Noc ciemna

Rozmowa z św. Janem od Krzyża, karmelitą bosym, doktorem Kościoła, wybitnym znawcą życia duchowego, reformatorem Karmelu.



Dowiedziawszy się, że uciekł z więzienia i schronił się w Andaluzji, postaraliśmy się go odszukać, by zadać mu kilka pytań. Jan od Krzyża uważany jest za największego specjalistę wszech czasów w kwestii ciemnej nocy, tak więc warto znać jego osobiste doświadczenia i zdanie na ten temat. Nie jest bardzo rozmowny, gdy chodzi o szczegóły biograficzne, ale swobodnie odpowiada na wszystkie zadawane mu pytania.

Po wyjściu z celi w Toledo musi się Ojcu wydawać wręcz nieprawdopodobna ta ilość światła, przestrzeni i swoboda, jaką ma do dyspozycji tu, w Andaluzji?

Tak, to prawda. Ale czuję się tu bardzo samotny i wyobcowany. Po tym, jak ten wieloryb połknął mnie i wypluł w tym obcym porcie Andaluzji, nie miałem okazji widzieć Matki Teresy oraz przyjaciół i znajomych z Kastylii. Ale Bóg dobrze urządził każdą rzecz, bo w ostatecznym rozrachunku samotność daje większą subtelność, a konieczność znoszenia ciemności daje wielką jasność.

Na pewno na wspomnienie ostatnich przeżyć ciarki Ojca przechodzą. Przykro mi, że te pytania przywracają to Ojcu na myśl.

Prawdę mówiąc, za choćby jedną z łask, jakich Bóg udzielił mi w więzieniu, nie zdołałbym się odpłacić nawet wieloma latami więzienia. Warto było tam się znaleźć.

Czy mógłby Ojciec jaśniej sprecyzować, co ma na myśli mówiąc o łaskach otrzymanych od Boga? A może mógłby Ojciec podać jakiś konkretny przykład?

To nie w moim stylu.

Przepraszam. O ile nam wiadomo, był Ojciec dobrze zamknięty i strzeżony. Jak Ojciec przeżył ten smutek i rozpacz?

W takich wypadkach stosuję, kilka prostych zasad, które polecam także moim przyjaciołom. Powiem tylko o dwóch: «Kiedy zdarzy ci się jakaś przykrość lub krzywda, wspomnij na Jezusa ukrzyżowanego i zamilcz». Druga brzmi: «Tych rzeczy nie robią ludzie, ale sam Bóg. On wie, czego nam potrzeba i kieruje wypadkami dla naszego dobra. Nie myśl o niczym innym: wszystko się dzieje z woli Boga, a gdzie nie ma miłości, daj miłość, a miłość otrzymasz ».

Wydaje mi się to słuszne i zwięźle, jak tylko możliwe, wyrażone, ale by stosować te zasady w sytuacji takiej, jak ta, w której Ojciec się znalazł, trzeba mieć silny charakter i stalowe nerwy.

W takich sytuacjach rzeczą najważniejszą jest kochać Boga i braci. Z miłości rodzi się cierpliwość i wierność, albo, jak ja to nazywam, «solidna cierpliwość». Ludziom, którzy znajdą się w takich sytuacjach, proponowałbym, by pokładali ufność w Bogu, który nie opuszcza nikogo, kto Go szuka prostym i prawym sercem. I nie dopuści, by zabrakło im tego, co potrzeba, aż doprowadzi ich do jasnego i czystego światła miłości.

Napisał Ojciec poemat Noc ciemna. Niektórzy zwracają uwagę, że w zestawieniu z przeżyciami, o których opowiada, okazuje się Ojciec wielkim optymistą, kiedy mówi o szczęśliwej nocy, szczęśliwej okazji…

Warto zwrócić uwagę, że dusza będąc ich bohaterką, śpiewa te pieśni już po przejściu przez trudności, dzięki duchowemu ćwiczeniu na wąskiej ścieżce prowadzącej do życia wiecznego, o której mówi nasz Pan. Dusza śpiewa te radosne strofy dopiero po przejściu przez próbę, z której wyniknęło dla niej tak wiele dobra.

Teraz sprawa jest jaśniejsza. Mógłby Ojciec powiedzieć, jak wpadł na pomysł nazwania ciemną nocą przeżycia mroku i opuszczenia, które normalnie staje się udziałem dusz szukających Boga?

Historia powstania tego obrazu jest długa, bo noszę go w sobie od dzieciństwa. Poprzestając na samych konkretnych faktach, mogę powiedzieć, że są trzy elementy podobieństwa, które pozwalają nazwać tak ten trudny odcinek ludzkiej drogi ku Bogu. Pierwszy wynika z sytuacji, od której dusza odchodzi, ponieważ musi pozbyć się nieumiarkowanego przywiązania do rzeczy tego świata i to odejście jest jak noc dla zmysłów człowieka. Drugi wiąże się z drogą, jaką ma do przebycia, tzn. z wiarą, która dla umysłu ludzkiego jest jak noc. Trzeci wreszcie wynika z celu, ku któremu zmierza: Boga, który w tym życiu jest dla duszy ciemną nocą. Jak widać, nazwa ta doskonale pasuje do sytuacji.

Jakiego rodzaju cierpienia Bóg zsyła lub pozwala, by dotknęły ludzi, których przygotowuje do swej przyjaźni i do swoich wielkich darów?

