Wpływ św. Jana do Krzyża na duchową drogę Edyty Stein


c) Droga i mądrość Krzyża Chrystusowego

O Janie od Krzyża wiadomo, że krzyż znaczył jego ziemskie życie od samego dzieciństwa, dzięki czemu być może łatwiej mu było bardzo szybko zrozumieć Miłość Bożą zniżającą się ku człowiekowi w Chrystusie Ukrzyżowanym i tak połączyć swój los z Jego losem. Świadomie zmienia predykat przy imieniu: z “od św. Macieja” na “od Krzyża”, by w ten sposób wyrazić specyfikę swojej duchowej drogi.

Tak ją właśnie uchwyciła sama Edyta kiedy pisała Wiedzę Krzyża. “Trzecia część książki «Naśladowanie krzyża» będąca szkicem jej myśli, pisze J.I. Adamska, stanowi fragment biografii świętego Jana od Krzyża z punktu widzenia jego miłości do Ukrzyżowanego Chrystusa. Edyta Stein chciała ukazać owoce nauki Świętego na przykładzie jego własnego życia oraz podkreślić zgodność jego życia z jego dziełem i doktryną” (18). Innymi słowy, chciała pokazać, że Doktor Mistyczny dzieli się tym, czego doświadczył i prowadzi po drodze, którą przeszedł i o której wie, że jest najkrótsza i niezawodnie prowadząca do celu.

Krzyż był również obecny w życiu Edyty. Trudno byłoby opisać dokładnie jego koloryt. Wymieńmy tylko dwa fakty: relacja wielkiej miłości do matki, która tak bardzo została doświadczona jej przejściem na katolicyzm, i przynależność do narodu żydowskiego. A wiadomo, że człowiek najbardziej cierpi na tle relacji do osób. Ciężar swojego krzyża przeżywa stopniowo w coraz głębszych pokładach duszy.

W 1933 roku uczestniczy w godzinie świętej, którą prowadzi kanonik Wüsten. W tym właśnie kontekście daje takie świadectwo:

“Rozmawiałam ze Zbawicielem i powiedziałam Mu, że wiem, iż to Jego Krzyż zostaje teraz złożony na naród żydowski. Ogół tego nie rozumie, lecz ci, co rozumieją, ci muszą być gotowi w imieniu wszystkich wziąć go na siebie. Chcę to uczynić, niech mi tylko wskaże jak. Gdy nabożeństwo się skończyło, miałam wewnętrzną pewność, że zostałam wysłuchana. Ale na czym ma polegać to dźwiganie krzyża, tego jeszcze nie wiedziałam” (19).

Edyta umiała połączyć swój krzyż, związany z jej relacją do najbliższej rodziny i krzyż przynależności do narodu żydowskiego z Krzyżem Chrystusa.

Na tle obozu koncentracyjnego z tym wszystkim, co on oznacza, u Edyty widać wyraźnie, jak miłość płynąca od Chrystusa Ukrzyżowanego jest silniejsza od największego cierpienia i największej ludzkiej podłości.

W obozach, przez które przeszła, zachowuje godną podziwu pogodę ducha. Świadczą o tym posiadane przez nas świadectwa. Musiał się do tego przyczynić kontakt z mistyką św. Jana od Krzyża, który zaowocował ostatnim jej dziełem Wiedza Krzyża. Opisując w nim doświadczenie Jana, które stało się nośnikiem doktryny mistycznej, opisuje jednocześnie własną drogę. “Droga do pełni zjednoczenia jest drogą wiary, a droga wiary jest drogą nocną” (20). Noc i krzyż są nierozdzielne.

Czynne wejście w noc Edyta interpretuje jako podjęcie krzyża (21), gdyż cała droga przez noc jest drogą ewangeliczną. “Nikt z was, który nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada (przez pożądanie), nie może być moim uczniem” (Łk 14, 33). Podjęcie trudów i cierpienia, płynącego z wyrzeczeń, jest podjęciem własnego krzyża (22).

“Czynne wejście w ciemną noc zmysłów jest równoznaczne z ochotnym przyjęciem krzyża oraz cierpliwym jego niesieniem. Lecz przy samym niesieniu krzyża nie umiera się. Może się wydać na ukrzyżowanie, ale nie może się sam ukrzyżować. Dlatego wszystko, co rozpoczęła noc czynna, musi być uzupełnione w nocy biernej” (23).

