Oczyszczenia nocy ciemnej u św. Jana od Krzyża


d) Cierpienie jako wynik ogólnego stanu duszy w nocy ciemnej

Żaden pojedynczy termin, nawet połączony z drugim, nie odda tego, co istotnie dzieje się podczas nocy biernej. I jest to normalne, gdyż żaden omówiony rodzaj cierpienia nie występuje samodzielnie. Cierpienie dosięga całego człowieka, by go całego przemienić i przeprowadzić z życia według zmysłów do życia według ducha.

“Wśród tej nocy zatem, pożądania zmysłowe i duchowe zostają uśpione i zmartwione tak, iż nie mogą kosztować niczego, zarówno boskiego jak i ludzkiego. Odczucia duszy również zostają osłabione i stłumione tak, iż w niczym nie doznają pomocy. Wyobraźnia duszy także zostaje związana i nie może się zajmować żadnym dobrem. Pamięć zanika, a rozum wchodzi w ciemności, nie mogąc niczego. Także wola jest oschła i uciśniona, a wszystkie inne władze próżne i bezczynne. Nad tym wszystkim unosi się gęsta i ciężka chmura przytłaczająca duszę, przyprawiając ją o cierpienie i jakby oddalając ją od Boga” (NC II, 16,1).

Cierpienie poszczególnych władz duchowych byłoby niczym, gdyby nie to, co wymienione zostało na końcu cytatu: poczucie oddalenia od Boga. Człowiek, który wszystko Bogu oddał, uczynił z niego jedyny sens życia, czuje się Go pozbawiony. Nadal nie widzi żadnej możliwości pociechy poza Bogiem, a tu i od Boga nie ma żadnej pociechy. Pozostaje czekać w tym ciemnym grobie, aż Bóg sam go z niego wydobędzie.

Doktor Mistyczny używa różnych metafor, porównań i przykładów postaci biblijnych, by przybliżyć owo utrapienie człowieka pośród nocy ciemnej.

– Odwołuje się do doświadczenia Joba, który mówi: “Czemuś mię postawił przeciwnikiem Twoim, i stałem się ciężkim sam sobie?” (Job 7,20) (NC II, 5,5).

– Doświadczenie ciemności porównuje do przyświecenia komuś choremu na oczy bardzo ostrym światłem (NC II, 5,4). Ukazanie wierzącemu jego własnej nędzy, pogłębia cierpienie, gdyż tym bardziej nie widzi się godnym Boga.

– Przytacza narzekania Dawida: “Dla nieprawości ukarałeś człowieka i uczyniłeś, że wyschła jak pajęczyna dusza jego” (Ps 38,12) (NC II, 5,5), oraz Joba: “Sądzi, że wszystko już stracone i nie ma nikogo, kto by się nad nią użalił” (NC II, 56). Stąd dusza narzeka słowami Joba: “Zmiłujcie się nade mną, zmiłujcie się nade mną, chociaż wy przyjaciele moi, bo dotknęła mię ręka Pańska” (Job 19,21) (NC II, 5,7). W tym miejscu św. Jan od Krzyża jakby sam się temu wszystkiemu trochę dziwi: “Choć bowiem ręka Boża jest tak łagodna i słodka, tutaj wydaje się duszy tak ciężka i nieprzyjazna, mimo że jej przecież nie przytłacza i nie karci. Dotyka jej jedynie miłosiernie, by jej udzielić łask a nie kary” (NC II, 5,7).

– Jest to doświadczenie podobne do tego, gdy komuś odcina się powietrze i nie pozwala oddychać (NC II, 6,5).

– Bóg niszczy w niej “wszystkie przywiązania uczuciowe i niedoskonałe nawyki, jakie zaciągnęła w całym życiu, tak jak ogień wypala zaśniedziałość i rdzę metalu. Ponieważ zaś owe niedoskonałości tkwią korzeniami w samej substancji duszy, odczuwa ona wewnętrzne wyniszczenie i męczarnie” (NC II, 6,5).

