Prawa i wymogi duchowego rozwoju


4. Dwie przeciwstawne sytuacje: gorliwość i letniość

Postęp duchowy możliwy jest jedynie w atmosferze gorliwości. Postawą przeciwną jest letniość.

a) Gorliwość

Natura chrześcijańskiej gorliwości

Gorliwość albo żarliwość (gr. zelos) znaczy tyle co: być gorącym. W znaczeniu ogólnym żarliwość oznacza wytrwałe zaangażowanie w działalność, w osiąganie i realizowanie jakiegoś celu. Jest związana z uczuciowością, pasją. W znaczeniu religijnym chodzić będzie o zaangażowanie w sprawy religijne.

Gorliwość religijna jest stanem duszy, dzięki któremu ktoś posiada intensywne pragnienie dążenia do świętości. Jest to stan ducha, a więc coś trwałego i poważnego, co pozwala żyć duszy w atmosferze miłości i szczególnego oddania Bogu. Być gorliwym w życiu duchowym oznacza w związku z powyższym kierowanie się z zapałem miłością Boga i bliźniego oraz przyjmowanie z radością woli Bożej w jakiejkolwiek formie ona się objawi. Źródłem gorliwości jest miłość, która pragnie Boga i każe dążyć do Boga.

Św. Tomasz zalicza gorliwość do owoców miłości:

“Gorliwość, w jakimkolwiek znaczeniu, jest skutkiem natężenia miłości. Wiadomo bowiem, że siła tym mocniej odpiera i zwalcza to wszystko, co się jej sprzeciwia, z im większym natężeniem dąży do czegoś. Skoro zaś miłość jest dążeniem ku istocie ukochanej (…) to jasne, że usilna miłość dąży do wykluczenia wszystkiego, co się jej sprzeciwia. Miłość przyjacielska stara się o dobro przyjaciela i dlatego, jeśli jest żarliwa, sprawia, że człowiek zwraca się przeciw wszystkiemu, co sprzeciwia się dobrom przyjaciela”.

Św. Jan od Krzyża mówi:

“Przy tym oczyszczeniu umysłu za pośrednictwem owej ciemności zdarza się niekiedy, że ta mistyczna i miłosna teologia, rozpłomieniając wolę, przenika równocześnie drugą władzę, tj. rozum. Napełnia go poznaniem i światłem Bożym, tak miłym i subtelnym, że oświecona i wsparta nim wola nabiera w sposób przedziwny gorliwości. Płonie w niej wówczas bez jej współdziałania ten boski ogień miłości tak żywym płomieniem, iż zdaje się duszy być żywym ogniem, a to na skutek głębokiego zrozumienia, jakie jej się tu udziela”.

W tym okresie życia duchowego i w tym jego rozumieniu gorliwość jest konsekwencją miłości Bożej rozniecanej w duszy, w jej głębi.

“Tym płomieniem miłości jest duch jej Oblubieńca, tj. Duch Święty. Czuje Go dusza w sobie nie tylko jako ogień, który ją ogarnął i przemienił w słodką miłość, lecz również jako ogień, który nadto płonie w niej samej i czyni ją płomieniem”.

Duchowy zapał byłby przede wszystkim dziełem Boga, który posyła swego Ducha miłości, a w dalszej kolejności dziełem człowieka, który przyjmuje miłość i rozwija ją, odpowiadając na wymagania łaski. Gorliwość rozwija się i umacnia na modlitwie; nie tylko na modlitwie błagalnej, adoracyjnej, ale także na modlitwie jako atmosferze bliskości Boga podczas codziennych zajęć.

Gorliwość jest więc cechą charakterystyczną człowieka, który dąży do świętości. Ktoś ospały, zadowalający się przeciętnością, letni, nie postępuje. Gorliwość jest jakby sprężyną duchową, która wzbija wierzącego ku górze, ożywiając jego chrześcijańskie życie. Można to łatwo zrozumieć przez analogię z kimś, kto pasjonuje się np. muzyką, sportem. Są to ludzie bardzo mocno w to zaangażowani. Świętość wymaga podobnego stanu ducha, także na płaszczyźnie psychicznej.

