O budowaniu człowieka wewnętrznego

Według św. Teresy, są to ci, którzy zaczęli praktykować modlitwę wewnętrzną i pojmują, jak ważne jest, by nie pozostawać wmieszkaniu pierwszym. Wówczas człowiek staje się otwarty na głos Bożych wezwań. Zaczyna więc już słyszeć wezwania Króla, aby się zbliżyć do najgłębiej ukrytej komnaty.

Bogatym trudno wchodzić…



W odniesieniu do kogoś, kto wchodzi do trzeciego mieszkania, mówi św. Teresa za psalmistą: “szczęśliwy mąż, który boi się Pana (Ps 112, 1) […] Słusznie szczęśliwym zwać go możemy, bo nie cofnął się wstecz, bezpieczną idzie drogą do zbawienia” (T III 1, 1). Dowiadujemy się jednak, że aby kroczyć dalej, nie wystarczą same pragnienia. Św. Teresa dla przykładu przywołuje obraz młodzieńca z Ewangelii św. Mateusza. “Od pierwszej chwili, jak zaczęłam to pisanie o mieszkaniach duszy, młodzieniec ten ustawicznie stoi mi przed oczyma. Bo i my dosłownie tak samo postępujemy, stąd po większej części pochodzą wielkie oschłości i cierpienia na modlitwie” (T III, 1, 6).

Kiedy bogaty młodzieniec dowiedział się od Jezusa, że powinien pozbyć się wszystkich dóbr, aby iść za Nim, mocno się zasmucił. Miał bowiem wiele majętności, do których lgnęło jeszcze jego serce. “Jezus, zobaczywszy go [takim], rzekł: «Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego»” (Łk 18, 24).

Jeśli z takim bólem przychodzi nam porzucać dobra zewnętrzne, to o ileż trudniej wyzbywać się nagromadzonych bogactw wewnętrznych. A jak wiemy, bez tego nie można się przecież stać ubogim duchem, błogosławionym (por. Mt 5, 3; Łk 6, 20).

A zatem utożsamianie się z bodźcami zmysłowymi czy też lgnięcie woli ku zewnętrznym przedmiotom (a tym bardziej jeszcze przywiązanie do pożądań zmysłowych) odcina niejako drogę ku prawdziwemu samopoznaniu. Co najwyżej będzie ono fragmentaryczne albo iluzyjne, szczególnie wówczas, gdy zadowolimy się pociechami osiąganymi w sferze psychicznej.

Natomiast gdy ktoś potrafi uniezależnić się od światowych wpływów, aby następnie w procesie nawracania nie lgnąć także do rozmaitych dóbr wewnętrznych, wówczas już tu na ziemi ma w pewnym stopniu udział w królestwie niebieskim.

Wiąże się to jednak z procesem ciągłego przeciwstawiania się dawnym nawykom. Tym samym jest to nieustanna walka duchowa. Dalsze zbliżanie się do środka twierdzy jest bowiem głębszym oczyszczaniem i skupianiem władz poznawczych oraz sfery wolicjonalnej i uczuciowej. Czyż nie temu zresztą ma służyć realizowanie głównego przykazania: “Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10, 27).