Rekolekcje adwentowe | tydzień I: Świętość jako cel

Słuchanie Ewangelii: czuwanie z miłością

Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!». (Mk 13,33-37)

“Czuwajcie”, mówi Jezus. Tak, "czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy godzina wasza nadejdzie”. Na początku tego nowego roku liturgicznego Niebo zwraca się do mieszkańców Ziemi z tym naglącym zaproszeniem: co robisz ze swoim życiem?

Jednak, chociaż Jezus wzywa do czujności, nie przyjmuje postawy groźby. Zapraszając ludzkość - i to trzykrotnie! - do czujności. Syn Boży wyraża swoje żarliwe pragnienie bycia przyjętym przy Swoim ponownym przyjściu. Czy ludzie są gotowi Go przyjąć? “Pan domu” może powrócić za dwadzieścia lat, ale może i nawet dzisiaj.... Ale nie ma sensu spekulować, kiedy ten powrót nastąpi, ani nie ma sensu się niepokoić.

Czujność, do której wzywa Chrystus, jest miłością, która czuwa nad bliźnim i nad sobą. Różni się zatem od nocnego stróża, który czuwa nad firmą lub bogatym domem. Dla stróża wszystko przebiega gładko gdy nic się nie dzieje. Ale wkrótce ma nastąpić wyjątkowe i decydujące wydarzenie: Pan naszego domu ma powrócić.

W oczekiwaniu na to wydarzenie każdy człowiek musi zająć się miłością. Bez względu na to, czym się zajmuje, niech kocha swoich bliskich w swoim ziemskim domu. Przebudzona wiara jest wiarą pełną miłości. A miłość nadaje sens życiu, miłość czyni człowieka szczęśliwym, miłość czyni człowieka dzieckiem Bożym.

Z drugiej strony człowiek, który oddaje się grzechowi, jest człowiekiem, który nie stoi już na progu, aby powitać swojego Pana. Zamyka oczy na sens swojego życia i ostateczne przeznaczenie swojego postępowania. Przyjście jego Pana będzie wtedy “niespodziewane”.

Pierwszym, który czuwa, jest nie kto inny jak sam Jezus. Słowo, kiedy przyjęło ciało, aby wziąć na siebie wszystkie grzechy ludzkiej natury, pozostało czujne “aż do końca” (J 13,1). Na drzewie krzyża trwał kochając wszystkich i nie odmawiając nikomu swojej szalonej miłości, pomimo wszystkich ich grzechów, którymi był obciążony. Jego miłosierdzie zapanowało nad wszystkim w naszym życiu, czasami tak pełnym zamieszania. "Bóg jest miłością" (1 J 4,16), Jego naturą jest miłość. W ten sposób Jezus trwał w miłości, aż do końca, wobec Piotra, a nawet Judasza, wobec Najświętszej Maryi Panny, Kajfasza, ciebie, który czytasz te słowa, mnie...

W szkole Teresy z Los Andes: “Jezus prosi mnie, abym była świętą…”

To wezwanie do pełnej miłości czujności przemieniło życie Juanity. Podczas rekolekcji, gdy miała 17 lat, patrząc wstecz, zwierzała się w swoim Dzienniku:

Och, jak doceniam moją godność, odkąd zobaczyłam moje pochodzenie - cała z Boga! - i mój kres - nieskończonego Boga! Ale jest przestrzeń czasowa między początkiem a końcem, i to jest życie. (Dziennik, rekolekcje 1917)

Kobieta nazywana czasem “Małą Teresą z Chile” potrafiła odpowiedzieć na wezwanie Chrystusa. Dla niej czas powrotu Mistrza nie trwał długo, ponieważ jej Pan przyszedł, aby ją zabrać, zanim skończyła dwadzieścia lat.

Czy jesteśmy zdecydowani zadbać o siebie i naszych bliskich? Czy jesteśmy gotowi powitać naszego Pana, gdyby przybył dzisiaj? Istnieje wielka pokusa, by myśleć, że świętość jest dla innych i że nasza ziemska wędrówka musi pozostać przeciętna.

Przykład Juanity zaprzecza temu dość powszechnemu poglądowi. Ona, podobnie jak wielu z nas, nie była wyjątkowym dzieckiem ani osobą szczególnie predysponowaną do świętości.