Rozumiemy, czym jest pasja w przypadku muzyki, sportu. Człowiek angażuje się w te dziedziny swojej działalności, ponieważ widzi w nich jakieś ważne dla siebie dobro. Gorliwość w życiu chrześcijańskim nie rodzi się tak spontanicznie i stosunkowo łatwo jak powyżej wspomniane pasje, jednak pewna analogia istnieje. W związku z tym, jeżeli brakuje nam duchowego zapału, należy w pierwszym rzędzie odkryć nieporównywalną z niczym wartość zjednoczenia z Bogiem w miłości (ideału chrześcijańskiego). To odkrycie jest bez wątpienia czymś wewnętrznym, nie oznacza od razu życia cnotliwego, ale jest to niezwykle ważna postawa wyjściowa. Miłośnik pereł, kiedy znajdzie drogocenną perłę, poświęca wszystkie inne o mniejszej wartości, by nabyć tę jedną; kto naprawdę spotka Chrystusa, jest gotów zostawić wszystko i iść za Nim bez względu na związane z tym ofiary.

Możemy też mieć do czynienia z zapałem przejściowym (słomiany zapał) spowodowanym jakąś nadzwyczajną okolicznością. Ten może być początkiem czegoś trwałego, ale niewykorzystany przeminie równie szybko, jak się pojawił.

Jakość chrześcijańskiej gorliwości

Gorliwość jest żarliwa (od ‘żarzyć się’). Swoją żarliwość czerpie z miłości. Święta Teresa od Jezusa tak mówiła o niektórych kaznodziejach swoich czasów:

“Czemuż to nie widać grzeszników gromadami wskutek usłyszanego kazania jawnie grzechy swoje porzucających? Wasza miłość wie, co myślę? Że to dlatego, iż ci, którzy im przepowiadają Słowo Boże, są nadto roztropni. Nie pochłania w nich tej roztropności ludzkiej, jak pochłaniał w Apostołach, wielki ogień miłości Bożej, i dlatego ten płomień ich mało grzeje”.

Chrześcijańska gorliwość swój najwyższy wzór i nauczyciela ma w Chrystusie, który jest cichy i pokorny sercem, który hamował porywczość Jakuba i Jana (Łk 9, 54), który został ogłoszony Księciem pokoju, który wątłej trzciny nie złamie (Iz 42, 3). Źródłem gorliwości jest miłość i ona nadaje jej swoje cechy opiewane przez Pawła apostoła: “Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 4-7).

– Gorliwość chrześcijańska jest rozumna. Nie pochodzi od ślepego uporu i nie prowadzi do jakiegoś fanatyzmu. Szuka światła, by poznać Boży zamiar w wierze, roztropności, darach Ducha Świętego, zwłaszcza w darze mądrości i rady.

– Gorliwość chrześcijańska jest bezinteresowna. Miłość szuka jedynie chwały Bożej.

– Gorliwość chrześcijańska jest konstruktywna. Jeżeli coś burzy, to dlatego, by budować, jeżeli walczy ze złem, to dlatego, by zatryumfowało dobro. Jest także optymistyczna i to z głębokiego przekonania. Wie, że ostateczne zwycięstwo należy do Boga i do tych, którzy wierzą i pokładają w Nim nadzieję. Z tej gorliwości rodzi się odwaga i zdecydowanie.

Sposoby ćwiczenia się w gorliwości

Gorliwość rodzi się z miłości i prowadzi do coraz większej miłości. Ta wzrastająca miłość jest nakierowana tak na osobiste życie wewnętrzne, jak i na działalność apostolską. Miłość jest jedynym kryterium rozpoznania gorliwości. Gdzie jest miłość, tam jest gorliwość, gdzie jest więcej miłości, tam jest większa gorliwość.

Gorliwość pochodzi z poznania tego, czego domaga się chwała Boga i zbawienie dusz. Człowiek gorliwy, szukając przyczyny tego, co sprzeciwia się chwale Boga i zbawieniu innych, odkrywa własną małą miłość i wypowiada walkę wszelkim przeszkodom miłości w swym życiu duchowym. Osiąga to przez modlitwę, ofiarę całopalną z siebie we wszystkim, co czyni. Tak właśnie uczyniła Teresa od Jezusa, chcąc pomóc Kościołowi.

“Postanowiłam zatem uczynić choć to maluczko, co uczynić zdołam, to jest wypełniać rady ewangeliczne jak najdoskonalej i tę gromadkę sióstr, które tu są ze mną, skłonić do tego, aby czyniły podobnież”.

