Maryja Karmelu Terezjańskiego

Maryjność Karmelu Terezjańskiego nosi piętno ich wyjątkowego wybrania, niepowtarzalnych cech osobowości, duchowego i fizycznego wzrastania, wreszcie czasu, w którym przyszło im żyć.

Zwierciadło Boga św. Teresy Benedykty od Krzyża



Ze swoim dociekliwym umysłem filozofa św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein, 1891-1942) zapisuje bogate strony karmelitańskiej historii, duchowości i męczeństwa. Ten niestrudzony poszukiwacz przemierzy różne okresy życia – żydowskiego dziecka, niewierzącej nastolatki, dziewczyny poszukującej, kobiety-filozofa, neofity, wreszcie karmelitanki bosej – by zakończyć je męczeństwem w oświęcimskim obozie zagłady, z miłości do odnalezionej Prawdy i za swój naród.

W jej bogatej spuściźnie literackiej, podejmującej tematykę filozoficzną i teologiczną, nie brak jest pięknych, głębokich i w wielu miejscach nowatorskich myśli na temat Matki Chrystusa. Poszukiwania Teresy w kręgu maryjnej tajemnicy nie objęły jedynie pióra i papieru; przerodziły się w szczery podziw i żywe nabożeństwo do Maryi wyrażone w konsekwentnym naśladowaniu Pierwszej Uczennicy Chrystusa. Poszukując Odwiecznej Prawdy i Piękna natrafiła na Niepokalane Zwierciadło, w którym – w sposób doskonały – odbijał się Ten, którego szukała.

Krzyż Chrystusa i prawdziwe naśladowanie Maryi

Edyta odkrywała tajemnicę Maryi stopniowo. Zbliżała się do niej w miarę pogłębiania swojej oblubieńczej relacji z Chrystusem, bo nikt nie może poznać Jego Matki dopóki On sam nie zaprosi i nie wskaże drogi. Równocześnie jednak, dziwnym Bożym paradoksem, im bardziej poznawała Maryję, tym szybciej zbliżała się do tajemnicy Trójjedynej Miłości, której tak wiele uwagi poświęciła w swoich pismach. Podobnie jak w przypadku innych wielkich przyjaciół Boga tak i w życiu żydowskiej Karmelitanki nie zrozumie się jednej relacji bez drugiej.

Powołanie do Kościoła katolickiego, a następnie do Karmelu, przypisuje uprzedzającej łasce Maryi. Chociaż dostrzega, że Matka Chrystusa działa w tajemniczy sposób, bez wahania chce być uległym narzędziem w Jej rękach, bo zna Ona charakter życiowego powołania każdej ludzkiej istoty. “O Matko moja ukochana, Tobie Pan zwierzył tajemnice swego królestwa, Tobie powierzył swe Mistyczne Ciało. Twoje spojrzenie przenika wszystkie czasy; Ty znasz każdego człowieka, wiesz jakie ma zadanie i chcesz mu pomóc. Dziękuję ci, żeś mnie powołała, jeszcze zanim wiedziałam, że to wołanie pochodzi od Ciebie. Nie wiem, co zamierzasz uczynić ze mną dalej. Uważam za wielką niezasłużoną łaskę, że wybrałaś mnie za swe narzędzie. Pragnę być w Twych rękach narzędziem uległym” (E. Stein cyt. za J. I. Adamska, Mądrość miłości, Tczew-Pelplin 1998, s. 159). Tę modlitewną refleksję odnajdujemy w notatkach Edyty z rekolekcji przed profesją wieczystą. Modlitwy ludzi wielkiego ducha, które Opatrzność zachowała dla nas pomimo upływu czasu, są nieocenionym bogactwem. Nie tylko służą naszej formacji lecz mówią dużo o tym, jak przemierzali oni drogi doczesnego życia.

Najważniejsze spotkanie Świętej z Maryją dokonało się pod krzyżem Chrystusa; odkryła tutaj i odniosła do siebie misterium, a zarazem dar, Jej macierzyńskiej miłości. “Jej serce było tak szeroko otwarte jak ramiona Syna, który z krzyża wszystko do siebie przygarnął. Maryja pod krzyżem przyjęła dziedzictwo Syna i – jako Matka Odkupiciela – wszystkich wzięła do swego Serca” (tamże, s. 159). Od tego czasu “znać Matkę Jezusa” oznaczało dla Edyty najpierw oddać się Jej bez zastrzeżeń, gdyż “(…) Maryja nie wypełni swego macierzyństwa tam, gdzie się Jej człowiek nie zawierzy” (Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski, tłum. J. I. Adamska, Tuchów 1995, s. 185), a następnie doskonale naśladować. W naśladowaniu zaś – wyjaśnia – idzie nie tyle o zewnętrzne zwyczaje, które są zawsze czymś drugorzędnym, ale o odwagę, by dać się Jej prowadzić poprzez wiarę i bez zastrzeżeń. Taki sposób formacji wybrał dla nas sam Bóg.

