Jan Paweł I pisze do dwóch Teres

4 września 2022 r. podczas ceremonii na Placu św. Piotra, papież Franciszek ogłosił Jana Pawła I błogosławionym. Albino Luciani, bo tak brzmiało jego prawdziwe imię i nazwisko, był papieżem, który zmarł po zaledwie 33 dniach pontyfikatu. Cud do beatyfikacji dotyczył Candeli Giarda, dziewczynki z Paraná (Argentyna), która w 2011 roku była na skraju śmierci w wieku 11 lat. Jej matka, Roxana Sosa, modliła się do zmarłego papieża, tak jak zalecił jej znajomy ksiądz, i następnego dnia stan dziecka się zaczął poprawiać, aż do całkowitego wyzdrowienia.

„Swoim uśmiechem papież Luciani zdołał przekazać dobroć Pana. To piękny Kościół o pogodnej i uśmiechniętej twarzy, który nigdy nie zamyka drzwi, nie zatwardza ​​serc, nie skarży się ani nie żywi urazy, nie jest zły ani niecierpliwy, nie wydaje się szorstki i nie cierpi z powodu nostalgii za przeszłością” – powiedział Papież Franciszek podczas homilii beatyfikacyjnej.

W czasie gdy papież Jan Paweł I był kardynałem, patriarchą Wenecji, pisał comiesięczne listy do tych, których uważał za wielkie osobistości. Wśród nich nie mogło zabraknąć znakomitych kobiet, takich jak Święta Teresa z Awili czy Święta Teresa od Dzieciątka Jezus.

Zaprezentował styl epistolarny w tonie dziennikarskim, zwinny i beztroski, w którym papież porusza kwestie, które dotykały go jako patriarchy. Pisał w sposób potoczny, bo teksty były przeznaczone dla jego wiernych i dla wszystkich ludzi dobrej woli. List do św. Teresy od Jezusa ma bardzo sugestywny i wymowny tytuł: „Teresa, maravedí [stara hiszpańska moneta o różnej, zazwyczaj niewielkiej wartości – przypis tłum.] i Bóg”, co odnosiło się do trudności finansowych, jakich doświadczała reformatorka Karmelu i tego, jak je przezwyciężyła poprzez znajomość wartości pieniądza i umiejętność targowania się, (przez co nieraz żartowała o sobie „co za nędza ze mnie”), a przede wszystkim przez ufność pokładaną w Panu „czynszów i najemców”.  Ale dodatkowo tytuł z określeniem „maravedí” odnosi się do Teresy, jako wielkiego daru Trójcy Świętej dla Kościoła.

W liście przyszły Papież zwraca uwagę przede wszystkim na ekstazy i wizje Teresy, mając za punkt odniesienia marmurową rzeźbę Berniniego, o której pisze: „przedstawia cię w chwili, gdy serafin ma zamiar przebić twoje serce swoją strzałą”.

Ale jest jeszcze inny obraz Teresy, który z tego, co mówi Papież, podobała się mu bardziej. Teresa, która przeżywała te same trudności, co my wszyscy i która potrafiła je przezwyciężać. Teresa, która potrafiła się uśmiechać i rozśmieszać. Taka, która z łatwością poruszała się w świecie, w najbardziej niesprzyjających okolicznościach.  Wszystko to dzięki jej naturalnym darom, ale przede wszystkim dzięki nieustannemu zjednoczeniu z Bogiem. Kobieta warta dwudziestu mężczyzn. Kobieta o prostym języku oraz eleganckim i ostrym piórze. Paradoksalnie kobieta, która mając bardzo dobrą opinię o swoich mniszkach, nie wahała się napisać do swojego ukochanego brata karmelity, o. Graciána, którego ostrzegała w jego prostocie: „Na miłość Bożą niech spojrzy wasza miłość na to, co robi. Niech nie wierzy siostrom, bo ja wam mówię, że jeśli pragną jednego, to mają na myśli tysiąc”.

Ale Papież zdaje sobie sprawę z wielkiego i ostatecznego znaczenia kobiet w Kościele i dlatego pisze: „Kobiety same w sobie nie rządzą – odpowiada to hierarchii, ale bardzo często inspirują, wspierają, a czasem kierują”.

Czasy, w których kardynał, patriarcha Wenecji pisał swoje listy (październik 1974), były naznaczone zamieszaniem, zresztą podobnie jak te, w których żyła św. Teresa – zawsze istnieli fałszywi i mający się za oświeconych reformatorzy. Charyzmatycy i prorocy, którzy ogłaszają się jedynym prawdziwym kościołem, dokładnie tak, jak obecnie w trzecim tysiącleciu. Dlatego mówi do niej: „Droga Tereso, jak dalekie to wszystko od twego ducha! Jakaż przepaść dzieli tych fałszywych reformatorów od ciebie! „Córka Kościoła” to imię, które lubiłaś najbardziej. Powtórzyłaś to przytłumionym głosem na łożu śmierci i w swoim życiu niestrudzenie pracowałaś dla Kościoła i z Kościołem, akceptując nawet cierpienie od Kościoła.

Tak widział św. Teresę Jan Paweł I, którego pontyfikat naznaczony był serdeczną życzliwością, pokorą, ale i mocą przywództwa. Był Papieżem Bożego uśmiechu.

Tłum: o. A.C. za: www.ocdiberica.com