Ten obcy

Korynt i Jerozolima – to miasta o starożytnym rodowodzie, od czasów Fenicjan często przebudowywane, kolonizowane, plądrowane i burzone. Kiedy święty Paweł przechadzał się ulicami Koryntu, musiał dostrzec jego wielokulturowy charakter. Na targu za stołami stali kupcy z Syrii i Egiptu, na rynku można było usłyszeć język Rzymian i wspólną mowę grecką. Każdy znalazł tu schronienie. W takim nagromadzeniu ludzi nie brakowało również tych, którzy chcieli wykorzystać dużą metropolię do ciemnych interesów. Ze względu na swobodę obyczajową Koryntianie nie cieszyli się dobrą sławą w basenie Morza Śródziemnego.

Jerozolima posiadała nieco inny charakter. Chociaż Judejczycy od wielu lat byli okupowani przez Rzymian, stworzyli spójne społeczeństwo. Większość mieszkańców świętego miasta wspólnie świętowała, modliła się, zachowywała i podzielała negatywny stosunek względem Rzymu.

Jeżeli dla Koryntian praktycznie nie istniał przymiotnik „obcy”, bo prawie wszyscy byli tam obcy, to w Jerozolimie widać wyraźny podział na „swoich” oraz obcych (gojów), którzy nie wierzą w Boga Jahwe i są najeźdźcami.

Jezus wywołał ten delikatny temat, kiedy precyzował, kim są bliźni. Ani społeczność Koryntu ani Jerozolimy nie stały się idealnym obrazem stosunków, które mają panować w Królestwie Niebieskim. Przyzwyczajeni do różnorodności mieszkańcy Koryntu lubili wszystkich i nikogo, bo wiązały ich tylko interesy i korzyści. Zamknięci jerozolimczycy udawali nieskalanych i wiernych, ignorując wszystkich spoza własnego kręgu, chociaż prorocy od wielu pokoleń wyrzucali miastu hipokryzję i ciche zdrady. Jezus stanął ponad tymi opozycjami i nie pozwolił wplątać się w dyskusje polityczne. Rozpoczął swoją działalność od pogańskiej Galilei, dając od razu do myślenia mieszkańcom Jerozolimy, że nie chodzi o jakieś szczególne miejsce na ziemi, lecz o szczerą wiarę „w Duchu i w prawdzie”. Rozmawiał z każdym, niezależnie od pochodzenia, koloru skóry, języka czy kultury.

W katechezie o miłości bliźniego jest jednak zawarta mądra ironia. Tym obcym nie koniecznie jest Rzymianin z daleka: to może być ktoś z mojego otoczenia, z mojego domu. Niekiedy najbliżsi są jak obcy, emocjonalnie zdystansowani. Blokady mogą uniemożliwiać prawdziwe spotkanie i wymianę, mogą pogrzebać szansę na szczęście tak jak się to stało w życiu milczącego Zenka w młodzieżowej powieści Ireny Jurgielewiczowej.

Przykazanie miłości dotyczy najpierw tych „domowych obcych”, którzy czekają na akceptację i miłość. We własnym domu i we własnej ojczyźnie najtrudniej jest być prorokiem i ewangelistą, ponieważ zamiast pouczających słów, trzeba wyciągnąć otwartą dłoń, zamiast wypowiadania bolesnych sądów, trzeba stale powtarzać: „kocham cię” i nie rezygnować z poznawania tego obcego.

Marcowo-kwietniowy numer „Głosu Karmelu” za niedługo będzie dostępny w sprzedaży. Już dzisiaj zapraszamy do lektury nowego numeru i oswajania się z tym, co obce.

Redakcja