Mały katechizm życia modlitwy

o. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD

Rozmyślanie i rozmowa



1. Czy autorzy karmelitańscy zawsze w ten sam sposób ujmują rozmyślanie?

W sposobie przedstawienia rozmyślania zauważa się u autorów karmelitańskich pewną różnicę, ale wszyscy zgadzają się w tym, co jest istotne. Jedni mówią o nim nie zaznaczając różnych części składowych; inni odróżniają rozważanie umysłowe od miłosnej rozmowy, do której rozważanie doprowadza i tę rozmowę nazywają kontemplacją. Inni jeszcze w samym rozważaniu rozróżniają wyobrażenie od zastanawiania się. Kto nawet wyraźnie nie rozróżnia tych części składowych, zawsze jednak w pewien sposób bierze je pod uwagę.

Możemy więc stwierdzić, że większość naszych autorów karmelitańskich rozróżnia trzy części składowe w medytacji:

wyobrażenie, które jest dziełem wyobraźni;
rozważanie, które jest pracą rozumu;
rozmowa, która jest dziełem przede wszystkim woli.

2. Na czym polega wyobrażenie?

Jest to czynność wyobraźni stwarzającej w nas, to znaczy bez obecnego przedmiotu, pewien rodzaj obrazu lub przedstawienie tajemnicy, którą chcemy rozważać lub, zależnie od wypadku, pewne przedmioty zmysłowe, za pomocą których nasza myśl wznosi się ku Bogu.

3. Do czego służy wyobrażenie?

Jego celem jest ułatwienie umysłowi pracy, które z natury rzeczy opiera się na wyobrażeniach imaginacji. Rzeczywiście łatwo jest myśleć o biczowaniu przed jego wizerunkiem. Obraz przykuwa w pewien sposób fantazję, która nie mając przedmiotu łatwo się błąka, podczas gdy pewne skupienie wyobraźni dopomaga do skupienia umysłu.

4. Czy wyobrażenia zawsze są potrzebne?

Autorzy karmelitańscy nie kładą wielkiego nacisku na tę część medytacji, raczej wyjaśniają sposób, w jaki może nam dopomóc. Ma to miejsce zwłaszcza gdy chodzi o rozważanie życia Chrystusa lub świętych. Nawet przy rozważaniu najbardziej oderwanych tajemnic, na przykład przymiotów Bożych, rozum może znaleźć punkt wyjścia od rzeczy zmysłowych, przedstawiony w wyobraźni. Możemy więc wznosić się od piękności natury aż do Boga, piękna najwyższego.

W związku z tą częścią modlitwy, teologowie karmelitańscy przewidują różne okoliczności, w których mogą się znaleźć rozmyślający. Jedni mają wyobraźnię żywą, z łatwością wywołującą obrazy; inni, przeciwnie, czują się jakby całkowicie niezdolni do wyobrażenia sobie czegokolwiek. Pierwsi powinni wykorzystać swoją łatwość wyobrażania, drudzy niech wiedzą, że nie ma potrzeby starać się o to za wszelką cenę. Te wyobrażenia, jeśli mają być pomocą, nie powinny być bardzo wydoskonalone. Jakiś ogólny obraz zupełnie wystarczy.

5. Jak należy tworzyć wyobrażenia?

Podajemy trzy zasady:

  1. Jest rzeczą pewną, że trzeba się do tego przyłożyć, inaczej niczego się dobrze nie wykona, lecz nie należy aż do tego stopnia pobudzać wyobraźni, by widzieć jakby na żywo rozważany przedmiot. Przede wszystkim zaś osoby mające żywą wyobraźnię, powinny tu postępować z wielką roztropnością, w przeciwnym bowiem razie mogą ulec złudzeniu wyobraźni i sądzić, że mają wizje.
  2. Jeżeli chodzi o doskonałość wyobrażenia, nie poleca się drobiazgowo wchodzić w szczegóły. Autorzy karmelitańscy zaznaczają, że osobie obdarzonej słabą wyobraźnią również wystarczy wyobrażenie raczej schematyczne. Wyobrażenie nieco dokładniejsze więcej pomaga, bo łatwiej skupia myśl. Autorzy karmelitańscy nigdy nie wspominają o tym, co nazywamy przyłożeniem zmysłów.
  3. Nie należy poświęcać dużo czasu na tworzenie wyobrażeń. Wystarczy kilka chwil, lecz rozumie się samo przez się, że możemy zatrzymać się przy tym wyobrażeniu choćby przez całą medytację. Jeśli to nam się uda, łatwiej unikniemy roztargnień.

Zakończmy stwierdzeniem: wyobrażenie, choć niekoniecznie potrzebne, często jest pożyteczne i dusza, której się ono udaje, nie powinna pozbawiać się tej pomocy. Przeciwnie zaś, komu sprawia trudność, może je pominąć i zacząć od razu od rozważania.