Naśladowanie Niewiasty z Nazaretu Edyta rozumie przede wszystkim jako wejście w misterium cierpienia. Na Golgocie, pod krzyżem Jezusa, dostrzega Maryję w niepojętym uniżeniu, doskonale zjednoczoną i upodobnioną do swego Syna: “Dzisiaj stałam z Tobą pod krzyżem / I pojęłam tak jasno, jak nigdy, / Że pod krzyżem zostałaś naszą Matką” (Myśli Edyty Stein, tłum. M. Hoffmann, Warszawa 1998, s. 82). W takim też kluczu odczytuje swoje powołanie do Karmelu. Zakonne imię – Benedykta od Krzyża – tłumaczy sobie jako “błogosławiona przez krzyż”, nie przypuszczając wówczas, że to błogosławieństwo bardzo szybko zrealizuje się w jej życiu w całej pełni. Nie znając jeszcze formy czekającej ją śmierci, w maryjnym duchu i z uprzedzającą miłością wypowiada względem niej fiat, przyjmując wszystko, co wybrał Bóg. Podobnie jak jej niedościgniona Mistrzyni otwiera szeroko serce, by pomieścić w nim ludzi i ich sprawy. “Już teraz przyjmuję śmierć taką, jaką mi Bóg przeznaczył, z doskonałym poddaniem się Jego woli i z radością. Proszę Pana, by zechciał przyjąć moje życie i śmierć na swoją cześć i chwałę, za wszystkie sprawy Najświętszego Serca Jezusa i Maryi, za święty Kościół, szczególnie w intencji zachowania, uświęcenia i doskonałości naszego świętego Zakonu, za Karmel w Kolonii i Echt, w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego, aby Pan został przez nich przyjęty, aby nadeszło Jego chwalebne królestwo, na uproszenie ratunku dla Niemiec, o pokój świata, wreszcie za moich bliskich, żywych i umarłych, za wszystkich, których mi Bóg dał, aby nikt z nich nie zginął” (tamże, s. 72). Zapisując swój akt ofiarowania Edyta pozostawiła nam ślad mówiący o głębokim zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym, do którego doprowadziło ją wierne naśladowanie Bolejącej Matki.

Nowa Ewa i Jej potomstwo

Głównym źródłem, z którego Edyta czerpie materiał do przemyśleń o Maryi są dogmaty. Szczególnie interesuje ją dogmat o Niepokalanym Poczęciu. Z racji swego żydowskiego pochodzenia ma również do dyspozycji ogromnie bogaty świat biblijnych tradycji. Odkrywa go na nowo i odczytuje w zupełnie innym świetle wraz z przyjęciem wiary katolickiej. Mesjasz i Jego Matka nie są już anonimowymi postaciami bliżej nie określonej przyszłości. To Chrystus – jej osobisty Zbawiciel i Maryja – ucieleśnienie czułości i macierzyńskiej miłości Boskiego Serca, historyczne osoby o historycznych imionach. Do dyspozycji wnikliwego umysłu Edyty staje teraz długi szereg biblijnych kobiet: Ewa – matka wszystkich żyjących, Niewiasta z Księgi Rodzaju, której potomstwo zmiażdży głowę węża, królowa Estera, matka izajaszowego Emmanuela i wiele innych. Każda na swój sposób pomaga jej zgłębić coś z misterium Niepokalanej dopełniając obraz apokaliptycznej Niewiasty z Nowego Testamentu.

Maryja to przede wszystkim nowa Ewa, Matka kochająca i rodząca ludzi do świętości w zupełnie nowy sposób. Oprócz Niej – snuje swe rozważania Edyta – żadna kobieta nie objawia kobiecej natury w jej pierwotnej czystości. Każda inna nosi w sobie coś z dziedzictwa pierwszej matki z ogrodu Eden i musi znaleźć drogę od niej do Maryi. Nowa Ewa “stała się Matką wszystkich odkupionych; jak macierzysta komórka, z której powstają ciągle nowe komórki, miała Ona budować i wznosić żywe miasto Boga. Ta zakryta przed wszystkimi tajemnica została objawiona św. Janowi, gdy z Dziewicą-Matką stał pod krzyżem i był Jej dany za syna” (Z własnej głębi. Wybór pism duchowych. Kraków 1978, t. II, s. 157).

