Oblubieniec Maryi

Wpis dostępny również w wersji audio:


„Małżeństwo Józefa i Maryi stanowi szczyt, z którego świętość rozciąga się na całą ziemię”. Tą piękną definicją Jan Paweł II rozpoczyna w 1989 roku Adhortację Apostolską poświęconą temu, który na ziemi otrzymał misję bycia „Opiekunem Odkupiciela” (por. Nr 7).

Zazwyczaj mówi się, że św. Józef jest „człowiekiem ciszy i pokory”, także dlatego, że Ewangelia nie podaje ani jednego jego słowa, a jedynie akty posłuszeństwa i troski. A jednak wydarzenia, które go dotyczą są tak niezwykłe, że nawet nie jesteśmy w stanie pojąć w całości ich głębi: możemy zbliżać się do nich ciągle na nowo, ale intuicyjnie czujemy, że coś umyka nam z ich piękna i głębi. Także najkrótsze wyrażenia, które go dotyczą zawierają w sobie nieskończoną głębię.

Zacznijmy od najprostszego, użytego już w jego drzewie genealogicznym, gdzie jest ukazany jako „virum Mariae” – „mąż Maryi” (Mt 1,16). Anioł Boży idzie właśnie do „męża Maryi” (Mt 1,19) i mówiąc do Józefa określa Ją jako „twoja żona” (Mt 1,20). Wszystko to dokonuje się na bazie tego fundamentu, na którym powinno być budowane: Józef jest „mężem Maryi”, a Ona jest „żoną Józefa”. Oni tworzą pierwszą parę nowego świata, który się rozpoczyna. Fakt, że Maryja była narzeczoną Józefa nie oznacza, że ich więź był prowizoryczna (jak to często dzieje się w naszych czasach). Według Prawa żydowskiego ówczesnych czasów dwoje narzeczonych było już prawdziwym małżeństwem. Istota węzła małżeńskiego była już obecna do tego stopnia, że ten pakt był nazywany „konsekracją [kobiety]”. Ewentualne cudzołóstwo mogło być ukarane śmiercią, a jeśli mąż umierał, narzeczona stawała się wdową, z wszystkimi tego konsekwencjami. Brakowało jedynie „celebracji zaślubin”, które polegały na wprowadzeniu Narzeczonej do domu Narzeczonego, co dawało początek wspólnemu zamieszkiwaniu. Następowało to zazwyczaj po jakimś czasie, a towarzyszyło temu wielkie świętowanie.

Józef zatem, zanim doświadczy kolejnych wydarzeń i zanim Bóg zainterweniował z niewypowiedzianym darem syna Bożego, jest po prostu „mężem Maryi”. Możemy już teraz przywołać w myśli wszystko to, o czym dzisiaj już wiemy o Niej („Pełna łaski”, „Niepokalana”) i o Jej przeznaczeniu (ma być na wieki Dziewicą-Matką, „wychwalaną przez wszystkie pokolenia”, kochaną i czczoną pod różnymi tytułami) i to powinno wystarczyć, by być zadziwionymi wobec nieskończonego szczęścia Józefa.

Rzeczywiście żaden inny człowiek nie mógł i nie będzie mógł tak kochać Maryi, jak ją pokochał Józef. Żaden inny nie był tak przez Nią kochany, jak tego doświadczył on. Żaden inny nie mógł się tak zbliżyć do Niej (patrzeć na Nią, rozmawiać, słuchać, dotykać Jej i być tak blisko) jak tego doświadczył Józef: z czułością małżeńską i intymnością rodzinną.

Żaden inny mężczyzna nie oddał się Jej, tak jak uczynił to Józef. On posiada „niewypowiedziany tytuł wielkości, gdyż w wyjątkowy sposób sprawiał przyspieszenie bicia serca Maryi.” (Kard. Anastasio Ballestrero). Żadnemu innemu człowiekowi Maryja nie oddała się tak, jak dała jemu. Żadnemu innemu się tak nie zawierzała, jak zawierzyła się jemu, oddając mu oblubieńczo swoją osobę. Oczywiście w ich przygodzie oblubieńczości Bóg zainterweniował z tak wielkim Darem, że ich płodność została całkowicie wygaszona, a ich fizyczność doświadczyła dziewiczego uświęcenia, jednak to nie odjęło nic z ich wzajemnego osobistego obdarowania, wręcz przeciwnie, doświadczyli poszerzenia i pogłębienia tej rzeczywistości w niewyobrażalny sposób.

Fakt, że Maryja oświadczyła aniołowi, że „nie zna człowieka” i że Józef zgodził się szanować Ją w Jej świętej dziewiczości, pozostając sam dziewiczym, nie powinien nas utwierdzać w przekonaniu, że ich droga małżeńska była bez wyrazistości, bez uczuć i emocji, albo że ich relacja została pozbawiona prawdziwej kobiecości i męskości. Wszystko to, co dokonało się pomiędzy Maryją i Józefem przed dziewiczym poczęciem – ich zakochanie, obietnica, którą sobie złożyli, ich marzenia i długo pielęgnowane plany – nie tylko nie zostały zniszczone, ale zyskały niespotykana głębię i wieczne przeznaczenie.

Zatrzymajmy się jeszcze na chwile przy drogiej nam postaci Najświętszej Maryi Panny i przywołajmy wszystko to, co sztuka, poezja, literatura i muzyka wyrażają o Niej („pokorne i wzniosłe Stworzenie”; „piękna Dziewica odziana w słońce”; „żywotna fontanna nadziei”; „ płomień miłości”; „piękniejsza od zorzy porannej”; „Gwiazda poranna”; „ najsłodsze imię”). Uświadamiamy sobie, że tak wielki skarb został dany Józefowi przede wszystkim w tym dniu, kiedy obydwoje, w spokojnym miasteczku-Nazarecie, oddali się sobie wzajemnie.

Czy dalej będziemy twierdzić, że „o Józefie nie wiemy prawie nic…”?

Papież Leon XIII w jednej z encyklik, poświęconej właśnie naszemu Świętemu („Quamquam plures”) nauczał: „To oczywiste, że Matka Boga jest tak wyniesiona i nic nie może być bardziej wzniosłe. Jednak pomiędzy Najświętszą Dziewicą, a Józefem była tak ścisła więź małżeńska, że nie ma wątpliwości, iż do tej wzniosłej godności, poprzez którą Matka Boga przerasta wszystkie stworzenia, On się zbliżył jak nikt inny. Ponieważ małżeństwo jest najwyższym zjednoczeniem i przyjaźnią, do którego z samej natury jest przypisana komunia darów. Stąd jeśli Bóg dał Józefa jako męża dla Dziewicy, także jako towarzysza życia, świadka dziewiczości i strażnika uczciwości, to także po to, by uczestniczył przez ten pakt małżeński we wzniosłej Jej wielkości.

o. Antonio Maria Sicari OCD
(Tłum. o. Andrzej M. Cekiera OCD)