, studium Reguły i Konstytucji, doktryna naszych Świętych. Te treści muszą zostać sprowadzone do konkretnych praktyk życiowych, jeśli chcemy, aby naprawdę kształtowały człowieka, a nie tylko informowały go o naszej tradycji. Była to z pewnością troska św. Teresy i pokolenia bezpośrednio po niej następującego. To, co było jasne dla Teresy i Ignacego w XVI wieku, dziś wydaje się zapomniane. W rzeczywistości mamy dziś do czynienia z pewnego rodzaju paradoksem: z jednej strony jesteśmy bardziej świadomi konkretnej psychologicznej dynamiki osoby i kładziemy nacisk na wartość doświadczenia, z drugiej wydaje się, że nie jesteśmy w stanie dostosować naszych procesów formacyjnych do tej bardziej szczegółowej wiedzy antropologicznej. Organizujemy formację charyzmatyczną na wzór akademickich studiów filozoficzno-teologicznych, a zauważając, że metoda ta nie jest skuteczna, ponieważ nie kształci osoby ani nie pomaga w nabyciu nowego sposobu myślenia i działania, nie jesteśmy w stanie zaproponować nic lepszego.

Zdaję sobie jednak sprawę, że w tych sprawach należałoby otworzyć szeroką debatę w naszej Rodzinie zakonnej, co do tej pory nie miało miejsca. Wobec braku takiego namysłu nie dziwię się, że propozycja trzeciego nowicjatu wywołała chłodne lub wręcz antagonistyczne reakcje i dlatego została zasadniczo odrzucona. To, co udało się zrobić, nie bez wahania i oporu, to drugi wspólny nowicjat dla profesów europejskich, który niestety po pierwszej edycji zamarł z powodu pandemii. Mamy nadzieję, że w nadchodzących latach uda się to odbudować i umocnić. Nasza przyszłość w dużej mierze zależy od zdolności do formowania nowego pokolenia karmelitów, którzy będą zdolni do asymilacji i dogłębnego przyjęcia naszego charyzmatycznego dziedzictwa, aby następnie móc je twórczo przekazywać. Doświadczenie spotkania i wzajemnego poznania się młodych ludzi z różnych Prowincji ma również fundamentalne znaczenie. W przeszłości nasze Kolegium Międzynarodowe było kluczowym miejscem spotkań zakonników z całego Zakonu. Wydaje się, że dzisiaj Rzym stracił wiele ze swojego starożytnego centralizującego znaczenia, niemniej powstała pustka pozostaje do wypełnienia.

Niepokojące jest to, jak bardzo osłabiło się poczucie przynależności do Zakonu jako takiego. To, co kiedyś było źródłem dumy i żywotnego zaangażowania dla każdego zakonnika, dzisiaj wydaje się być tylko zimną wartością prawno-instytucjonalną.  Uczucia, troski i motywacje mają swoje centrum gdzie indziej, w promowaniu samego siebie lub w najlepszym wypadku, okręgu, do którego należy się bezpośrednio.  Zakon w swojej globalnej rzeczywistości wydaje się być czymś odległym i abstrakcyjnym, czymś co nas bezpośrednio nie dotyczy. Stąd przeszkody napotykane przez powołanych do zarządzania Zakonem na poziomie ogólnym, zarówno w znalezieniu chętnych do pracy dla ośrodków służących całemu Zakonowi, jak i w znalezieniu posłuchu w zwracaniu się do wszystkich współbraci, próbując zaangażować ich w projekty międzyprowincjalne, w programy animacji oraz formację stałą. Nawet przygotowania i uczestnictwo w Kapitule Generalnej nie budzi szczególnego entuzjazmu, co widać po odpowiedziach na prośbę o przesłanie propozycji do dyskusji. Tylko nieliczne regiony przesłały materiał, który odzwierciedlałyby szeroką dyskusję i szczerą wolę uczestniczenia w tym istotnym momencie w życiu Zakonu. Jeszcze trudniej było wyprowadzić konkretne propozycje z szeregu szeroko zakrojonych refleksji, na  podstawie których można by ukierunkować dyskusję w czasie tej Kapituły. Nawet jeśli tak się dzieje, nie możemy ograniczyć się do stwierdzenia tego faktu i ubolewania nad tym. Musimy zadać sobie pytanie o przyczyny tego rodzaju niezadowolenia z naszej „osobowości korporacyjnej” z tego, że jesteśmy jedną rodziną w Kościele, który chce mówić jednym głosem i iść w tym samym kierunku. Ale czy naprawdę tego chcemy, czy raczej ta perspektywa nas przeraża, ponieważ obawiamy się, że zagraża naszemu prawu do wolności i odmienności?