Ludzie zrodzeni duchowo przez Nową Ewę są mocnymi filarami społeczności Kościoła. Mają tę bezcenną cechę, że budując życie na zawierzeniu Maryi nie poddają się przeciętności, powszechnemu zepsuciu i błędnym trendom. “Na choroby naszego czasu – rozdarcia wewnętrzne, brak zdrowych zasad i przekonań, bezustanny pośpiech, wysiłek zagłuszenia niedosytu wewnętrznego i niezadowolenia – lekarstwem są ludzie, którzy stoją mocno przy Maryi, opierając się na fundamencie wieczności, i nie dają się zachwiać w swoich poglądach i działaniu przez zmienne i modne opinie, teorie i błędy” (Myśli Edyty Stein, s. 77) – stwierdza Edyta. Sama zresztą doświadcza, że bliskość Maryi zapewnia jej dostęp do nieograniczonych zasobów daru mądrości, który jak sól zachowuje w ludzkich sercach i umysłach zdrową naukę Chrystusa i Jego pasterzy.

Sponsa Christi

Rozmyślając nad dziejami zbawienia Edyta podziwia niepojętą mądrość Boga, który odważył się zaufać człowiekowi dopuszczając go do współpracy z sobą. Fascynuje ją rola kobiet w tym dziele. Dostrzega je na wszystkich etapach zbawienia, a szczególnie w epizodzie z rajskiego ogrodu i w zapowiedzi zwycięskiej apokaliptycznej walki. Te dwa krańcowe dla ludzkich dziejów wydarzenia skrywają misję Maryi, kobiety doskonałej. Historia Jej wybrania i powołania rzuca światło na ziemskie drogi wszystkich kobiet ukazując Boży zamysł względem ich życia. “Tajemnicza zapowiedź zwycięskiej walki kobiety z wężem i jej wypełnienie się w zwycięstwie, jakie odniosła Królowa wszystkich kobiet w imię całej ludzkości, tłumaczy może ową szczególną wrażliwość kobiecej natury na dobro moralne i wstręt do tego, co niskie i pospolite – będącą jednocześnie jej obroną przed pokusą zatonięcia w zmysłowym i płytkim życiu. Łączy się z tym także jej uwrażliwienie na sprawy Boże, na osobisty kontakt z Panem, tęsknota i gotowość, by dać się całkowicie wypełnić przez Jego miłość i pozwolić Mu sobą pokierować” (tamże, s. 45).

W teologii kobiety uwaga Edyty skupia się przede wszystkim na misterium oblubieńczej miłości względem Chrystusa. Z racji swego nadprzyrodzonego i naturalnego obdarowania kobieta powołana jest, na wzór Maryi, by objawić światu najczulszą strunę w odwiecznym Sercu Boga – macierzyński aspekt Jego miłości. Posiada bowiem zdolność wyczuwania tej subtelnej miłości i przekazywania jej na drodze rodzenia, nie tylko naturalnego, ale przede wszystkim duchowego. “W osobie Maryi powołał Pan kobiety wszystkich czasów do najbardziej intymnego zjednoczenia z sobą i wybrał je na posłanki swej miłości, na głosicielki swej woli nawet wobec królów i papieży, na prekursorów przygotowujących drogi Jego panowania w sercach ludzkich. Nie ma powołania wyższego nad sponsa Christi – nad oblubienicę Chrystusa – i dla kogo ta droga stoi otworem, nie pragnie żadnej innej” (tamże, s. 50).

W misji przekazywania leczącej i uzdrawiającej ludzkie serca miłości Święta widzi szkielet życiowego powołania kobiety, również karmelitanki, na którym buduje się cała reszta. Takiej miłości, czerpanej z bliskości Chrystusa, nie powstrzymają żadne ograniczenia klauzurowej codzienności. Wręcz przeciwnie – pisze Edyta. Dusze poświęcone Bogu i trwające z Nim na poufnej rozmowie “wpływają na bieg wypadków w historii Kościoła, odnawiających oblicze ziemi. Wzorem im jest Najświętsza Dziewica, przechowująca w swym Sercu objawione Jej przez Boga słowa. W duszach tych odżywa ciągle na nowo Arcykapłańska Modlitwa Chrystusa. Ze szczególnym upodobaniem obierał sobie Pan jako narzędzia do dokonania wielkich spraw w Kościele dusze dziewicze, które na wzór Jego Matki zdolne były siebie całkowicie przekreślić, a zatopić się w życiu i cierpieniach Chrystusa” (tamże, s. 102). Notując te przemyślenia Edyta odnosi je przede wszystkim do siebie. Nie wiemy, jakie były jej ostatnie refleksje w komorze gazowej. Możemy być jednak pewni, że to, co myślała, było arcykapłańską modlitwą, w której – tak jak Maryja pod krzyżem – bardziej niż słowami modliła się za innych swoją niezłomną do końca postawą.