Zawierzył Bogu swoich najbliższych, ofiarując za nich własne życie (Głos Karmelu, nr 98)

Zawierzył Bogu swoich najbliższych, ofiarując za nich własne życie

Szczepan T. Praśkiewicz OCD

W monograficznym numerze „Głosu Karmelu”, poświęconym tematyce zawierzenia, chciejmy przywołać postać najmłodszego, bo liczącego zaledwie 27 lat polskiego karmelitańskiego kandydata do chwały ołtarzy, który jest wzorem szczególnego zawierzenia Panu Bogu swoich rodziców i rodzeństwa, wzorem zatroskania o ich los, aż do ofiarowania za ich ocalenie własnego życia. To sługa Boży Franciszek od św. Józefa (Jerzy Powiertowski), nowicjusz z klasztoru karmelitów bosych w Czernej, męczennik hitleryzmu.

Ognisko rodzinne

Rodzicami Jerzego byli mieszkający w Warszawie Hieronim Edward Powiertowski i Henryka Felicja zd. Lipowska. Oprócz Jerzego Powiertowscy mieli jeszcze trzech synów: najstarszego Hieronima i młodszych od Jerzego Wojciecha i Jana. Jerzy urodził się 3 grudnia 1917 r.

Do 1921 r. Powiertowscy mieszkali razem w Warszawie, gdzie ojciec prowadził pracownię krawiecką przy ul. Wilczej. Potem zakupili działkę i wybudowali dom w Milanówku. Tworzone przez nich ognisko domowe było wspólnotą pełną miłości, życzliwości, otwartości na potrzebujących, pielęgnującą tradycje katolickie. Jerzy, nazywany w domu Jurkiem, w 1935 r., po ukończeniu gimnazjum i zdaniu tzw. „małej matury”, postanowił pójść w ślady ojca i zostać krawcem. Ucząc się i odbywając praktykę w pracowni ojca, otrzymał tytuł czeladnika. Mając zamiłowanie do muzyki, nauczył się nadto grać na fortepianie i był zaangażowany z przyjaciółmi w życie parafii, występując jako aktor w jasełkach czy innych przedstawieniach o treści religijnej. Poszukiwał zawsze głębszych wartości duchowych. Zaprzyjaźnił się z kolegą Bogusławem Zajdlerem, którego siostra Barbara planowała wstąpić do warszawskiego klasztoru karmelitanek bosych (co uczyniła przyjmując imię Anna od Jezusa, zm. 2009). Przyjaźń ta zaowocowała wstąpieniem do zakonu karmelitańskiego także Jurka i Bogusława (nosił w zakonie imię Andrzej Bobola, zm. 1993).

Rodzice i bracia byli zaskoczeni decyzją Jurka, ponieważ nigdy wcześniej nie wspominał o takiej możliwości, ale znając jego ideały oraz konsekwentne dążenie do realizacji wyznaczonych sobie celów, odnieśli się do niej ze zrozumieniem. Ojciec, żartując i biorąc pod uwagę jego umiejętności krawieckie, stwierdził, że będzie w klasztorze łatał habity, co Jerzy przypomniał mu później w jednym ze swoich listów z klasztoru.

W Karmelu

Pożegnanie z rodzicami i braćmi było serdeczne i wzruszające. Matka rozpłakała się, ale były to łzy szczęścia. Jerzy opuszczał Warszawę i wraz z Bogusławem Zajdlerem wyjeżdżał, pomimo trwających na terenie Polski działań wojennych, do odległego o przeszło trzysta kilometrów od rodziny, przyjaciół i znajomych klasztoru karmelitów bosych w Czernej k. Krakowa. Bramę tegoż klasztoru przekroczył 13 marca 1944 r. Kilka tygodni później, 16 maja, został obleczony w habit karmelitański i otrzymał imię zakonne: br. Franciszek od św. Józefa. Jego wychowawcy wspominają, że od pierwszych dni pobytu w klasztorze cechowała go nadzwyczajna wierność, radosne przeżywanie życia karmelitańskiego i konsekwencja w oddawaniu Bogu każdej chwili swego życia.(...)

   
Powyższy tekst stanowi fragment artykułu z najnowszego numeru Głosu Karmelu. Całość dostępna w wersji papierowej.
baner_nowyGK_zima2023