Komunia trzech gałęzi Zakonu

Inną mocną stroną naszego Zakonu jest współistnienie gałęzi męskiej, żeńskiej i świeckiej. Bracia, mniszki i świeccy dzielimy ten sam charyzmat i żyjąc nim w sposób odpowiadający jego kondycji, rozwijamy i uwydatniamy całe jego bogactwo. Wiemy, że dla św. Teresy i św. Jana od Krzyża wymiana doświadczeń i wzajemne wsparcie między mniszkami, braćmi i świeckimi było bardzo ważną pomocą i bodźcem. Bez tej wymiany i obdarowania niektóre dzieła prawdopodobnie nigdy by się nie narodziły.  Dla Jana, a tym bardziej dla Graciána, braterska relacja z Teresą była decydującą dla pełnego zrozumienia powołania karmelitańskiego i znalezienia jego właściwego przełożenia w kluczu męskim. Ale to samo można powiedzieć także o Teresie i pierwszych pokoleniach jej córek: relacja z braćmi ukształtowała w nich większą wrażliwość eklezjalną i pogłębiła formację teologiczno-duchową. Mniej znany i badany jest wkład świeckich, ale wierzę, że wszyscy mamy na myśli postacie karmelitów i karmelitanek w świecie, którzy dają nam świetlane przykłady miłości, modlitwy, intymności z Panem Jezusem, pośród hałasu i do zgiełku codziennego życia.

Jednak nawet w tym przypadku możemy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście korzystamy z tej niezwykłej siły i bogactwa naszego powołania. Wydaje mi się, że można i należy zrobić znacznie więcej. W rzeczywistości nasza relacja z mniszkami i świeckimi często mieści się w kategorii apostolatu. Jesteśmy proszeni o posługę przy sprawowaniu sakramentów lub głoszenie kazań i ją oferujemy. Niekiedy pomagamy sobie nawzajem, udzielając wsparcia i współpracując w zaspokajaniu potrzeb życia codziennego, i to z pewnością jest pięknym świadectwem braterstwa. Ale o wiele rzadziej przeżywamy nasze powołanie w jedności z naszymi siostrami mniszkami i z naszymi braćmi i siostrami świeckimi. Rozumiem, że nie jest to ani łatwe, ani oczywiste, ponieważ wymaga to drogi formacji i dojrzewania. Trzeba nauczyć się z doświadczenia, co należy, a czego nie należy robić, co sprzyja i jest dobre dla komunii, a co może ją zniszczyć.  W każdym razie ważne jest, aby umieścić  w centrum naszej uwagi i troski tę sieć relacji, która powinna skutecznie i afektywnie konstytuować rzeczywistość naszej Rodziny.  Im bardziej oddalamy się od centrum naszego powołania, tym mniej jesteśmy uważni i zainteresowani kultywowaniem i animowaniem życia naszej Rodziny.  Efektem końcowym jest to, że znajdujemy się „bez rodziny” i w ten sposób nie jesteśmy wierni intencji naszej założycielki, ale przede wszystkim tracimy poczucie przynależności do Rodziny karmelitańskiej, które jest niezbędne do rozbudzenia i ukierunkowania naszych najlepszych energii.