Zewnętrzna działalność apostolska jest wyrazem gorliwości i przede wszystkim tutaj gorliwość powinna przybrać sobie cechy miłości wyśpiewane przez Pawła. By apostoł mógł być skuteczny, jest rzeczą absolutnie konieczną, by poddał się prowadzeniu Ducha Świętego, ponieważ gorliwość nie jest doskonałością autonomiczną, ale jest przejawem świętości, którą osiąga się, jedynie będąc uległym we wszystkim Duchowi Świętemu, który działa w nas poprzez swoje dary.

Wszyscy chrześcijanie, w jakimkolwiek żyją stanie, powinni być gorliwi, całym sercem zaangażowani w Chrystusa. Byłoby rzeczą nielogiczną i wielce szkodliwą wiązać gorliwość chrześcijańską jedynie z pewnymi stanami życia. Zawód jest sprawą osobistych upodobań, zdolności, temperamentu; wybór stanu związany jest z osobistym powołaniem; natomiast świętość jest wymagana od wszystkich, bo wszyscy stworzeni są do życia we wspólnocie z Bogiem i uzdolnieni do niej. Świętość możliwa jest dla wszystkich ludzi w jakimkolwiek żyją stanie i jakikolwiek wykonują zawód. Człowiek może wzrastać w świętości, kiedy posiada gorliwość. Jest ona konieczna tak w życiu świeckim, kapłańskim, jak i zakonnym.

b) Letniość

Termin grecki akedia wyraża jedną z podstawowych trudności w życiu monastycznym. Jednak bylibyśmy w błędzie, sądząc, że ta sprawa dotyczyła i nadal dotyczy tylko mnichów. Ewagriusz z Pontu określa akedię jako typową chorobę anachorety. Ale nie uważa, by była chorobą jedynie anachoretów czy nawet cenobitów. Dotyczy tak samo chrześcijan żyjących w świcie. Choroby duchowe, które atakują chrześcijan, są te same wszędzie – mogą jedynie różnić się w swoich przejawach. W świecie ludzie mogą być kuszeni poprzez rzeczy materialne, w klasztorze poprzez myśli, niedbałość współbraci…

Próba określenia fenomenu letniości

– Ewagriusz z Pontu. To, co Ewagriusz nazywa określeniem akedia, pokrywa się z tedium cordis Kasjana. U Ewagriusza akedia jest przede wszystkim myślą. Chodzi głównie o myśli, które są wzbudzane przez szatana; jeżeli przyzwala się na te ostatnie i one zakorzenią się w duszy, to powstaje przyzwyczajenie czy raczej pasjapathos i dusza cierpi podobnie jak w przypadku innej choroby.

U niego mamy osiem myśli, które oznaczają to, co my nazywamy siedmioma wadami głównymi (nie grzechami). Wszystkie mają źródło w miłości własnej (filantía). Wszystkie są sprowadzalne do trzech: nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, chciwość, próżność. Stanowią one jakby pierwszą linię frontową, za którą są inne. Schemat wzięty z kuszenia Jezusa na pustyni.

Miłość własna nie znajduje się na tej liście, bo jest u podstaw tych źródeł zła. Przeciwieństwem tej miłości jest miłość-caritas, która także jest u podstaw wszelkich postaw człowieka.

Akedia jest według Ewagriusza słabością duszy, która nie potrafi się sprzeciwiać pokusom. Diabeł akedii jest nazwany przez Ewagriusza “diabłem południowym”, który działa od dziesiątej do czternastej. Jest to symbol bardzo wymowny dla człowieka znającego klimat Wschodu. Ten czas jest czasem martwym dla dnia. Słońce osiąga swój zenit, panuje nieznośny upał, marnieją siły człowieka. Dzisiaj wszystkie sklepy z reguły są zamknięte przez dwie najcięższe godziny dnia. Dawni mnisi nie robili sobie w tym czasie odpoczynku, jak to jest w zwyczaju dzisiaj (siesta). Jedyny swój posiłek spożywali wieczorem. Więc w tym czasie martwym diabeł szczególnie krążył, kusząc. Akedia będzie więc takim ogólnym stanem osłabienia, znużenia, obojętności, braku chęci dążenia ku ideałom, braku siły do walki z pokusami.

Stan ten znany jest nam i dzisiaj. Romano Guardini mówi o nim jako o najbardziej bolesnym fenomenie.

– Współcześni autorzy. W podręcznikach teologii ascetycznej i mistycznej autorzy określają ten fenomen nazwą oziębłość. Proponuję nazwę, która lepiej odpowiada jego treści, mianowicie letniość.