– “…takie dusze prawdziwie żywcem zstępują do otchłani (por. Ps 54,16).. Kto tę mękę teraz przejdzie po śmierci tam nie pójdzie, albo pójdzie na bardzo krótko (NC II, 6,6).

– Cierpienie zwiększa się jeszcze przez niepewność. “Zdaje się jej bowiem, (…) że jej nieszczęście nigdy się nie skończy i sądzi, (…) że wyrzucił ją Bóg w ciemności umarłych na wieki” (NC II, 7,3). Nikt nie jest w stanie jej pocieszyć. “Dopóki bowiem sam Bóg nie skończy tego oczyszczenia jakie chce w niej przeprowadzić, żaden środek czy sposób nie zmniejszy jej boleści” (NC II, 7,3).

– “Dusza w tym stanie pozostaje tak bezbronna jak więzień zamknięty w głębokiej ciemnicy, mający w dodatku ręce i nogi skrępowane kajdanami. Nie może się poruszyć ani nic ujrzeć, ani z nieba ani z ziemi odczuć żadnej ulgi, dopóki duch nie będzie już na tyle subtelny, i prosty, i delikatny, aby mógł się stać jednym z Duchem Bożym” (NC II, 7,3).

e) Przyczyna udręk nocy

Przyczyna męki jest ciągle ta sama, co w przypadku oschłości: z jednej strony wzniosłość, jasność i czystość kontemplacji (NC II, 5,5) a z drugiej strony słabość naturalna, moralna i duchowa duszy (II, 5,6).

“Ponieważ zaś ta boska kontemplacja spływa na duszę z pewną gwałtownością, a to dlatego, by ją wzmocnić i opanować, dusza ta będąc słaba, taką mękę odczuwa, że niemal omdlewa. Zdarza się to zwłaszcza w pewnych okresach, gdy owa kontemplacja udziela się jej ze szczególną mocą. Zmysły i duch czują się wtedy jak gdyby przygniecione jakimś ogromnym ciemnym ciężarem. Męka i konanie są wtedy tak bolesne, że śmierć byłaby ulgą i wyzwoleniem” (NC II, 5,6).

Inny sposób sformułowania tej przyczyny to połączenie dwóch ostateczności: boskiej i ludzkiej:

“Czynnikiem boskim jest kontemplacja oczyszczająca, a czynnikiem ludzkim jest podmiot samej duszy. (…) Działanie to tak rozbija i roztrząsa samą substancję duszy, tak ją zanurza w głębokiej i gęstej ciemności, że dusza czuje się tu całkowicie zmiażdżona i obalona na twarz. Widok jej własnej nędzy jest dla niej jakby okrutną śmiercią duchową. Czuje się, jakby była połknięta przez jakiegoś potwora i odczuwa cierpienia podobne do tych, jakie cierpiał Jonasz w brzuchu bestii morskiej (Jon 2,1). Musi bowiem wejść w ten grób ciemnej śmierci, aby następnie mogła dojść do czekającego ją zmartwychwstania” (NC II, 6,1).

“Największą boleścią dla duszy w tym stanie jest to, iż wydaje się jej wyraźnie, że Bóg ją opuścił i odrzuciwszy, wtrącił w ciemności. To odczucie odrzucenia przez Boga jest dla niej najboleśniejszym utrapieniem” (NC II, 6,2). Człowiek zanurzony w noc bierną ducha cierpi tak wielkie opuszczenie od Boga pomimo obiektywnej bliskości Chrystusa. Jak to rozumieć?

Św. Jan od Krzyża opisuje psychologiczne odczucie osoby w tym stanie, odczucie, że jest zgubiona, a ona bez Boga nie widzi sensu życia. Gdyby wierzący w jakimś momencie zdał sobie sprawę, że powtarza doświadczenie Krzyża swego Umiłowanego, automatycznie przestałby być przedmiotem oczyszczenia. Gdyby była świadomość, że te doświadczenia są udziałem w zbawczych cierpieniach Chrystusa, od razu by one zniknęły a ustąpiły miejsca dziękczynieniu (12).