Ostatnie, zatwierdzone przez Stolicę Apostolską, dokumenty dotyczące życia kontemplacyjnego kobiet z pewnością przyznały mniszkom większą autonomię sprawowania władzy i podkreśliły większą wagę federacji i stowarzyszeń klasztorów. Te zmiany jednak, które moim zdaniem są nie tylko słuszne, ale i konieczne, w żaden sposób nie zwalniają nas z pielęgnowania relacji z siostrami mniszkami. To, czego się od nas wymaga, to ponowna ewolucja naszej relacji z klerykalnej i nakazowej do bardziej braterskiej i dialogicznej. Coś podobnego można również powiedzieć o naszej relacji z członkami Świeckiego Zakonu, z którymi musimy nauczyć się nawiązywać więzi w oparciu o nasze wspólne powołanie chrzcielne i charyzmatyczne, ucząc się pracować nie tylko dla nich, ale także z nimi budować nasz wspólny dom.

Kilka końcowych myśli

Proszę mi wybaczyć, jeśli w tym sprawozdaniu wyraziłem zbyt mocno i zdecydowanie obawy, które odczuwam pod koniec mojej posługi Przełożonego Generalnego.  Jednak intencją, która mną kierowała, jest zasygnalizowanie oporów, zamknięć i opóźnień, aby poszerzyć horyzont naszej refleksji i otworzyć konkretne drogi ku przyszłości Zakonu. Zadałem tej Kapitule kilka pytań. Otrzymamy na nie odpowiedź na tyle na ile z pomocą Ducha Świętego zdołamy dokonać pogłębionego rozeznania woli Pana dla naszej Rodziny. Z mojej strony zakończę kilkoma myślami:

Pierwsza dotyczy sposobu brania odpowiedzialności w zarządzaniu. Jak wspomniałem – ale dyskurs zasługuje na poszerzenie i uszczegółowienie – życie zakonne przeżywa okres mocnego indywidualizmu i rozproszenia. Jest to niemal nieunikniona konsekwencja kontekstu historyczno-kulturowego, w którym jesteśmy zanurzeni. Musimy reagować na to wyzwanie inteligentnie i szybko. Jeśli poddamy się temu i pozwolimy łodzi dryfować, wiemy, że konsekwencje dla życia zakonnego i dla naszej karmelitańskiej Rodziny będą katastrofalne. Dlatego dziś, bardziej niż kiedykolwiek, od tych, którym powierzono obowiązki rządzenia, wymaga się podjęcia ich z poważnym zaangażowaniem, bez ulegania pokusom rozluźnienia i źle rozumianej dobroduszności, która pozwala na wszystko i przymyka oczy na wszelkie odstępstwa. Dziś jeszcze bardziej niż kiedykolwiek nie da się sprawować urzędu w sposób naiwny i bezkrytyczny. Niezbędne jest przygotowanie i posiadanie jako stałego punktu odniesienia w postaci studium prawa kanonicznego, naszych Konstytucji, decyzji Kapituł Generalnej i Prowincjalnej. Nie zostaje się przełożonym, by robić, co wydaje się nam dobre lub pozwalać innym na to, czego chcą, ale by rządzić, czyli podążać wyznaczoną drogą, wybraną i zatwierdzoną wspólnotowo. W świecie, w którym przeważają siły odśrodkowe, a „ego” znajduje się w centrum, konieczne jest, aby przełożony używał powierzonych  mu narzędzi, by przeciwdziałać tym tendencjom i budować lub odbudowywać wspólną tkankę. Odbywa się to z pewnością poprzez pracę duszpasterską, podnoszącą świadomość i kształcącą, ale pozostanie ona nieskuteczna, jeśli w chwili, gdy trzeba będzie przejść do działania słowa nie zostaną potwierdzone przez fakty.