6. Jak wielkie znaczenie posiada zastanawianie się, czyli rozważanie?

Rozważanie jest pierwszym z podstawowych czynników medytacji, które polega na pewnej pracy umysłu. Lecz jest rzeczą stwierdzoną, że i ten czynnik musi być podporządkowany następującemu, to znaczy miłosnej rozmowie z Bogiem, która w rozważaniu znajduje swoje źródło i bodziec.

7. Jak długo ma trwać ta praca umysłu?

Jej podporządkowanie miłosnej rozmowie już samo wskazuje, że ma trwać tak długo, ile potrzeba, by doprowadzić duszę do tej rozmowy, to znaczy dopóki nie wywoła w niej głębokiego przeświadczenia, że jest przez Boga miłowana i wezwana do wzajemnej ku Niemu miłości. Błądzilibyśmy jednak sądząc, że możemy przerwać lub odsunąć na bok rozważanie, skoro tylko doznamy jakiegoś pobożnego uczucia, które może zniknąć pozostawiając nas w próżni. Wręcz odwrotnie – trzeba dopóty rozważać, dopóki wola na tyle będzie pobudzona, by mogła choć przez pewien czas trwać w swej miłosnej postawie.

8. Czy to rozważanie powinno być “metodyczne”?

Może nim być. Również święta Teresa idąc w tym za innymi, współczesnymi sobie autorami radzi przy rozważaniu męki Jezusowej zastanowić się: Kto cierpi? Co cierpi? Dlaczego? Jak cierpi? Nie potrzeba jednak w przedstawianiu dowodów przestrzegać tak ścisłego porządku, można swobodnie, bez żadnej szkody przejść od jednej myśli do drugiej, byle tylko dojść do założonego przez siebie celu, to jest głębszego zrozumienia miłości Boga ku nam, objawiającej się w rozważanej tajemnicy.

9. Jak mają postępować osoby, które “nie mogą rozmyślać”?

Osobom, które z powodu zbytniej żywości wyobraźni i myśli doznają wielkiej trudności w systematycznym rozważaniu określonego tematu, święta Teresa wskazuje inny sposób skupienia myśli pobudzających do miłości. Metoda ta polega na powolnym odmawianiu jakiejś ustnej modlitwy o głębokiej myśli, zatrzymując się z uwagą nad znaczeniem słów, by stąd wysnuć pewne rozważania i uczucia.

10. Kiedy należy rozpocząć miłosną rozmową?

Można ją rozpocząć z chwilą, gdy w duszy zrodzi się żywe przeświadczenie, że miłością powinna odpowiedzieć na miłość Boga ku sobie. Wszystko zależy od łatwości, z jaką dusza wchodzi w potrzebne do tego usposobienie. Tę łatwość można osiągnąć przez ćwiczenie.

11. Co mówić w tej rozmowie?

Dusza wyraża Bogu przede wszystkim swoją wolę miłowania Go i okazania Mu swej miłości. Biorąc natchnienie z rozważanej tajemnicy, będzie do niej powracała tysiącznymi sposobami i w ten sposób rozmowa przybierze najróżnorodniejsze formy. Trzeba zaznaczyć, że dusza może swoją miłość wyrażać nie tylko Trójcy Przenajświętszej, lecz również Jezusowi i Najświętszej Maryi Pannie. Może także miłośnie zwracać się do Świętych.

12. W jaki sposób prowadzi się tę rozmowę?

W sposób najbardziej urozmaicony. Możemy swoją miłość wyrażać ustnie za pomocą słów. Możemy to również czynić w sposób czysto wewnętrzny, to znaczy sercem lub wolą. To wyrażanie uczuć może być krótkie i często po sobie następować, lub też trochę się przedłużać i powtarzać w dłuższych odstępach czasu. Dusza może też poprzestać tylko na miłosnym trwaniu przy Bogu.

13. Czy rozmowa powinna być ustawiczna?

Można odpowiedzieć że tak, w tym jednak znaczeniu, że dusza powinna trwać na rozmowie z Panem, a nie, że powinna ustawicznie mówić. Toteż autorzy karmelitańscy wyraźnie zaznaczają, że ta rozmowa ze strony duszy nie może być zbyt długą lub niespokojną, raczej uspokojoną i po wiele razy przerywaną, by dusza mogła usłyszeć odpowiedź Boga.

14. Czy Bóg przemawia podczas tej rozmowy?

Gdybyśmy sami tylko mówili, to nasza rozmowa nie byłaby rozmową. Święta Teresa naucza, że Bóg mówi do duszy, która się całym sercem modli. Nie należy jednak sądzić, że Bóg w sposób materialny daje usłyszeć swój głos. Bóg odpowiada duszy, zsyłając na nią łaski światła i miłości, dzięki którym dusza lepiej pojmuje drogi Boże i czuje się silniej pobudzoną, by wielkodusznie na nie wstąpić. Słuchanie polega więc u duszy na przyjmowaniu łask i zastanowieniu się jak z nich korzystać.