Bóg nie oczyszcza wszystkich w jeden i ten sam sposób. To zależy od tego, czego kto potrzebuje i od tego, co skłonny jest wycierpieć. Mówiąc ogólnie, trudności spadające na ludzi, mających osiągnąć taką doskonałość, są trojakiego rodzaju: cierpienie i przygnębienie, obawy i pokusy tego świata w różnej postaci; pokusy, oschłość i smutki wywołane zmysłami; cierpienia, mrok, trudności, osamotnienia, pokusy i inne kłopoty wywołane przez ducha. Tak wygląda schemat ogólny.

Czy Ojciec uważa, że trzeba to wszystko znosić i pozbywać się tylu pozytywnych rzeczy, by służyć Bogu i osiągnąć Jego miłość?

Kiedy dusza jest leczona, by mogła wrócić do zdrowia, którym jest sam Bóg, Pan pozbawia ją tych rzeczy, odbierając jej na nie apetyt. To tak jak z chorym: pilnuje się go w domu, nie pozwala mu się wychodzić na powietrze ani nawet oglądać światła, aby nie słyszał hałasów dobiegających z ulicy czy z domu, daje mu się delikatne potrawy, i to w małych ilościach, bogatsze w treść niż w smak. W takich przypadkach trzeba wyzbyć się wszystkiego, dobrych i złych rzeczy, bo choroba tkwi w środku, a nie w powietrzu czy w potrawach.

Czy sądzi Ojciec, że wśród osób wierzących tego rodzaju doświadczenia są rzadkie, czy częste?

Różnie się to przejawia. Najprostsza forma, którą nazywam nocą zmysłów, jest nader powszechna wśród ludzi zaangażowanych w sprawy wiary. Wystarczy przyjrzeć się nieco rozwojowi ich życia modlitwy i miłości. W Piśmie świętym przykładów też nie zabraknie. Są to ludzie, którzy w pewnym momencie zdają sobie sprawę, że działaniami ich kieruje nie zapał czy uczucie, jak dawniej, i że muszą przenieść swe powołanie na grunt ciemności.

Nazwa noc ciemna podoba się ludziom i posługują się nią na określenie wszelkiego nieszczęścia czy kryzysu, jaki im się przytrafia.

Wydaje mi się, że używa jej się z pewną przesadą. Tak jak ja to widzą, ciemna noc to nie przytrafiające się nam nieszczęście, a raczej postawa, jaką w jego obliczu zajmujemy. Zaraz to wyjaśnią: rzeczą podstawową jest interpretować fakty w świetle wiary, reagować na nie z miłością i znosić je lub zaradzać im pokładając nadzieją w Bogu. Cierpienia przypadają w udziale wszystkim, zaś to, co nas różni, to postawa u jednych teologiczna, u innych stoicka albo fatalistyczna. Ciemna noc to łaska Boża, która wiele od nas wymaga.

Jak, mając znaczne doświadczenie jako przewodnik duchowy, ocenia Ojciec reakcje ludzi, na których Bóg zsyła tą próbą?

Nie jestem w tej kwestii wielkim optymistą. Wielu jest ludzi, którzy pragnęliby prowadzić odpowiednie życie duchowe i ciągle proszą Boga o tą łaską, ale potem, kiedy Bóg chce ich do tego przygotować poprzez kłopoty, cierpienia czy niedostatki, unikają ich jak śmierci i znów zaczynają szukać własnych wygód i swobód. Nie dają Bogu możności zesłania łaski, o którą sami prosili. Są jednak również ludzie bardzo wierzący i silni.

Jakie są owoce tego szczególnego doświadczenia? Przypuszczam, że w jakimś sensie podobne do siebie?

Ich lista jest bardzo długa, więc wyliczą tylko niektóre. Po pierwsze wolność: człowiek czuje się, jakby dopiero co wyszedł z ciemnego więzienia i świat wydaje mu się wieczną wiosną. Osiąga się wielkie poznanie Boga i siebie samego, pokorę i wyrozumiałość dla innych. Relatywizuje się wiele cierpień, które przedtem wydawały się ciężkie. Ale przede wszystkim dochodzi się do żarliwej miłości i postanowienia służenia Bogu bez proszenia o nic w zamian.

Dobrze, Ojcze Janie, nie będą już przeszkadzał, bo jest jeszcze Ojciec słaby. Wyjaśnień, jakich mi Ojciec udzielił, nie ma, jak mi się wydaje w Nocy ciemnej i wielu czytelników będzie za nie Ojcu wdzięcznych.

Poezja jest tym, czym jest: słowami miłości w mistycznym kontekście, ale zawiera i inspiruje znacznie więcej, a wszyscy mogą w niej znaleźć odniesienia do siebie. Dlatego właśnie nie wypada, bym rozwodził się w szczegółowych opisach. Myślą jednak, że napiszę objaśnienia, by pomóc czytelnikom. Proszą mnie o to od dawna, zwłaszcza bracia i siostry z mojego zakonu karmelitów zreformowanych.

Miejmy nadzieją, że wkrótce się ukaże. Niewielu jest takich, którzy mieliby dość doświadczenia i wiedzy, by zająć się tak ciemnym i delikatnym tematem. Dziękuję bardzo za wywiad.


Rozmowę napisał o. Federico Ruiz OCD
Dio parla nella notte, Madrid 1990