Dziennikarskie zacięcie Generała: wrażenia z Ukrainy, cz. I

Kronika Ojca Generała, Miguela Marqueza Calle, OCD

z pobytu na Ukrainie w dniach 13-18 kwietnia 2022

CZEŚĆ I 


DZIEŃ 1: Wielka Środa, 13 kwietnia 2022

Paweł [Baraniecki OCD] i Piotr [Hensel OCD] odbierają mnie z lotniska. Przylatuję o 8:30 rano. Jedziemy do krakowskich karmelitanek [bosych na Łobzowie]. Spotykamy się z mniszkami z Kijowa, które przebywają tu od miesiąca. Intensywny i pełen emocji dialog. Jemy z nimi obiad i wyjeżdżamy do klasztoru w Przemyślu blisko granicy [z Ukrainą]. Wita nas przeor o. Krzysztof. Rozmawiamy przez godzinę z braćmi ze wspólnoty. Wyruszamy na granicę Piotr Hensel, Paweł Baraniecki i Paweł Ferko, który należy do wspólnoty berdyczowskiej, ale od początku wojny jest w Przemyślu, aby organizować pomoc i transporty, które są wysyłane dwa razy w tygodniu z Polski do Berdyczowa. Zbierają żywność, ubrania dla żołnierzy, kamizelki kuloodporne, generatory, lornetki, itp.

Dotarliśmy do granicy i przeszliśmy pieszo. Piotr i Paweł zostają po polskiej stronie. Widzieliśmy przed granica liczne organizacje pozarządowe z całego świata, które udzielają pomocy i wsparcia dla tych, którzy przybywają z Ukrainy. Jedzenie, ubrania itp.

Spotkaliśmy grupę młodych Hiszpanów, którzy przybyli na własną rękę z Kadyksu, Malagi, Barcelony... i umieścili swój namiot w przejściu wraz z innymi organizacjami. Pytają nas, czy będziemy celebrować liturgię na granicy, gdyż chcieliby świętować dni Wielkiego Tygodnia.

Przechodzimy z Pawłem stosunkowo łatwo przez granicę polską i ukraińską. Po stronie ukraińskiej czeka wiele osób, aby przedostać się do Polski. Wiele rodzin i dzieci. Po drugiej stronie wypatruje nas Rafał Myszkowski, który przebył 7-godzinną podróż, aby nas odebrać.

Dzisiaj spędzamy noc w Mościskach, u Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi, założonych przez kapucyna, o. Honorata Koźmińskiego. Siostry Alina i Edyta są uosobieniem życzliwości. Kolacja, przyjęcie, pokój, wszystko świetnie przygotowane.


DZIEŃ 2: Wielki Czwartek, 14 kwietnia 2022

Przy śniadaniu siostry kładą trzy żonkile obok naszych talerzy, aby uczcić nasze kapłaństwo. Siostra Alina wita nas i składa życzenia, prosząc dla nas Wiary, Nadziei i Miłości niczym trzech żonkile. Żegnamy się na ulicy. Jestem bardzo zaskoczony ciepłem przyjęcia - prawdziwe siostry.

Wyruszamy w drogę do Berdyczowa. Trwa ona siedem godzin. Przejeżdżamy kilka bardzo wyboistych odcinków. Mijamy też barykady kontrolne i wielu żołnierzy przez całą drogę. Przejechaliśmy bez problemu i bez zatrzymania. Mijamy pewne miasto, w którym widać efekty bomb.

Wyruszyliśmy [z Mościsk] o godz. 7.20, a dotarliśmy do Berdyczowa o 14.20. Wita nas cała wspólnota braci. Odwiedzam Sanktuarium, a w nim naszą Matkę Szkaplerzną. Jemy typowy ukraiński obiad. Trwa ożywiona rozmowa. Za chwilę o 18.00 będziemy świętować Wieczerzę Pańską. Bycie tu oraz radość i żywiołowość braci jest przejmującym doświadczeniem .

Niech Bóg was błogosławi.

Popołudnie:

Kościół i Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Berdyczowie - to Patronka ukraińskich katolików. Piękna ikona Matki ze Szkaplerzem, przez który oferuje swoją ochronę. Kościół pełen. Starsi, młodzi i dzieci... Grupa ministrantów w doskonałej watykańskiej harmonii rozpoczyna celebrację w skrupulatnym porządku. Muszę powiedzieć, że rzadko w życiu świętowałem Wielki Czwartek z tak dużą ilością emocji. Śpiew, dbałość o każdy szczegół, troska o kwiaty.

Myję stopy braciom ze wspólnoty. Tutaj używa się fartucha jakby do gotowania. Wymowne. Całuję stopy moich braci, którzy tutaj dbają o tych wszystkich ludzi. Całuję w nich Jezusa. Mimo, że przewodniczy Witalij, przeor [z Berdyczowa] (Ukrainiec), ja głoszę homilię wyjaśniając tajemnicę, którą obchodzimy, na przykładach z wojny i tych dni. Łamanie Chleba przywodzi na myśl zmasakrowane ciała tak wielu ludzi w niektórych miastach. Połamane jutro ciało Jezusa pozostaje tajemnicą, której nie rozumiem i tak pozornie pokonane dało życie światu.

Na koniec Mszy… jak opisać tę rodzinną atmosferę i czułość ludzi? Witają kapłanów z miłością, która wzrusza. Wszyscy nam gratulują i przytulają. Przynoszą owoce, kwiaty i prezenty. Wszyscy chcą zrobić sobie zdjęcie. Wszyscy mówią słowa wdzięczności za bycie z nimi. Mówią, żeby podziękować wszystkim za modlitwę za Ukrainę. Pewna babcia prosi mnie, abym kiedy będę w Rzymie, poprosił papieża o przyjazd. Wychodząc z Kościoła kolejny bardzo serdeczny czas dialogu z wolontariuszami, rodzinami i przyjaciółmi.

Uroczysta i niezwykle braterska kolacja. Bardzo przyjemny czas rekreacji z bez presji by szybko kończyć. