Psychologiczne aspekty rozwoju Teresy od Dzieciątka Jezusa


Zmiana wyobrażenia rzeczywistości.

To, co obieramy poprzez zmysły, zwłaszcza to, co słyszymy od innych i sami widzimy, nie wchodzi bezpośrednio do naszego być. Przedstawiamy to sobie, tj. czynimy to na nowo obecnym w nas, poprzez proces poznania. Nawet smak słodkiego owocu, przedstawiamy sobie na płaszczyźnie poznania poprzez umysł i mózg.

Jak wiadomo, uśmiechniętą twarz kochanej osoby widzimy nie tyle oczyma, ile tylną częścią mózgu. Gdybym miał nowotwór w tej części głowy, to chociażby moje oczy były w świetnej kondycji, nie byłbym zdolny czytać tych słów. Fakt ten, naukowo udowodniony, daje nam szeroki margines wolności. To, co widzę, jednocześnie słyszę, czuję, wącham lub smakuję, mogę sobie wyobrazić w różnych formach.

Możemy podziwiać urzeczywistnienie tej możliwości u Teresy. Opowiada co następuje:

“Jest w zgromadzeniu siostra, która ma talent drażnienia mnie na każdym kroku; jej zachowanie, jej słowa, jej usposobienie wydają mi się bardzo nieprzyjemne. Tymczasem jest to święta zakonnica, która musi być bardzo miła Panu Bogu” (Ms C 13v).

Wobec tej siostry i innych używa swojej zdolności, aby zmieniać szczegóły i cechy swoich wyobrażeń o nich. Zamiast eksponować w swojej wyobraźni negatywne cechy danej siostry, Teresa korzysta ze swojej wolności, aby przedstawić sobie siostrę w kategoriach pozytywnych.

“Czułam doskonale, że jest to nader miłe Jezusowi, bo czyż jest artysta, który by nie był zadowolony, gdy chwalą jego dzieła; toteż Jezus Artysta dusz, jest również szczęśliwy, kiedy nie zatrzymując się na tym co zewnętrzne, przenikamy aż do wewnętrznego sanktuarium, które wybrał sobie na mieszkanie, podziwiając Jego piękno” (Ms C 14r).

Ta sama zdolność przedstawiania sobie rzeczywistości zewnętrznej lub wewnętrznej może być wykorzystana do uwypuklenia tego, co pozytywne i konstruktywne. Kiedy Teresa przyrównuje się do ptaszka, potrafi nadać rangę życiową tej wizji i znaczenie dla wiary. Wykorzystuje cechy właściwe dla każdego ze zmysłów. W odniesieniu do wzroku Teresa uwypukla światło, kolor, rozmiar, odległość, etc.

“Mała ptaszyna chce lecieć ku temu świetlanemu Słońcu, które urzeka jej wzrok, chce naśladować swych braci Orłów, których widzi wzlatujących aż do Boskiego mieszkania Trójcy Świętej… Niestety! W jej mocy jest jedynie podnosić swe małe skrzydełka, ale wznieść się – to już nie leży w jej małych możliwościach! Cóż więc uczyni?… czy ma umrzeć z żalu na widok swej niemocy? O nie! Ptaszek nie będzie się tym nawet smucił. Urny aż do zuchwalstwa, chce nadal wpatrywać się w Boskie Słońce; nic nie jest w stanie go przestraszyć, ani wichura, ani deszcz; a jeśli ciemne chmury zakryją Gwiazdę Miłości, mały ptaszek nie ruszy się ze swego miejsca, bo wie, że za tymi chmurami zawsze świeci jego Słońce, którego blask nie przygasa, ani na chwilę” (Ms B 5r).

Teresa uczy nas przedstawiać sobie rzeczywistość zewnętrzną i wewnętrzną w sposób konstruktywny, zgodnie z oczekiwaniami Pana.

Dokonać wyboru konstruktywnego dialogu.

Jest rzeczą normalną, że w chwili przedstawienia sobie we własnym umyśle czegoś lub kogoś, rozmawiamy o tym z sami z sobą. Poprzez wewnętrzny dialog, który odpowiada temu, co normalnie nazywamy myśleniem, oceniamy to, co widzimy i słyszymy. Następnie to klasyfikujemy, albo jako coś dobrego, albo złego, prawidłowego albo nieprawidłowego. Wreszcie decydujemy, co z tym robić.

Ten wewnętrzny dialog pełni o wiele ważniejszą rolę, niż zwykliśmy mu przypisywać w codziennym życiu. Tenże dialog determinuje nasze wewnętrzne doświadczenie. Jeżeli powiesz sobie, że krytyka, którą zaadresowano przeciw tobie jest słuszna, wówczas będziesz czuł się źle. Jeżeli powiesz sobie np., że nie jest dzięki Bogu słuszna, doznasz pokoju i uspokojenia w duchu.

Teresa w sposób istotnie genialny odkryła praktyczne znaczenie wewnętrznego dialogu. Dlatego stara się, by mieć “zawsze myśli inspirowane miłością”.