Mówi Święty:

“Gdyby bowiem mogła się upewnić, że nie wszystko jest stracone i nie wszystko się skończyło, lecz, że to ,co cierpi jest jedynie dla jej dobra, i że Bóg nie jest na nią zagniewany, nie robiłaby sobie nic z tych wszystkich zmartwień. Owszem, cieszyłaby się wiedząc, że tym służy Bogu” (NC II,13,5).

Dlaczego to nie jest możliwe? Jeden z autorów (Lucien Marie OCD) daje takie wyjaśnienie:

“Próby nocy dokonują przekształcenia całego ludzkiego bytu, powtórnego stworzenia człowieka wewnętrznego. W czasie trwania nocy biernej zaczyna brakować po kolei wszystkich punktów podparcia, które miały miejsce wcześniej. Wszystko tak od zewnętrz, jak i od wewnątrz staje się cierpieniem… Celem tych cierpień jest upodobnienie do Chrystusa, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Taki jest cel tych doświadczeń, taka jest ich wspaniała płodność. Potrzeba, by dusza trwała w tym ciemnym grobie śmierci oczekując duchowego zmartwychwstania. Nie można jaśniej powiedzieć, że sens cierpień nocy polega na upodobnieniu duszy, która je cierpi do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa” (13).

Na początku Święty każe człowiekowi naśladować Chrystusa w Jego ogołoceniu. Wskaże na drogę krzyża jako na tę jedyną, która prowadzi do zjednoczenia. Następnie Bóg dopełnia tego dzieła w sposób radykalny. Zresztą, Doktor Mistyczny daje wskazówki do oczyszczeń czynnych znając pedagogię Boga podczas nocy biernej, i dlatego przygotowuje człowieka do tej pedagogii, każąc czynnie naśladować Chrystusa w Jego śmierci krzyżowej.

Podczas biernej nocy ducha dusza nie może sobie pomóc Jego bliskością, chociaż On jest blisko i zjednoczenie ma wówczas miejsce, gdyż cierpi z pozycji Chrystusa, doświadczając w jakimś stopniu tego, co Chrystus na Krzyżu.

Zakończenie

– Noc jest normalnym kontekstem życia duchowego wierzących wszystkich czasów z uwagi na jej przyczynę, tj. punkt wyjścia, drogę i cel (14). Nie wymyślił jej św. Jan od Krzyża, a jedynie przybliżył jej rzeczywistość, dzięki własnemu głębokiemu doświadczeniu. Dlatego nie uniknie się “nocy”, unikając pism św. Jana od Krzyża.

– Noc dotyka jednak wierzących, którzy zdecydowanie opowiedzieli się za Chrystusem, którzy dla Niego są gotowi na wszystko, nawet na śmierć. Nie dotyka ludzi letnich i obojętnych, stąd ważne jest podłoże cierpień nocy.

– Cierpienie nocy jest wynikiem udzielania się Boga w nowy sposób, dotąd nieznany wierzącemu oraz nieprzygotowania człowieka do takiego komunikowania się z Bogiem. Bóg posiadając inicjatywę może człowiekowi ukazać całą prawdę o Sobie i o nim, dają mu jednocześnie łaskę do trwania w zjednoczeniu. Człowiek z własnej inicjatywy nigdy nie wszedłby w taki stan, ale też nigdy nie byłby w stanie dojść do prawdziwego oblicza Boga i prawdziwego oblicza siebie.

– “Noc” sanjuanistyczna niesie z sobą oschłość, pustkę i ciemność zarówno dla sfery zmysłowej jak i duchowej człowieka. Cierpienie nocy jest jednak opatrznościowe. Niedogodność psychologiczna, przy jednoczesnej wielkiej miłości ku Bogu pozwala szukać samej istoty rzeczy i oparcia się na tym, co naprawdę prowadzi do Boga i jednoczy z Nim, tzn. na cnotach teologalnych.

