Sztuka modlitwy i rzemiosło

Ze sztuką modlenia się i rzemiosłem w modlitwie jest podobnie jak z naturą i łaską – obie rzeczywistości muszą współpracować. Aby człowiek stawał się sobą, aby zmierzał do najlepszej wersji samego siebie, obie rzeczywistości muszą być harmonijnie aktywne. Myśmy tego nie wymyślili, nie mamy w sobie samych właściwego wzorca, to Ojciec swymi Dłońmi – Synem i Duchem Świętym – stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Od Niego wyszliśmy i do Niego zmierzamy przez Jezusa, Zbawiciela w Duchu Świętym.

Miłość i modlitwa to najwłaściwsze działanie, by, używając języka architektury, zrealizować najlepszy dla mnie projekt, by najpiękniej odegrać swoją rolę w rozpisanym na akty scenariuszu, jeśli chcemy wyrazić tę tajemnicę językiem teatru.

Święty Paweł chce, abyśmy zrozumieli, że chrześcijańska modlitwa nigdy nie ma jednego kierunku – od nas ku Bogu, nigdy nie jest po prostu „naszym działaniem”, lecz jest wyrazem wzajemnej relacji, w której Bóg działa jako pierwszy: to Duch Święty w nas woła, a my możemy wołać, gdyż impuls pochodzi od Ducha Świętego. Nie moglibyśmy się modlić, jeśliby w głębi naszych serc nie było wpisane pragnienie Boga, bycie dziećmi Bożymi. Człowiek, odkąd istnieje, nieustannie poszukuje Boga, usiłuje rozmawiać z Bogiem, ponieważ Bóg wpisał się w nasze serca. Tak więc pierwsza inicjatywa pochodzi od Boga i wraz ze Chrztem Bóg działa w nas, Duch Święty działa w nas. Jest On pierwszym inicjatorem modlitwy, abyśmy mogli rzeczywiście rozmawiać z Bogiem i mówić do Boga „Abba!”. Tak więc ta Jego obecność otwiera naszą modlitwę i nasze życie na perspektywy Trójcy Świętej i Kościoła. (Benedykt XVI, Audiencja ogólna, Watykan, 23 maja 2012)

Można powiedzieć, parafrazując św. Ireneusza, że dopiero człowiek żyjący pełnią życia jest chwałą Boga. Zatem zabieramy się do pracy, trzeba się nauczyć rzemiosła – odpowiedzi na Obecność Nieuchwytnego i Niewyrażalnego. Bez rzemiosła niepodobna stworzyć dzieła sztuki.

Natura i łaska, rzemiosło i sztuka

Nie chodzi mi o to, co stoi na początku, a co na końcu, nie oceniam, co jest ważniejsze, co fundamentem, a co dodatkiem, co najpierw, a co potem. Chcę uwrażliwić na ten wymiar bycia osoby ludzkiej zarówno w rzeczywistości cielesnej, jak i duchowej, na konieczność swoistego treningu, jak i konieczność czuwania oraz otwierania się na łaskę.

Teologicznie modlitwa zaczyna się w Bogu, jest możliwa dzięki temu, że On nas pragnie; jeśli odpowiadamy na to pragnieniem, rozpoczyna się przygoda modlitwy, niezależnie od tego, czy jesteśmy świadomi, czy nie, że to On jest w nas wcześniej, niż to sobie uświadamiamy. Ale w wymiarze ludzkim zmierzamy ku Bogu przez rozwój relacji, najpierw relacji z rodzicami, gdzie rodzice są wszystkim dla dziecka, potem z rodzeństwem, z rówieśnikami, a kiedy jesteśmy dostatecznie ukształtowani, możemy wchodzić w odpowiedzialne relacje partnerskie, przyjacielskie czy oblubieńcze. Na tym ludzkim doświadczeniu Duch Święty buduje, rozwija mój najwłaściwszy projekt budowli modlitwy. Dobrą ilustracją tego napięcia i dochodzenia do harmonii jest życie św. Teresy od Jezusa. Wrażliwa i otwarta na przyjaźń, obdarowana w tym względzie bardzo hojnie, przeżywa wiele trudności, pokus, rozterek aż do czasu, kiedy “Jego Majestat” oczyścił ten dar, i resztę życia Teresa pielgrzymuje z najlepszym, najwierniejszym Przyjacielem, Jezusem.

