Święta Teresa wobec katolików świeckich

Pisma św. Teresy od Jezusa, a szczególnie Życie, Fundacje i Listy mówią o bardzo licznych kontaktach Świętej z ludźmi żyjącymi w świecie. Z nich można się dowiedzieć o jej mocnych i trwałych więzach z rodziną, z osobami zaprzyjaźnionymi, a także z wieloma innymi osobami, które jej pomagają w załatwianiu spraw wokółfundacyjnych.

Porządkowanie kontaktów ze światem



Przytoczone wybiórczo przykłady wybrane z jej pism ukazują, że św. Teresa w swoim życiu zakonnym miała bardzo wiele kontaktów z osobami żyjącymi w świecie. W pierwszych latach życia w Karmelu, jakkolwiek była uważana za dobrą zakonnicę i nią rzeczywiście była, utrzymywała wiele kontaktów ze światem. Opisuje to w pierwszych rozdziałach Życia. Teresa z natury była bardzo kontaktowa, posiadała wiele naturalnych przymiotów i wdzięku. Z tego powodu była często odwiedzana przez osoby różnego stanowiska, była do nich posyłana przez przełożonych, z powodu choroby przebywała dłuższy okres poza klasztorem. Ze spotykanymi osobami prowadziła długie rozmowy, uczyła je modlitwy wewnętrznej. Klasztor, do którego wstąpiła, nie miał klauzury, więc było to możliwe. Nie widziała zatem w tym — do czasu — nic złego. Toteż dużo czasu spędzała w rozmównicach, przechodząc — jak napisze — z rozrywki w rozrywkę, z próżności w próżność, z okazji w okazję. Takie zachowanie doprowadziło ją do zaniedbania modlitwy wewnętrznej (Ż 7, 1 n.). Gdyby na przykład spowiednicy, jak to wyznaje, ostrzegli ją przed niebezpieczeństwem takiego postępowania, czy nakazali zaniechanie tych więzów ze światem, byłaby tych więzów zaniechała (Ż 6, 4). Wreszcie sam Bóg przyszedł jej z pomocą, ukazując, że kontakty te są dla niej niestosowne i Go zasmucają. Teresa podjęła pracę nad uporządkowaniem tych znajomości. Po latach, zachęcona przez spowiednika do porzucenia pewnych przyjaźni, w których nie widziała obrazy Bożej, ale było w nich — jak napisze — wiele ludzkiego przywiązania, odmawiała zalecony jej hymn do Ducha Świętego i prosiła na modlitwie Boga, by dopomógł jej we wszystkim pełnić Jego wolę, usłyszała słowa: “Nie chcę już, byś obcowała z ludźmi, jeno z aniołami”. Po tym zaleceniu przez Chrystusa w motto umieściła takie oto słowa: “Od tego czasu [jest to rok 1558 i kilka lat po nawróceniu] nigdy już nie zdołałam zawrzeć przyjaźni ani znajdować przyjemności, ani szczególną łączyć się miłością, jeno z takimi, w których widziałam miłość Boga nade wszystko i ochotną do służby Jego gotowość”. I tak św. Teresa staje się wolną od przestawania z dawnymi przyjaciółmi oraz krewnymi. Zachowała jednak wiele przyjaźni z ludźmi żyjącymi w świecie i podejmowała nowe, ale jedynie z takimi, którzy szczerze miłowali Boga. Wszystkie inne stały się dla niej uciążliwym krzyżem. Jest wtedy tego pewna. Około czterech lat później jeszcze raz wraca do tych przywiązań do czegokolwiek. Doświadczając głębokiej jedności z Jezusem Chrystusem, odczuwa w sobie wielkie zawstydzenie, że chociaż nie przywiązuje się już do żadnej rzeczy stworzonej, to jednak jeszcze myślą zatrzymuje się na niej (Ż 39, 22). I jeszcze jedna wypowiedź Świętej na omawiany temat przywiązania do rodziny. Jest on podjęty przez św. Teresę w kontekście pracy nad zdobywaniem cnót. Święta z dużą znajomością człowieka kreśli uwagę dla wszystkich, którzy dążą do uświęcenia siebie. Przestrzega przed złudzeniem osiągnięcia konkretnej cnoty zanim doświadczy jej w przeciwnościach. Powie: “Nigdy nie dowierzajmy samym sobie, nigdy nie ustawajmy w czuwaniu i baczności na siebie, dopóki żyjemy”. Chodzi jej o pokorne spojrzenie na swą współpracę z łaską. Podaje przykład ze swojego życia. Zdawało się jej — jak pisze — że już ma serce oderwane od przywiązań do krewnych, a nawet jest pewna, że samo obcowanie z nimi jest jej przykre. Zdarzyło się jej przebywać dłuższy czas u swojej zamężnej siostry. Nie zawsze miały o czym mówić, bo Teresa najchętniej rozprawiałaby o rzeczach Bożych, a tamta raczej o swoich codziennych kłopotach. Z tego powodu często pozostawała sama. I wtedy spostrzegła, że troski siostry były jej bliższe, niż mogłoby się wydawać i w rzeczywistości jednak trapiła się nimi. Pozwoliło to jej z pokorą stwierdzić, że nie ma jeszcze swobody ducha w tym względzie i musi nadal podejmować pracę nad wyrzeczeniem się niekoniecznych znajomości i unikaniem okazji (Ż 31. 19). Zaczyna mieć także wątpliwości co do rozmów z bratem, innymi krewnymi i znajomymi, uznaje że są niezgodne z Konstytucjami, i wtedy odnajduje na modlitwie odpowiedź Pana, która ją uspokaja: “Nie, Córko, bo ustawy wasze o tyle tylko obowiązują, o ile są zgodne z przykazaniem moim”. Święta stwierdza, że w duchu przepisów zakonnica nie powinna się przywiązywać do krewnych. Oceniając samą siebie, wydaje się jej, że nie jest przywiązana do nich, niemniej wolałaby ich unikać (S 46).