400-lecie kanonizacji św. Teresy od Jezusa


Karmel na całym świecie świętuje. Dlaczego? Bo 12 marca przypada dokładnie 400 lat od momentu kanonizacji św. Teresy od Jezusa. Tej, którą natchnął Duch Święty do odnowy Karmelu i Kościoła w XVI w. Tej, która jest pierwszą kobietą Doktorem Kościoła, nazywana doktorem modlitwy.
W Karmelu nazywamy Ją Naszą Matką, bo rys Jej duchowości jest wzorem i natchnieniem dla współczesnych karmelitów i karmelitanek bosych, ale też oczywiście całej szerzy osób świeckich. Co takiego św. Teresa nam pokazuje i czego takiego chce nas nauczyć?

Myślę, że można wszystko co działo się w życiu św. Teresy i u początków odnowy Karmelu określić jednym słowem – przyjaźń. Przyjaźń z Jezusem oraz przyjaźń z drugim człowiekiem. To coś co otwierało serca, co nieustannie pomagało trwać w entuzjazmie, ciągle walczyć o więcej. Św. Teresa od Jezusa powie, że:

„tym gorętsze poczułam w sobie i dotąd czuję pragnienie, skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, aby tych niewielu przynajmniej prawdziwymi byli Jego przyjaciółmi” (DD 1,2).

A więc św. Teresa pragnie przyjaźni z Bogiem, rozwija ją i przekonuje współsiostry, by również podążyły tą drogą. A jak ona sama rozumie przyjaźń z Bogiem? Co sama o tym pisze?:

Modlitwa bowiem wewnętrzna nie jest to zdaniem moim nic innego, jeno poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie, po wiele razy powtarzana rozmowa, z Tym o którym wiemy, że nas miłuje” (Ż 8,5).

Przyjacielskie obcowanie, przebywanie, spotkanie. Mamy zacząć się spotykać na modlitwie z Bogiem. Takie proste i oczywiste, ale pociąga za sobą wiele skutków. Bo jeśli mam się z Kimś spotykać, wielokrotnie, codziennie, to muszę to wybrać – będzie to częścią mojego dnia, mojej codzienności, nie coś przeżywanego od święta, ale wybór i to wybór Osoby, konkretnej Osoby, mój wybór bycia z nią – wpuszczanie kogoś w moją własną przestrzeń, w to co przeżywam, co robię, w mój dzień.
Św. Teresa w swojej definicji modlitwy używa sformułowania tratar de amistad. Czasownik tratar ma wiele odcieni i pokazuje, że rozumienie modlitwy, jest pewnym stylem bycia i jest traktowany przez naszą Świętą całościowo. A słowo to znaczy: rozmawiać z, komunikować się, zajmować się czymś, prosić o radę, konsultować, czynić wszystko, by sprawić komuś radość, śmiać się, bawić się z oraz bardzo często dzielić coś z kimś. Oznacza także relację pełną miłości. A jeśli św. Teresa używa takiego wyrazu to znaczy, że patrzy na modlitwę bardzo szeroko i kompleksowo. Potrzebujemy oczywiście według niej trwania sam na sam przed Bogiem, ale ona sama napisze, że:

„Całe życie ma być nieustającą modlitwą” (DD 4,15).

Bo przyjaźń, więź, która łączy serca, przecież trwa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu – cały czas. Nie są to tylko krótkie lub dłuższe intensywne chwile, ale jest to ciągłe trwanie serce przy Sercu. A więc chodzi ostatecznie o życie modlitwy, które jest życiem w przyjaźni z Jezusem. Otwieraniem Mu swojego serca, zawierzaniem Mu wszystkiego co się przeżywa. Nie zostawianiem żadnych przestrzeni zakrytych przed Bogiem.
A jeśli tak jest, jeśli modlitwa jest przyjaźnią, to bardzo prosto może się to przełożyć na relacje w grupie – na bycie we wspólnocie. Taka jest też idea czy myśl św. Teresy. Relacje oparte na przyjaźni. Warto przytoczyć jej słowa.

„Dobrym środkiem, aby trzymać się Boga, jest obcować z Jego przyjaciółmi” (DD 7,4)

Trzeba wybrać, podjąć decyzję, że chcę tak żyć. Że to ma być priorytetem w codzienności. Wybrać Boga i Jego przyjaciół. Jak sobie popatrzymy na naszą Świętą to miała wielu przyjaciół w niebie i tu na ziemi. Jest wśród nich św. Klara i św. Augustyn, św. Piotr z Alkantary i św. Jan od Krzyża, bł. Anna od św. Bartłomieja i bł. Maria od Jezusa, doña Guiomar de Ulloa czy sł. B. Anna od Jezusa. Są osoby świeckie, duchowne i konsekrowane.

A więc najpierw wybór i decyzja konkretnego sposobu, modelu życia. A z nią bardzo mocno wiąże się obecność sercem. Jeśli żyje się w przyjaźni to serce jest całkowicie otwarte na drugiego. Takie miejsce według św. Teresy to raj na ziemi. Sama napisze, że Bóg

„powiedział mi to pewnego razu, gdy byłam na modlitwie, że ten dom jest rajem Jego rozkoszy” (Ż 35,12).

Taki dom w którym

„każda stara się innym ulżyć innym ciężaru i sama bierze na siebie co trudniejsze, (…) cieszy się i wychwala każdy postęp w cnocie innych, jakby swój własny” (DD 7,9).

Być dla innych, wsłuchiwać się w jego serce, współodczuwać czyli można to nazwać współczesnym językiem jako empatia. Taka była św. Teresa, do tego przekonywała swoje towarzyszki w klasztorze św. Józefa, to było to czym żyła i promieniowała na co dzień. A wtedy łatwiej o poczucie bezpieczeństwa i zaufanie, łatwiej o otwartość i dzielenie trudnych spraw z drugimi. Inny nie jest dla mnie zagrożeniem, ale szansą, okazją, by uczyć się kochać, ale też poznawać naprawdę siebie.

Gdy wspólnota opiera się na przyjaźni to wtedy:

„Nie masz rzeczy tak trudnej, której by miłujący siebie z łatwością nie znieśli i szczególnie ciężkiej potrzeba by na to przykrości, by im się wydała trudną do zniesienia.” (DD 4,5)

Bo cechami przyjaźni według autorów współczesnych i dawnych to: troska i zainteresowanie, respektowanie wolności, wierność, odpowiedzialność, bezinteresowność, wspólne wartości, wdzięczność, patrzenie sercem, obecność, częste spotykanie się oraz wybór serca. To klucz do zrozumienia myśli i serca św. Teresy od Jezusa. Żyć w przyjaźni z Bogiem oddając Mu się całkowicie.
O. Paweł Hańczak OCD