Noc bierna interpretowana jest przez Edytę jako ukrzyżowanie (24).

“Cierpienia w tym stanie możemy bez przesady nazwać ukrzyżowaniem: przygważdżają one niemożnością posługiwania się siłami naturalnymi. Do oschłości dołącza się męka z powodu lęku, czy idzie się prawdziwą drogą” (25).

Droga i śmierć krzyżowa polega na ogołoceniu władz duchowych (26). “Jeżeli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje” (Mk 8, 34). Edyta aplikuje tę naukę, za św. Janem od Krzyża, do procesu wewnętrznej przemiany. Przytacza długi urywek Drogi na górę Karmel, streszczający tę naukę:

“Chrystus jest naszą drogą. Wszystko polega na tym, aby zrozumieć jak iść za Jego przykładem. Po pierwsze: jest pewne, że Chrystus umarł: co do zmysłów umierał duchowo przez całe swoje życie, a naturalnie w swej śmierci. Sam bowiem powiedział, że w życiu nie miał, gdzie by głowę skłonił (Mt 8, 20). Po drugie: w chwili śmierci został w swej duszy całkowicie opuszczony. Ojciec pozostawił Go bez żadnej pociechy, bez ulgi, w ostatecznej oschłości, tak że zmuszony był wołać z krzyża: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27, 46). Było to największe odczuwalne opuszczenie w Jego życiu. Ale też wtedy dokonał dzieła większego niż wszystkie znaki i cuda, które zdziałał: pojednał i połączył przez łaskę rodzaj ludzki z Bogiem. A dokonało się to w chwili, gdy nasz Pan wyniszczony był we wszystkim. Opuścili Go ludzie, opuszczały Go siły przyrodzone, dla których śmierć była ostatecznym wyniszczeniem. Opuścił Go i Ojciec, pozostawiając bez pociechy i pomocy. I w tym opuszczeniu, zupełnie ogołocony i równocześnie wyniszczony, starty w proch, odkupił winę i pojednał ludzi z Bogiem.

Ten przykład pozwala zrozumieć tajemnicę Chrystusa jako bramy i drogi do zjednoczenia z Bogiem: tym głębiej się ktoś z Bogiem zjednoczy i większego dokona dzieła, im więcej się dla Niego wyniszczy w tym, co zmysłowe i duchowe. A jeśli ktoś w najgłębszym uniżeniu dojdzie do unicestwienia, do całkowitego nic, osiągnie wtedy duchowe zjednoczenie z Bogiem, najwyższy stan osiągalny w tym życiu. Polega on nie na wewnętrznych pokrzepieniach, radościach i odczuciach, lecz na prawdziwej śmierci krzyżowej w zmysłach i w duchu, zewnętrznie i wewnętrznie (DGK II, 7, 6-11)” (27).

Cała ta nauka dotyczy biernego oczyszczenia zmysłów i znajduje się w części drugiej: “Nauka Krzyża”. Po niej, zgodnie z logiką oczyszczenia, w ujęciu Jana od Krzyża, przechodzi do omawiania biernej nocy ducha (28), dając tytuł tej części dzieła “śmierć i zmartwychwstanie”. Na drodze mistycznej przychodzi taka “chwila” [która może trwać kilka lat], kiedy wierzący pogrąża się całkowicie w ciemności i pustce. Nie pozostaje mu nic, na czym mógłby się tak po ludzku oprzeć, jak tylko wiara. Ona stawia mu przed oczy Chrystusa: ubogiego, poniżonego, ukrzyżowanego, “opuszczonego” na Krzyżu przez Ojca.

“W Jego ubóstwie i opuszczeniu człowiek odnajduje siebie. Oschłość, odraza, udręczenie są «czysto duchowym krzyżem», który [człowiek] ma wziąć na swoje ramiona” (29).

Bierze ten krzyż z miłości, którą Bóg coraz potężniej w nim rozpala. Moc porównywalną do ognia posiada kontemplacja wlana. “Wieczna miłość jest ogniem pożerającym dla wszystkiego, co przemija” (30). Edyta snuje myśl dalej, mówiąc, że w wierzącym, który kroczy drogą nocy dokonuje się to, co w misterium Chrystusowej śmierci: “Wnętrze jego duszy (Jezusowej) trawił nieustannie ekspiacyjny ogień cierpień całego Jego ludzkiego życia, który doszedł do szczytu w Ogrodzie Oliwnym i na Krzyżu” (31).

