Pustynia Negeb

Piąta część wędrowania w Ziemi Świętej naszej Karmelitańskiej Ekipy Przyjaciół Codzienności Jezusa. 27 lutego – 13 marca 2018 r.

Kolejnym etapem naszej wędrówki była Pustynia Negeb. Ten skalisty obszar to prawie 40% całej powierzchni Izraela. Jadąc już w jej kierunku wiedzieliśmy, że czeka nas zupełnie wyjątkowy czas. Osobiście pustynia była miejscem, na które czekałem szczególnie. Być może dlatego, że życiowo był to dla mnie czas przemiany, a bycie tam podczas Wielkiego Postu uznałem za znak, żeby w tej przemianie nie zwątpić, ale wytrwać do końca. Wielkie przestrzenie, pustynny wiatr i brak tego, co rozprasza uwagę, tego właśnie potrzebowałem. Nawet bardzo…

Do hostelu w miejscowości dotarliśmy już nocą. „The Green Backpackers” przywitał nas dźwiękiem ojczystego języka, usłyszanego tuż za jego gościnnym progiem. Jak się okazało Polacy w tamtym czasie zdecydowanie zdominowali populację hostelowych klientów. Nazajutrz – 8 marca – przeszliśmy przez największy maktesz na świecie – Maktesz Ramon. To prawdziwy gigant – jego długość to około 40 km, szerokość 10 km, a głębokość 500 m. Aby obejrzeć go w całej okazałości, zanim ruszyliśmy go eksplorować, weszliśmy na punkt widokowy na skraju Mizpe Ramon znajdujący się nieopodal „naszego” hostelu. Maktesz to coś w rodzaju krateru, jednakże jego powstanie łączy się z erozją ziemi, a nie upadkiem meteorytu, jak to ma miejsce w przypadku kraterów. Z siedmiu takich makteszów na świecie, aż pięć znajduję się właśnie w Izraelu.

Dzień, w którym przeszliśmy szlakiem wzdłuż jego wnętrza, był dniem najwyższej temperatury podczas całej naszej pielgrzymki. Jak na pustynię przystało było gorąco (37 stopni), pusto i mocno wyczerpująco fizycznie. Jedyny cień w czasie wędrówki, dała nam samotna akacja rosnąca w połowie drogi pomiędzy jednym, a drugim krańcem makteszu. W ten sposób wędrował lud Izraelski z Egiptu do ziemi obiecanej. Z miejsca, gdzie ze szlaku pustynnego weszliśmy na drogę – zabrali nas życzliwi kierowcy i podwieźli do hostelu. Pustynia zdecydowanie uczy pokory, człowiek przekonuje się jak niewiele trzeba, by został sam ze swoimi słabościami, i jak szybko te słabości, mogą go  pokonać. Reszta dnia była przeznaczona na nawadnianie i regenerację, najwięcej siły zaś dała nam wieczorna Eucharystia sprawowana w hostelowym pokoju. Nazajutrz kierując się już na północ odwiedziliśmy jeszcze najpiękniejsze jaskinie Izraela – Soreq Cave.

Karmelitańska Ekipa Przyjaciół Codzienności Jezusa