Pewnego razu pozwala w swoim zastępstwie jednej z sióstr otworzyć bramę robotnikom. Uczyniła do dyskretnie. Wtedy inna siostra krytykuje ją, że nie poszła od razu i ta druga musiała iść.

Wówczas daje przykład wewnętrznego dialogu, który prowadzi sama ze sobą wobec błędnego sądu siostry, a może nawet całej wspólnoty. Pisze:

“Chroni mnie to także od próżności, kiedy jestem chwalona, bo wtedy mówię sobie: Skoro moje małe akty cnoty bierze się za niedoskonałość, to można się równie dobrze mylić, biorąc za cnotę to, co jest niedoskonałością. Mówię więc ze św. Pawłem: Bardzo mało mnie smuci być sądzoną przez jakikolwiek trybunał ludzki. Nie sądzę siebie samej; tym, który mnie sądzi, jest Pan. Aby więc uczynić sobie ten sąd bardziej przychylnym, albo raczej, by nie być wcale sądzoną, chcę zawsze z miłością myśleć o wszystkich, bo Jezus powiedział: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” (Ms C 13ri 13v).

Jak widać Teresa rozumuje na podobieństwo Jezusa, używając konstruktywnego myślenia, które pozwala jej zawsze rodzić “myślenie twórcze”.

Myśleć twórczo.

Jak zasugerowałem wcześniej, Teresa rozwinęła zdolność myślenia. Będąc dzieckiem przebywała w opactwie jako pensjonarka, została zapytana przez jedną z profesorek, co czyni w wolne dni kiedy przebywa sama.

“Odpowiedziałam jej, że wchodzę do pustego kąta za swoim łóżkiem, który łatwo daje się zasłonić firanką, i tam myślę” (A 33v).

Oczywisty przejaw jasnego myślenia, może najbardziej typowego, polega na poszukiwaniu możliwości i alternatyw. Oznacza to, innymi słowy, znalezienie rozwiązań, metod, wytworów wyobraźni. Istotnie, Teresa ma na swoim kącie twórczość poetycką, dramatyczną, a przede wszystkim, duchową.

Na polu duchowym jej największym wynalazkiem jest droga dziecięctwa duchowego. Opisuje, jak zaczęła myśleć, by opisać tę drogę.

“Chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. Poszukiwałam więc w księgach świętych wytłumaczenia co do owej windy, przedmiotu mych pragnień i przeczytałam te słowa, które wyszły z ust Przedwiecznej Mądrości: Jeżeli kto jest maluczki, niech przyjdzie do mnie”. Znalazłam więc to czego szukałam, a chcąc się dowiedzieć, o mój Boże! Co uczynisz maluczkiemu, kiedy odpowie na Twe wezwanie, poszukiwałam dalej. I oto co zalazłam: – Jak matka pieści swe dziecię, tak ja was pocieszać bada, przy piersiach was poniosą i będę was kołysał na mych kolanach. O, nigdy jeszcze słowa czulsze, o bardziej melodyjnym brzmieniu nie rozweseliły mej duszy; windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są twoje ramiona, o Jezu! a do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą” (Ms C, 2 v° – 3 r°).

Ten tekst jest niewątpliwie przykładem ćwiczenia się w konstruktywnym myśleniu u Teresy. Jest to przykład, który możemy naśladować jeżeli, tak jak ona, albo jak Jezus, zaczniemy zadawać sobie pytania na temat tego, co chcemy odkryć.

Jezus pyta siebie, “Z czym porównamy królestwo Boże?…” Następnie otrzymuje odpowiedź twórczą: “Do ziarnka gorczycy” (Mk 4,30.31).

Pytać oznacza szukać lub badać, aby znaleźć nowe odpowiedzi. Teresa wykazuje ducha głębokiego poszukiwania i badania. Pyta się, następnie czuje się jak małe dziecko, które potrzebuje ramion Jezusa jako windy: “Ale w jaki sposób okaże swą Miłość, skoro Miłości dowodzi się czynami?” (Ms B 4r).

W ten sposób, dzięki metodzie zadawania pytań, szeroko rozpowszechnionej wśród współczesnych naukowców, Teresa odkrywa rozwiązania, które w gruncie rzeczy są natchnieniami Ducha. Obydwoje pracuj ą jednocześnie, ludzki geniusz stworzony przez Boga i Mądrość Ducha Jezusowego.

4. Wolność emocjonalna

Przykład Teresy jest wyjątkowy i jest wzorem nie tylko w odniesieniu do myślenia, ale również do skutecznego posługiwania się wolnością emocjonalną.

W naszej epoce, w konsekwencji odkrycia “wewnętrznej wolności” przez V. E. Frankla, rozumiemy przez wolność emocjonalną zdolność efektywnego wyboru uczucia, albo uczuć, dzięki którym chcielibyśmy reagować wobec jakiejś sytuacji lub osoby.

Teresa, począwszy od łaski Bożego Narodzenia, trzyma swoje emocje i uczucia w rękach własnej wolności, co jest owocem również jej geniuszu, realizmu i skuteczności.