Była zwyczajnym dzieckiem, ze swoimi mocnymi i słabymi stronami. Z pewnością wiara chrześcijańska ożywiała ją od najmłodszych lat, ale całe obszary jej życia wciąż wymagały ewangelizacji. Juanita w wieku 19 lat wspomina:

Od dzieciństwa kochałam Dziewicę [Maryję], której powierzałam wszystkie moje sprawy. Ona odpowiedziała na to uczucie. Chroniła mnie i zawsze słuchała tego, o co ją prosiłam. Nauczyła mnie kochać Naszego Pana.

Aż dotąd wszystko w porządku. Jednak mała chilijska święta natychmiast dodaje:

Nie rozumiejąc łaski, którą mnie obdarzała, a nawet nie troszcząc się o nią, pozwoliłam sobie na miłostki i oddawałam się zabawom. (List 73)

Tak więc, podobnie jak wielu z nas, Juanita była czujna w niektórych obszarach swojego życia, podczas gdy w innych pozwalała sobie na zbyt wiele. My również czuwamy, by żyć jako chrześcijanie w wielu dziedzinach, ale w innych jesteśmy zaślepieni. Oczy naszego serca nie są już czujne, ale pozostają zamknięte.

I tak było w przypadku Juanity aż do jej nastoletnich lat. Była piękną młodą kobietą, wysoką i szczupłą, o kasztanowych włosach i niebieskich oczach. Przyciągała spojrzenia. W wieku 13 i 14 lat, świadoma swojego fizycznego piękna, stała na balkonie rodzinnego domu i skłaniała młodych mężczyzn, by przechodzili wielokrotnie pod jej oknem i próbowali z nią flirtować. Ta gra uwodzenia jest znana w Chile. W końcu Juanita zdała sobie sprawę, że jej fizyczne piękno podsyca jej pychę:

Odkąd byłam dzieckiem, mówiono mi, że jestem najpiękniejsza spośród moich braci i sióstr, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ale te same słowa powtarzano mi, gdy byłam starsza, w tajemnicy przed moją matką, której się to nie podobało. Bóg jeden wie, ile kosztowało mnie wykorzenienie tej pychy czy próżności, która zawładnęła moim sercem, gdy byłam starsza. (Dziennik, 2)

Ponadto Juanita musiała walczyć z napadami gniewu i przewrażliwieniem... Ale Jezus czuwał. W grudniu 1914 r. zachorowała i w cichej modlitwie w końcu dostrzegła wezwanie Chrystusa skierowane do wszystkich:

Nasz Pan pokazał mi świętość jako mój cel. Musiałam ją osiągnąć, robiąc wszystko, co w mojej mocy. (Dziennik, 7)

A jak wygląda nasze pragnienie świętości? Juanita postrzega je jako Boże przykazanie, i słusznie: “Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.” (Mt 5,48). Odmowa kroczenia ścieżką świętości na podstawie tego, że uważamy się za zbyt słabych lub coś podobnego, jest czystą ukrytą pychą! Świętość jako cel nie jest szczególnym wezwaniem skierowanym do wybranych. Jest to uniwersalne zaproszenie skierowane do każdej poszczególnej osoby. Ten “wymóg” świętości jest skierowany do nas, kimkolwiek jesteśmy: mężczyzną, kobietą, młodym, starszym, itd. Wymóg świętości zaczyna się od obowiązku stanu. Obowiązek matki, obowiązek uczącego się dziecka, obowiązek pracownika, obowiązek służenia innym według naszych możliwości.

Jezus prosi mnie, abym była święta, abym wykonywała swoje obowiązki z doskonałością. Ponieważ obowiązkiem - powiedział mi - jest krzyż. A na krzyżu jest Jezus. Chcę być ukrzyżowana. (Dziennik, 34)

Nasza droga do świętości będzie zależeć od świadomości naszego obowiązku według stanu. czyniąc każdy mały obowiązek aktem miłości, zgodnie z przykładami zilustrowanymi w Historii pewnej duszy, na których opiera się Juanita, nasza czujność staje się większa, a tchnienie Ducha Świętego silniejsze. Mała chilijska święta zachęca nas do podejmowania stanowczych postanowień. W jej Dzienniku jest ich wiele! Praktyka podejmowania postanowień i ich późniejszej weryfikacji utrzymuje nas w stanie czuwania. Jest tak wiele straconych okazji, by kochać i tak wiele straconych okazji, by uciec przed niebezpieczeństwami...

Konkretnie: cztery postanowienia

Oto niektóre z postanowień Juanity. Które z nich możemy wybrać, przygotowując się na przyjście Jezusa w Boże Narodzenie?

1) Odciąć się od opinii innych

Człowiek nosi w sobie niepokój, potrzebę potwierdzenia, dopóki jego serce nie powróci do Pana. “Stworzyłeś nas dla siebie, Panie - pisze św. Augustyn w swoich Wyznaniach - a nasze serce jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Tobie”. Pozostawiony samemu sobie, człowiek szuka potwierdzenia swojej tożsamości w oczach innych. Nawet po nawróceniu nadal jesteśmy skłonni szukać pochwał i innych satysfakcji, aby poczuć akceptację innych. Ale tylko Bóg kocha człowieka bezwarunkowo.

Juanita miała gorzkie, ale zbawienne doświadczenie w tym względzie. W wieku 18 lat wypowiedziała uwagę:

Bardzo cierpię [ponieważ za tydzień kończy się rok szkolny i Juanita opuści szkołę z internatem]. To, co zwiększa mój ból, to obojętność Matki Izquierdo [jednej z zakonnic odpowiedzialnych za szkołę] wobec mnie. Po tym, jak pokochałam ją tak, jak ona mnie, po tym, jak pozwoliłam jej czytać moją duszę, otrzymuję to. Pokazuje mi to, że nawet najświętsze stworzenia nie wiedzą, jak kochać. Dosyć ludzkich czułostek. Tylko w Jezusie znajduję tę stałą miłość, miłość bez granic, miłość nieskończoną. (Dziennik)

Prośmy Boga, by umacniał nas w swojej miłości, by utwierdzał nas w przekonaniu, że jesteśmy godni, by być kochani miłością niezawodną...

2) Unikać banału

Juanita wie, jak odróżnić przyjacielskie spotkania, które są produktywne i stymulujące, od tych, które ostatecznie nie są zbyt konstruktywne. Wszyscy znamy tego rodzaju dyskusje, które ostatecznie pozostawiają nas pustymi i zmęczonymi, podczas gdy inne dyskusje są bardziej pozytywne i przynoszą radość naszym sercom. Juanita pisze przyjaciółce:

Wieczorem poszliśmy do pani Julii; było tam kilku młodych ludzi: idealna nuda. (List 23, ona sama ma 17 lat)

Czy weryfikujemy nasze osobiste relacje i przyjaźnie? Tak ważne jest, aby wiedzieć, jak otaczać się dobrymi ludźmi, nawet jeśli ci wokół nas nigdy nie będą idealni...

3) Postrzegać innych w pozytywnym świetle

To był punkt, w którym Juanita przodowała.

Kiedy widzę wady w ludziach - postanawia - myślę o ich zaletach, a także o tym, że te wady mogą być dopuszczone przez Boga, aby upokorzyć osobę, która je ma i która może być bardzo przyjemna Bogu wewnętrznie, podczas gdy ja mam gorsze i liczniejsze wady. (Dziennik, 52)

To doszukiwanie się dobra w bliźnich uwalnia nas od nas samych, uwalnia nas od ocen, które tworzymy o innych i na które wielu ludzi poświęca niesamowitą ilość energii! We wszystkim istnieje zdrowy środek.

Czy potrafimy zostawić ostatnie słowo naszemu bliźniemu? Czy kiedykolwiek komplementujemy innych (komplementowanie, które jest słowem szczerości, nie jest pochlebstwem, które jest słowem fałszu)? Na poziomie duchowym docenianie bliźniego jest aktem miłosierdzia.

4) Postanowienia na całe życie

Dlaczego nie trzymać się kilku postanowień jednocześnie? Dla tych, którzy są bardziej odważni, bardziej chętni do odpowiedzi na wezwanie Chrystusa, by stać się świętymi, oto lista opracowana przez Juanitę, która dotyczy nas wszystkich:

Postanowienia na całe moje życie: 1) Nigdy nie porzucę medytacji [w czasie modlitwy], komunii [świętej] i Mszy; 2) Zrobię szczegółowy rachunek sumienia i odmówię moje poranne i wieczorne modlitwy na kolanach; 3) Będę czytać duchowe lektury i zachowywać w mojej duszy pamięć, która utrzymuje mnie zjednoczoną z Jezusem; 4) Będę wykuwać charakter. Nigdy nie dam się ponieść uczuciom ani sercu, ale rozumowi i sumieniu; 5) będę pełniła wolę Bożą z radością, zarówno w smutku, jak i w zadowoleniu, nigdy nie okazując na twarzy tego, co dzieje się w moim sercu [...]; 6) nigdy nie ulegnę szukaniu ludzkiego szacunku, czy to w moim postępowaniu, czy w moich słowach.

Powodzenia na drodze do świętości i radości z niej płynącej.

br. Cyryl Robert OCD (Karmel w Paryżu)