Postulanci piszą

Postulat rozpoczęliśmy 3 września 2018 roku Mszą Świętą w kościele karmelitów bosych w Lublinie. Sam klasztor mieści się w centrum miasta i otoczony jest wysokim murem. Z jednej strony sąsiaduje ze szpitalem, z drugiej zaś z ulicą Świętoduską, której nazwa bierze się od pobliskiego kościoła św. Ducha. Teren klasztorny nie jest duży i znajdują się na nim: siedemnastowieczny kościół z przyległym do niego budynkiem klasztornym, budynek gospodarczy i niewielki ogród, zwany „spacerniakiem” albo „kwadratem”, po którym przechadzamy się podczas wspólnej rekreacji.

W tym roku na postulat przyjechało nas ośmiu – wszyscy z południowych województw – od województwa dolnośląskiego, przez śląskie i małopolskie, aż po województwo podkarpackie.

Po przyjeździe zostaliśmy przywitani przez stałą wspólnotę zamieszkującą klasztor i każdemu z nas przydzielono celę – wyglądającą jak zwykły pokój z podstawowym umeblowaniem.

Spośród braci postulantów, na drodze demokratycznych wyborów, wyłoniliśmy seniora i jego zastępcę. Dodatkowo każdy z nas otrzymał jakąś funkcję: jedni zajmują się przygotowaniem asysty do Mszy Świętych, inni są odpowiedzialni za pranie, dbanie o kwiaty, prowadzenie kroniki, czy zaopatrzenie postulantów – chociażby w herbatniki na porę wspólnej rekreacji.

Na początku wiele rzeczy, informacji było dla nas nowych – samo oprowadzanie nas po klasztorze i poinformowanie, co jest do czego, w jaki sposób prawidłowo użytkować różne urządzenia i gdzie co jest, zajęło dużo czasu. Jednak po 1,5 miesiąca pobytu wszyscy swobodnie poruszamy się po budynku i coraz rzadziej słychać pytania: „o której zaczynamy modlitwę?”, czy „gdzie ten garnek schować?”

Musieliśmy się także przyzwyczaić do innego planu dnia, niż ten, który do tej pory zwykliśmy przestrzegać. Ten zakonny jest osadzony na porannej Mszy Świętej, którą poprzedzają modlitwy indywidualne i wspólnotowe – jeszcze w okrojonych formach. Następnie jest praca w klasztorze – od lubianej przez nas pomocy w kuchni, po mniej cenione zamiatanie liści, czy mycie podłóg i różnych pomieszczeń.

Każdego dnia mamy także czytania duchowe Pisma Świętego, pozycji świętych Karmelu i innych, mających nas formować duchowo lektur. Ponieważ „kiedy modlitwa, to modlitwa, kiedy kuropatwa, to kuropatwa” nie sposób zapomnieć o posiłkach, które spożywamy razem w refektarzu – czasami w ciszy i skupieniu, innym zaś razem w towarzyskiej rozmowie. Jednak, każdą czynność wykonywaną w ciągu dnia staramy się oddawać Panu Bogu i żyć w Jego obecności.

Raz w tygodniu wychodzimy pograć w piłkę nożną, siatkówkę, albo koszykówkę, co pozwala nam nie tylko rozerwać się fizycznie, ale także zadbać o podtrzymywanie wspólnych relacji. Także co sobotę razem oglądamy jakiś film – najczęściej o tematyce religijnej, z wyborem którego nierzadko mamy poważne problemy – a mówią, że to kobiety są niezdecydowane…

Co jakiś czas nasz ojciec Magister przeprowadza z nami ciekawe i wzbogacające nas konferencje na tematy duchowe, ale nie tylko – także te dotyczące życia we wspólnocie. Ponieważ postulat oprócz tego, że jest czasem dalszego rozeznawania powołania i wsłuchiwania się w siebie, jest również przestrzenią formacji ludzkiej – uczenia się życia we wspólnocie. Szczególnie tutaj, spędzając cały dzień z braćmi o różnych osobowościach, charakterach, temperamentach, czy przyzwyczajeniach odczuwamy wagę przykazania miłości bliźniego. Jednych braci lubi się bardziej, innych mniej, jednak to, co nas spaja to fakt, że w każdym z nas żyje Chrystus i wszyscy jesteśmy powołani do tego, aby Go kochać i naśladować swoim życiem. Jeżeli miłować Boga, to i bliźniego, bo „nie da się kochać Boga, który jest niewidzialny, nie kochając człowieka który jest obok nas”. Przez ten rok okazji do tego będziemy mieć sporo.

Całą naszą wspólnotę – ojców i braci zakonnych oraz nas kandydatów na pozostały czas postulatu zawierzam Panu Bogu i Matce Najświętszej.

bracia postulanci