Wieża to element budynku, który Siostry dobudowały po objęciu koszarowca na klasztor. (Później powstały także dwie dobudówki z dwóch stron domu, gdzie dziś znajduje się z jednej strony część gościnna i kaplica, a z drugiej refektarz i biblioteka).
Kto widział nasz klasztor wie, że „ma coś w sobie” a jego wieża wznosi się ponad korony drzew, jasna, smukła, z owalnymi okienkami, małym balkonikiem, na który czasem wychodzimy.
Dźwięk dzwonu wiszącego pod daszkiem oznajmia całej okolicy, że: „Czas na modlitwę. Jezus woła! Jezus jest!”. Dodam, że jest to dzwon ręczny.
Cała architektura, ale m.in. wieża zauroczyły mnie od pierwszego wejrzenia! Gdy zaś przyszedł czas na moje pierwsze w życiu „indywidualne rekolekcje na wieży” – tzn. w naszej pustelni, gdzie przez 10 dni, dzień i noc, jest się „sam na sam” z Jezusem w Najświętszym Sakramencie, stwierdziłam, że bliżej nieba na ziemi być już nie mogę – i fizycznie i duchowo. Jak wielka to łaska, wie, kto jej zasmakował. Ale jest to też trud znany tym, którzy wystawią się na światło Prawdy i próbują wytrzymać w ciszy i samotności przed Jezusem.
Wytrwać, nie uciec… zwłaszcza wewnętrznie, nie dać się oderwać, przylgnąć, nauczyć się adorować i modlić – to moje pragnienie.