Św. Jan od Krzyża przysłużył się bardzo Kościołowi przez to, że wyjaśnił w sposób niezwykle kompetentny najbardziej dramatyczny rozdział duchowej przygody z Bogiem wierzącego. Za życia był bardzo ceniony przez wszystkich, którzy w życiu duchowym szukają Boga, a nie własnego zadowolenia. Dzisiaj jest podobnie.


(1) W. Stinissen, Noc jest mi światłem, Kraków 1993, s. 40.
(2) Tamże.
(3) “Duszę, która zdecydowała się służyć Bogu całkowicie, karmi On i umacnia w duchu, oraz obdarza pieszczotami na sposób czułej matki. Matka bowiem, tuląc do piersi maleńkie dziecię, ogrzewa je swym ciepłem, karmi mlekiem – lekkim i słodkim pokarmem. Pieści je również i nosi na swych rękach. Gdy jednak dziecię dorasta, umniejsza matka pieszczoty, ukrywa swoją czułą miłość, a słodki pokarm zaprawia goryczą. Nie nosi go na rękach, lecz każe mu stąpać własnymi nóżkami, aby powoli wyzbyło się słabości i zabierało do rzeczy większych i istotniejszych” (NC I, 1,2)
(4) “Teraz zaś Pan Bóg, pragnąc wyzuć ich ze starego człowieka, a przyoblec w nowego, który wedle Boga stworzony jest w nowości zmysłów, jak mówi Apostoł (por. Ef 4,22-24; Kol 3,9-10), oczyszcza ich władze, odczucia i zmysły zarówno duchowe, jak i zmysłowe, zewnętrzne i wewnętrzne. Pozostawia umysł w ciemności, wolę w oschłości, pamięć w próżni, a odczucia duszy w największym utrapieniu, goryczy i przykrości. Pozbawia ją odczucia i smaku, jaki przedtem miała z dóbr duchowych” (NC II, 3,3).
(5) Por. Luis de la Trinité, Sèche et obscure nuit de contemplations, w: EtCarm 22 (1937/ II) 210.
(6) Por. Luis de la Trinité, Nuit de la foi, w: EtCarm (1937, IV) 217.
(7) Por. R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego wstępem do życia w niebie, II, Warszawa 1962, s. 52-53.
(8) Dla przykładu: NC I, 9, 6; 10, 5; 11, 2; 12, 2; 12, 6; 12, 7; 13, 5.
(9) Por. PD 9,6; J. M. Duque, El simbolo de la noche en san Juan de la Cruz. Estudio Lexico-Semantico, Salamanca 1982, 268.
(10) Por. DGK II, 14, 13; NC II, 5, 3; 8, 2; 16, 11; ŻPM 3, 48. Por. F. Urbina, La persona humana en San Juan de la Cruz, Madrid 1956, s. 119.
(11) Por. tamże.
(12) Por. Lucien-Marie, Expérience de Dieu. Actualité du message de Saint Jean de la Croix, Paris 1968, s. 255.
(13) Lucien-Marie, Expérience de Dieu, s. 254.
(14) “Pierwszy powód wynika z punktu wyjścia, z którego dusza zdaje się w drogę. Ma bowiem coraz bardziej miarkować żądzę przyjemności co do wszystkich rzeczy światowych, które dusza posiada, pozbywając się ich. To zaś wyrzeczenie i pozbycie jest niczym noc ciemna dla wszystkich zmysłów człowieka. Drugi powód pochodzi ze strony środka, czyli drogi, którą dusza ma zdążać do zjednoczenia. Tym środkiem jest wiara, która także jest ciemna, niczym noc, dla intelektu. Trzeci powód wypływa z celu, do którego dusza dąży, jest nim Bóg, który w tym życiu także jest ciemną nocą dla duszy” (DGK I,2,1).


Na drodze zjednoczenia z Bogiem,
II Karmelitański Tydzień Duchowości ze św. Janem od Krzyża,
Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2000.