Jeśli w wielu miejscach podkreślam pierwszeństwo, wręcz konieczność, dziecięcego patrzenia w oczy Jezusa i pytania – Przyjacielu, którędy i jak mam iść teraz? – Która ścieżka modlitwy jest dla mnie właściwa na ten czas? – to czy warto brać na siebie jarzmo jakichś systemów rozmyślania, ćwiczeń, medytacji?

Modlitwa jest sztuką, co do tego nie ma wątpliwości. A co z rzemiosłem? Wcześniej czy później musi się pojawić. Drogi są przeróżne, Duch Święty jest nieprzewidywalny – przecież tak właśnie się objawił: Nieuchwytny jak ogień, Nieprzewidywalny jak wiatr. Ktoś, kto zaczyna od rzemiosła, choćby w ćwiczeniach ignacjańskich czy innej formie poznawania siebie i uczenia się dyscypliny, może być wezwany do przekroczenia instrukcji z książeczki ćwiczeń i wypracowanych form modlitwy i pójścia za natchnieniem Ducha, który go dalej poprowadzi. Albo też kolejność może być odwrotna lub powracająca jak w spirali.

Natura

Z natury jesteśmy religijni, gdyż tak Pan Bóg nas stworzył. “Niespokojne jest serce człowieka, póki nie spocznie w Bogu” (św. Augustyn). Ale ponieważ w dużej mierze straciliśmy smak rzeczy świętych, a modlitwa jest aktywnością na wskroś świętą, musimy się uczyć rzemiosła. Tak, w modlitwie potrzebujemy się uczyć rzemiosła. Dobrze o tym wiedzą ci, którzy zostali pochwyceni przez Ducha Świętego na przykład w Odnowie charyzmatycznej, i po jakimś czasie widzą, że aby podtrzymać pierwotny żar, aby rozwijać życie modlitwy potrzebują konkretnych, stałych, wypracowanych form, które możemy nazwać rzemiosłem.

Z kolei rzemiosło, choć nieodzowne, nie może być wszystkim w tak subtelniej tajemnicy, jaką jest dialog z Bogiem. Natura została zatruta grzechem pierworodnym, zatem nie możemy na niej polegać bezkrytycznie. Rzemiosło i wcześniejsze doświadczenie religijne nie muszą, ale mogą się stać zbyt ciasnym gorsetem krępującym dziecięcą inicjatywę, spontaniczność; wtedy przestajemy być twórczy – odtwarzamy. W modlitwie osobistej – jeśli zbyt długo odtwarzamy coś, co wcześniej karmiło – dialog przestaje być żywy, zaczynamy się nudzić.

Podtrzymywanie dialogu-modlitwy jest sztuką. Co Pan Bóg stworzył jest Piękne, co my wytworzymy może nas do Piękna przybliżać, albo być sztuczne. Nie każde dzieło człowieka jest sztuką, część naszej twórczości jest sztuczna – niepotrzebna. Ileż niepotrzebnego, sztucznego trudu w modlitwie – całe hałdy.

Nie bójmy się przywoływać Ducha Świętego, róbmy to w taki sposób, na jaki nas stać. Czasem to będzie jak uczenie się rzemiosła – powtarzam tę samą czynność wielokrotnie, aż nabiorę w tym wprawy; innym razem będzie to wołanie wędrującego po pustyni pielgrzyma – “Daj mi pić”, a może się zdarzyć, że będzie to tak świeże i nieprzewidywalne, jak śpiew ptaka, który nie posługuje się żadnym zapisem nutowym. Jednocześnie przestrzegam przed źle rozumianą duchowością, gdzie niczego się nie uczę systematycznie, nie trenuję siły swojego ducha. Nie podpowiadam, gdzie się kończy rzemiosło, a zaczyna sztuka – to jest Wasza tajemnica, twoja i Boga.

Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego, kto je otrzymuje. (Ap 2,17)

Brat z Góry Karmel