Jej przykład, jak mi się wydaje, jest przykładem prawdziwej lekcji wolności emocjonalnej, której wszyscy możemy się nauczyć.

Wybór emocjonalnego celu.

Pierwszym punktem lekcji wolności emocjonalnej, którego Teresa uczy, jest wybór emocjonalnego celu. Co ten wybór oznacza?

Rozpocznę od pewnego porównania. Transport publiczny posiada jakiś punkt docelowy. Samolot startuje w Rzymie i kieruje się na Kraków, jeżeli ten jest jego stacją docelową.

My ludzkie istoty potrzebujemy jakiegoś celu dla naszych emocji, jeżeli nie chcemy stać się ofiarami okoliczności i zachowania bliźnich. Jeżeli budząc się, nie wiesz, do jakiego stanu emocjonalnego chcesz dotrzeć i nie wiesz jakie uczucia chcesz przeżywać podczas dnia, zachowujesz się niegodnie człowieka. Stajesz się praktycznie suchym liściem, który jest podnoszony i pomiatany przez wiatry sytuacji, zmienne okoliczności życia i zachowania drugich.

Teresa nie była listkiem. W cudowny i prawie niewiarygodny sposób, potrafiła ustalić dla siebie w sposób jasny swój emocjonalny celu.

W dzień profesji, 8 września 1890 roku, kiedy składa ślub ubóstwa, posłuszeństwa i czystości, pisze Jezusowi bilecik, który będzie nosić na piersiach. Na 20 linijek biletu trzy dotyczą jednej z met jej emocjonalnego celu: pokoju.

“Niech sprawy tej ziemi nie zdołają nigdy zmącić mej duszy, niech nic nie zakłóci mego pokoju. Jezu, proszę Cię tylko o pokój i o miłość, miłość nieskończoną…” (10).

Pokój, w rzeczywistości stanowi dla niej cel, który w żaden sposób nie zaciera się w miarę upływu czasu. Teresa szuka pokoju każdego dnia. Stanowi on dla niej autentyczny cel. Pokój jest tym upragnionym portem. Ku niemu kieruje łódkę własnego ducha, którego ster także nauczyła się trzymać we własnych rękach.

Wybór emocjonalnych relacji.

Mając jasno określony cel dla swoich uczuć, Teresa zachowuje się jak osoba. Wielu z nas, jeżeli zdamy sobie z tego sprawę, rezygnujemy z naszej godności osoby. Wleczeni nieświadomie przez kulturę, godzimy się z tym, że się uważamy za marionetki poruszane przez nitki trzymane przez innych lub przez okoliczności życia.

Ilekroć zrzucamy winę za nasze uczucia na innych, zachowujemy się tak jakbyśmy byli kukiełkami. Wyrażając twierdzenia typu: “Jestem smutny, ponieważ zdradził mnie przyjaciel”; “Jestem zły, ponieważ, skrzyczał mnie publicznie”; “Jestem szczęśliwy, ponieważ wreszcie mnie zauważył”, itp. mówimy tak, jakby inni mieli w ręku sznureczki do sterowania naszym sercem.

Nie dotyczy to Teresy. Ona, współpracując z łaską Bożego Narodzenia, nauczyła się, że jej emocje nie znajdują się w ręku jej ojca, sióstr, krewnych czy towarzyszek ze wspólnoty. Ona jest osobą. Dlatego, w sposób wolny wybiera reakcje emocjonalne.

Wobec siostry, która jest wobec niej niegrzeczna, Teresa zostawia na boku naturalną antypatię, i wybiera miłość chrześcijańską. A miłość, jak wiadomo, nie polega na uczuciu czy sentymencie sympatii, lecz na wolnej decyzji. Decyzji czynienia dobra drugiemu, niezależnie od własnych uczuć.

“Nie poprzestawałam na tym, by modlić się wiele za tę siostrę, która była mi powodem tylu walk, starałam się również oddawać jej wszelkie możliwe przysługi, a gdy miałam pokusę odpowiedzieć jej szorstko, starałam się uśmiechnąć najmilej i zmienić temat rozmowy. Naśladowanie bowiem mówi: Raczej każdego pozostawić przy swoim zdaniu, niż wdawać się w kłótnie i sprzeczki” (Ms C 14r).

Wybierając sama swoje emocjonalne zachowania i reakcje, Teresa nie tylko praktykuje swoją wolność emocjonalną, lecz staje się zdolna kroczyć w kierunku wyznaczonego celu emocjonalnego. Ona sama, odwołując się do sytuacji, jak te wspomniane wyżej, komentuje: “Ach! Jakiż pokój zalewa duszę, gdy wznosi się ponad uczucia naturalne…” (Ms C 16v).

Oczywiście, że Teresa potrafiła znaleźć w Jezusie mistrza wolności emocjonalnej i źródło łaski, która j ą umacnia w jej praktyce. Wyznaje:

“Ach! Pouczenia Jezusa są tak przeciwne skłonnościom natury! Bez pomocy łaski niemożliwością byłoby nie tylko zacząć je praktykować, ale nawet zacząć rozumieć” (Ms C18v).