Druga i ostatnia uwaga dotyczy umiejętności posiadania szerokiej, potencjalnie uniwersalnej wizji Karmelu Terezjańskiego. W ten sposób ponownie połączylibyśmy się z naszymi początkami. Jeśli prześledzimy pierwsze dwadzieścia lat XVII wieku, ze zdumieniem zobaczymy, jak szeroka i otwarta na świat była Perspektywa patrzenia ojców Kongregacji Włoskiej. Nie było dystansu geograficznego czy kulturowego, na który nie czuliby się gotowi, pomimo ograniczonych środków, jakimi dysponowali. I nie robili tego powierzchownie, ani z lekkim entuzjazmem, ale wymyślili „seminaria dla misji”, inicjatywę awangardową, która była wzorem dla całego Kościoła.  Nie byli zakonnikami skoncentrowanymi na sobie i zamartwiającymi się obroną własnego spokojnego stylu życia: byli ludźmi Kościoła, zbudowanymi na solidnej skale kontemplacji i  wypełnieni wielką żarliwością dla Boga i całej ludzkości.

Jak widać, nie mówię o marzeniach, ale o rzeczach, które już się wydarzyły w naszym Zakonie i położyły jego fundamenty. Na nich musimy nadal budować i możemy to zrobić, ponieważ Duch dany naszym ojcom jest tym samym, który został dany również nam. To właśnie z tą przeszłością musimy się liczyć, jeśli chcemy mieć przyszłość godną naszego powołania.

o. Saverio  Cannistrà OCD, Genrał Zakonu Karmelitów Bosych

***

PRZYPISY

[1] Jeśli chodzi o działalność Definitorium Generalnego w tym sześcioleciu, zwykle przedstawianą w relacji o stanie Zakonu, nie podejmuję się w tym miejscu tego zadania.  Znajdziesz ją opisaną w podsumowaniu opublikowanym wraz z tekstem tego sprawozdania.

[2] Por. T. P. RAUSCH, “Sfide contemporanee del cattolicesimo globale”, in Civiltà cattolica 2021, II, 274.

[3] Ibid.

[4] W tym kontekście pragnę przypomnieć doświadczenie współpracy międzyprowincjalnej i międzykulturowej, które kilka lat temu pozwoliło nam ocalić misję w Kamerunie. Wzięli w nim udział zakonnicy z Prowincji Lombardii i Genui, Komisariatu Konga, Wikariatu Nigerii i Delegatury Afryki Środkowej. Jest to wyjątkowy przykład tego, co jest w stanie zdziałać Zakon, gdy potrafi połączyć siły we wspólnym projekcie.

[5] IGNAZIO DI LOYOLA, Costituzioni, n. 516.

***


DZIAŁANIA DEFINITORIUM GENERALNEGO 2015-2021

I. CO ZROBILIŚMY W CIĄGU SZEŚCIU LAT?

Definitoria Nadzwyczajne 

• Ariccia (Rzym): 29 sierpnia – 6 września 2017 r.

• Old Goa (Indie): 4–11 lutego 2019 r.


Ponowna lektura Konstytucji

10 czerwca 2015 r.: powołanie Komisji ds. ponownego odczytania Konstytucji OCD

Październik 2015 – czerwiec 2018: 12 fiszek do lektury Konstytucji przygotowanych przez Komisję

27 sierpnia – 4 września 2018 r.: ostatnie posiedzenie Komisji


Deklaracja o charyzmacie

• Luty 2019: decyzja Definitorium Nadzwyczajnego w Old Goa o napisaniu Deklaracji charyzmatycznej

• wrzesień 2019: przygotowanie i wysłanie pierwszej wersji roboczej (do omówienia w prowincjach i kapitułach prowincjalnych 2020)

• październik-listopad 2019: spotkania regionalne na temat Deklaracji z młodymi zakonnikami

• październik 2020: ocena wkładów Kapituł i przygotowanie drugiego projektu

• grudzień 2020: Definitorium Generalne zatwierdza drugi projekt

• marzec 2021: rozesłanie drugiego projektu do prowincjałów

 