15. Dlaczego ta rozmowa nazwana jest “kontemplacją”?

Dlatego, że w chwili gdy dusza rozmawia z Bogiem i słucha Go, nie rozumuje już tak, jak to czyniła na rozmyślaniu, lecz poprzestaje tylko na zwróceniu ogólnej uwagi na daną tajemnicę, zgłębioną już poprzednio przy pomocy medytacji – lub też patrzy po prostu na Jezusa lub na Ojca Niebieskiego, z którym rozmawia. W tym prostym wejrzeniu urzeczywistnia się tradycyjne pojęcie kontemplacji: proste wejrzenie wnikające w prawdę. Ponieważ Bóg w rozmowie zazwyczaj udziela duszy swego światła, więc i pod tym względem urzeczywistnia się w pewien sposób w tym obcowaniu to, co w pełnym znaczeniu słowa jest właściwością prawdziwej kontemplacji, to znaczy wlanie wznioślejszego światła.

16. Jak długo może trwać ta rozmowa?

Nie ma tu żadnych ograniczeń. Rozmowa ta może nawet wypełnić cały czas modlitwy. Co więcej, uproszczenie modlitwy polega, ściśle mówiąc, na tym, że rozważania stają się coraz rzadsze, a więcej miejsca zabierają poruszenia miłości i stają się coraz bardziej uspokojone, wyrażając się w przedłużonych aktach. Na początku życia modlitwy trudno jest duszy zatrzymać się tak długo tylko na wyrażaniu Bogu swej miłości. Dlatego też może przejść do ostatnich aktów modlitwy, to jest do dziękczynienia, oddania się i prośby.

17. Za co należy “dziękować” Bogu?

Liczne są motywy pobudzające duszę do wyrażania Panu swojej wdzięczności. Otrzymaliśmy tak wiele od Niego, nawet dla siebie osobiście, czy to w porządku natury czy łaski. Urodziliśmy się z rodziców katolickich, zostaliśmy bezzwłocznie ochrzczeni, byliśmy wychowani w prawdziwej religii, a nade wszystko obdarzeni łaską powołania do kapłaństwa czy do stanu zakonnego. Tyle jeszcze jest innych darmo wyświadczonych dobrodziejstw Pana, za które nigdy dosyć nie zdołamy Mu odwdzięczyć się. A następnie, jakimi to łaskami Bóg bez przerwy nas obsypuje? Również ćwiczenie modlitwy jest Jego wezwaniem, aby głębiej wniknąć w ducha naszego stanu. Za taką hojność powinniśmy być wdzięczni! Dodajmy do tego dobroć Pana dla osób nam bliskich: naszych krewnych, przyjaciół, dobroczyńców, osób powierzonych naszej pieczy. Możemy na koniec dziękować nie tylko Bogu, lecz również Najświętszej Dziewicy i Świętym za ich wstawianie się za nami.

18. Co możemy “ofiarować Bogu”?

Skoro wszystko mamy od Boga, chwalebną jest rzeczą, byśmy ze swojej strony całkowicie się Jemu ofiarowali zapewniając, że chcemy wszystkie swoje siły poświęcić na służenie Jemu. Ponieważ zaś nasza święta profesja jest poświęceniem całego naszego życia Bogu, możemy ją również w tej chwili odnowić. Nie należy jednak zadawalać się tylko tym ogólnym oddaniem, które dla swej ogólnikowości nie zawsze wywiera wielki wpływ na nasz sposób postępowania. Jest więc rzeczą wskazaną zrobić jakieś szczegółowe postanowienie i ofiarować Panu swoją wolę zdecydowaną ćwiczyć się w tej lub innej cnocie, mężnie walczyć z pokusą, przyjąć całym sercem doświadczenie czy cierpienie. Modlitwa przez te mocne, jasno określone postanowienia wchodzi w ścisłą więź z naszym codziennym życiem. Oto dlaczego radzimy wszystkim kończyć modlitwę praktycznym postanowieniem, wtedy nawet, gdy dusza nie czyni ofiarowania się.

19. Za kogo trzeba się modlić?

Nasz wielki niedostatek zmusza nas do uciekania się ustawicznie do modlitwy-prośby. Pan Jezus, gdy nas pouczył, że “bez Niego nic nie możemy uczynić” (J 15, 5), dodał: “Proście a będzie wam dane, kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7, 7). Nasz postęp duchowny niezmiernie więc zależy od modlitwy ufnej i wytrwałej. Poza tym powinniśmy modlić się za innych, w ich potrzebach doczesnych i duchowych, nade wszystko o ich zbawienie i uświęcenie. Zajmiemy się jednak nie tylko poszczególnymi duszami, lecz również całym światem chrześcijańskim, zakonami, naszą duchową rodziną, Kościołem świętym. Wiedząc jednak, że dusze miłe Bogu mają większą moc nad Jego Sercem, a pragnąc wiele od Niego otrzymać, usiłować będziemy przez życie oderwane od świata i całe skierowane ku dojściu do zażyłości z Nim, stać się przyjemnymi Jego Majestatowi. Dusza w ten sposób urzeczywistni ideał przedstawiony przez świętą Teresę swym córkom – by stać się poufną przyjaciółką Pana, która korzystając z tej przyjaźni sprowadza na świat łaski Boże.