Letniość jest sytuacją duchową człowieka, którego zaangażowanie w życie łaski jest mierne, znikome. Letniość jest rodzajem odrętwienia, niemocy duchowej. Charakteryzuje się brakiem energii duchowej, werwy. Jest to sytuacja duchowa człowieka, który wybrał przeciętność w życiu łaski. Stan ten wyklucza zarówno grzech ciężki, jak i gorliwość oraz ewangeliczną wspaniałomyślność w postępowaniu. Jest to swego rodzaju duchowy letarg, w którym człowiek zadowala się tym minimum koniecznym do utrzymania się w życiu łaski, nie wysilając się za wiele. Jest to obojętność na sprawy doskonałości. Nie ma pogardy dla życia duchowego, ale też nie ma zapału.

Nie jest to pojedynczy akt, ale stan, który negatywnie wpływa na całe postępowanie. Niszczy delikatność duchową. Jest wprawdzie pewne pragnienie doskonałości, ale nie ma ono większego wpływu na konkretne postępowanie. Letniość pociąga za sobą stały sposób postępowania bardzo niedoskonały.

Ten swoisty kompromis ze złem prowadzi do ruiny życia duchowego dlatego, że intelekt nie chce przyjmować i doceniać światła, jakiego Bóg mu udziela, wola nie posiada siły, a serce staje się coraz mniej wrażliwe na wymagania miłości Boga. Taka postawa nie może podobać się Bogu: “Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3, 15-16). Obojętność jest gorsza od jawnej złości, gdyż ta druga może dać początek nawróceniu na zasadzie reakcji, natomiast świadoma zgoda na minimum w życiu duchowym wyklucza staranie o większą doskonałość.

Człowiek letni nie posiada woli odwróconej od Boga, jak to ma miejsce w stanie grzechu, ale też nie jest całkowicie nastawiony na Boga i nie pragnie służyć Mu z większą doskonałością. Unika grzechów ciężkich z bojaźni przed karą, lecz nie zabiega zbytnio o to, by się Bogu podobać przez cnotliwe życie. Letniość jest stanem duchowego zmęczenia, wewnętrznej anemii.

Cechą charakterystyczną człowieka letniego jest spokój ducha. Zgodził się na przeciętność i teraz nie odczuwa specjalnych niepokojów. Nie odczuwa potrzeby Boga, nie tęskni za Jego obecnością ani też nie przeżywa swoistego niezadowolenia ze swojego stanu. Gdy chodzi o ocenę moralną oziębłości, to leży ona na płaszczyźnie niedoskonałości. Trzeba jednak zauważyć, że obojętność na życie łaski powodowane przez letniość jest większą obrazą Boga niż otwarty bunt, ponieważ grzech może dać początek nawróceniu, a ten kto się zadowala minimum, nie będzie nigdy w stanie pragnąć więcej i zdobyć gorliwość.

– Przyczyna. Przyczyną najbardziej powszechną owego duchowego zmęczenia jest stała zgoda na świadome grzechy lekkie. Człowiek, który nie przejmuje się grzechami lekkimi, skazuje się na bardzo przeciętny poziom życia duchowego, gdyż skazuje się na letniość. Podkreślmy jeszcze raz, że chodzi o przywiązanie do grzechu lekkiego i upodobanie w nim, w przeciwnym razie wszyscy wpadliby w letniość, bo któż może się ustrzec przez całe życie grzechu lekkiego? Wierni, którzy pragną żyć autentycznie swoim nadprzyrodzonym powołaniem, nie powinni godzić się na letniość.

Zalążki letniości kryją się jednak już w przywiązaniu do rzeczy światowych, do wygodnictwa, gdyż taka postawa bynajmniej nie sprzyja wspaniałomyślności i duchowi ofiary.

Jeszcze inną, dalszą przyczyną, która oddala od Boga i w konsekwencji prowadzi do letniości, jest gonienie za ludzkimi pochwałami, przesadne liczenie się z opinią ludzką. Człowiek naprawdę duchowy nie znosi takiej opinii ludzi o sobie, która nie jest zgodna z prawdą poznaną w sercu w świetle Bożym. Człowiek słuchający skwapliwie ludzkich pochwał o własnej świętości może się łatwo łudzić, że naprawdę już jest święty i zabić w sobie tę odrobinę gorliwości, którą miał.