Niewidomy

Dziś niewidomy

Dziwne… Dlaczego tak wołał… Przecież podobno nic nie widział. A skoro nic nie widział, to skąd wiedział, że Jezus jest. Że uzdrawia, że podnosi, że odpuszcza? Mógł pomyśleć, że Go wkręcają, opowiadają głupoty, fajnie pośmiać się z żebraka.

Z drugiej strony, nawet jeśli, to co mu szkodziło… wołał bo i tak siedział na marginesie miasta, już pewnie mało miał do stracenia.  Jednak… może czuł jakoś sercem? Może Jego, na pewno super działające i wyczulone, uszy (niewidomi tak mają, serio) usłyszały ten miłosny głos… może uwierzyły na Słowo?

Wzrusza mnie ten ślepiec we mnie. Mój własny, prywatny, wewnętrzny ślepiec. Traci jakość… Ale ma pamięć wcześniejszej ostrości. On dzisiaj woła z całych sił i błaga o wiarę mówiąc całym sobą, że darmowość Bożej pomocy jest możliwa.

Jezusie, wyostrz oczy mojej miłości.

PS. jeśli ślepców jest więcej, to macie moją modlitwę!

Blanka Mazur