Rewizja Norm Aplikacyjnych

• Luty 2019: decyzja Nadzwyczajnego Definitorium w Old Goa o przystąpieniu do rewizji Przepisów Wykonawczych 

• wrzesień 2019: spotkanie komisji w sprawie rewizji Przepisów

• kwiecień 2020: ocena pracy komisji i przygotowanie propozycji zmian

• Czerwiec 2020: Definitorium Generalne zatwierdza propozycję rewizji

• Czerwiec 2021: przesłanie zrewidowanych Przepisów do członków Kapituły

 

Odnowa Kurii

A) Pomieszczenia: archiwum, biblioteka, sala definitorium, pomieszczenia postulacyjne i ekonomskie, instalacja elektryczna, instalacja fotowoltaiczna (w przygotowaniu)

B) Wspólnota:

• Przełożony domu: Definitor (2015)

• Sekretarz Generalny i Archiwista (2015)

• Ekonom Generalny (2017)

• Postulator Generalny (2021)

• Sekretarz ds. Współpracy Misyjnej (2015)

• Sekretarz ds. Informacji (2015, 2021)

• Webmaster (2019)

• Zastępca Sekretarza Generalnego i Sekretarz ds. Statystyki, Bibliotekarz (2021)

 

Strona internetowa i komunikacja

• Zmieniliśmy witrynę (2016), a w tym roku wdrożyliśmy kolejną zmianę stylizacji.

• Strony archiwum i postulacji (2016)

• Projekt karmelitańskiego portalu cyfrowego (w toku)

Wizytacje pasterskie

Zmiana procedury wizytacji:

• Zatwierdzenie ukierunkowań przez Definitorium Generalne

• Sprawozdanie z okręgu rok po wizycie

 

Zmiany statusu prawnego niektórych jednostek

• utworzenie komisariatu (Kongo)

• Przejście na poziom semiprowincji (Flandria, Niemcy, Malta, Neapol, Oklahoma)

 

Uregulowanie obecności eksterytorialnych:

Obecności indywidualne, nowe fundacje, przejmowanie domów erygowanych przez inne prowincje

 

Drugi nowicjat na poziomie europejskim i szersza współpraca w formacji w Ameryce Łacińskiej

Zwiększenie kadry dydaktycznej w Teresianum

Wdrażanie nowego ustawodawstwa dla mniszek („Vultum Dei quaerere” i „Cor Orans”)

Fundusz Misyjny i Fundusz Klasztorny

 

Współpraca O.Carm. – O.C.D.

• Spotkania dwóch Rad Generalnych w odstępach trzyletnich:

Haifa-Stella Maris: 27 listopada – 2 grudnia 2016 (na temat: „Życie konsekrowane i Kościół lokalny”)

Dublin – Gort Muire: 27 – 31 maja 2019 (na temat: „Ochrzczeni i posłani: misja Kościoła”)

• Listy Przełożonych Generalnych O.Carm.  – O.C.D.:

„Niech będzie błogosławiony na wieki, bo tak długo na mnie oczekiwał”, 11 czerwca 2016 r. z okazji Roku Miłosierdzia

„Patronat św. Józefa nad Karmelem”, 8 grudnia 2020 r.

 

II.  CZEGO NIE ZDOŁALIŚMY ZROBIĆ?

1. Remont kaplicy w Domu Generalnym

2. Mszał OCD i teksty własne Liturgii Godzin po zatwierdzeniu kalendarza liturgicznego

3. Rok formacji po ślubach wieczystych (i święceniach kapłańskich)

4. Program formacyjny dla mniszek

5. Pozyskanie kanonisty do służby w Domu Generalnym

6. Prace w Wadi-es-Siah i Kikar Paris w Hajfie

***

Tłum. O. Andrzej M. Cekiera OCD

za: www.carmelitaniscalzi.com