Rozważanie tej części Wiedzy Krzyża wieńczy odniesieniem misterium Jezusa Ukrzyżowanego do wierzącego poddanego oczyszczeniom biernej nocy ducha:

“W Męce i śmierci Chrystusa ogień pochłonął nasze grzechy. Kiedy w to wierzymy, kiedy w płynącym z wiary oddaniu przyjmujemy całego Chrystusa, to znaczy, że obieramy drogę naśladowania Go i tą drogą kroczymy, wówczas poprowadzi On nas «Przez swe cierpienie i krzyż do chwalebnego zmartwychwstania». Tego właśnie doświadcza się w kontemplacji: przejścia przez ogień ekspiacyjny do szczęśliwego zjednoczenia w miłości. A to wyjaśnia podwójny charakter kontemplacji: jest śmiercią i zmartwychwstaniem. Po ciemnej nocy jaśnieje żywy płomień miłości” (32).

Ostatnim punktem tej drugiej części Wiedzy krzyża jest już “Chwała zmartwychwstania”. W tej części komentuje Żywy płomień miłości (33).

Jan od Krzyża będąc przełożonym klasztoru w Segowii, dał dowód swojemu rodzonemu bratu Franciszkowi, że posiada mądrość ewangeliczną – mądrość krzyża. Dla Chrystusa tu na ziemi pragnął jedynie “cierpieć i być wzgardzonym”.

Z polecenia przełożonej, poprzez dzieło o Janie od Krzyża, chciano uczcić czwarte stulecie jego narodzin. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja, która nie wszystkich jednak przekonuje. Stawia się na przykład nie bezpodstawną hipotezę, że chciano dać jej trochę więcej czasu i zająć umysł Edyty wobec tragicznych wydarzeń (34).

Jan i Edyta, krocząc Chrystusową drogą, zrozumieli, że zjednoczenie z Bogiem, do którego i my mamy zaszczyt być zaproszeni, nie jest możliwe do osiągnięcia bez krzyża. Poprzez krzyż dopełniona jest miłość pomiędzy Oblubieńcem a duszą. Ukrzyżowanie w życiu duchowym oznacza śmierć dla życia na płaszczyźnie czysto zmysłowej.

Bez krzyża nie można naśladować Chrystusa i nie można wejść do Jego chwały. Tak Krzyż, jak i noc wiary oczyszcza człowieka, każe mu złożyć swoją ufność jedynie w Bogu. Ufać Bogu – to pozwalać działać Duchowi Świętemu, który w zaskakujący sposób przemienia człowieka w płomień miłości (upodabnia miłość człowieka do miłości Boskiej). W taki oto sposób wiedza krzyża, nie mając nic wspólnego z jakąkolwiek formą masochizmu, jest pieśnią o godności człowieka, którego Bóg uczynił uczestnikiem swojego (35).

Wiedza Krzyża opracowywana pisemnie będzie jednocześnie udziałem Edyty. Jej życie było drogą krzyżową, ale dzięki zdobytej “wiedzy krzyża” przeszła ją tak godnie i przykładnie!

Miesiąc po wydarzeniach “kryształowej nocy” pisze: “Pozwolono mi mieć takie imię zakonne, jakie chciałam. W słowie krzyż widziałam symbol przeznaczenia ludu Bożego […]. Dzisiaj z pewnością posiadam o wiele dokładniejsze znaczenie tego, co oznacza być poślubioną Panu pod znakiem Krzyża. Nigdy nie będzie tego można do końca zrozumieć, gdyż jest to misterium”. Z Echt pisze do tej samej osoby po trzech tygodniach: “Nie ma ludzkiej pociechy, jednak ten, który nakłada krzyż umie czynić ciężar słodkim i lekkim” (36).

Edyta doświadczyła smaku tej wiedzy miłosnej, o której pisała i którą zdobywała w życiu. Wiedza krzyża, która jest przecież delikatną miłością odwzajemnianą Umiłowanemu Ukrzyżowanemu, przenika całe jej życie.

W obliczu zagrożenia życia pisze z klasztoru w Echt w grudniu 1941 roku: “Scientiam crucis zdobywa się tylko wtedy, gdy się samemu do głębi doświadczy krzyża. Od początku byłam o tym przeświadczona z całego serca: Ave Crux, Spes unica” (37).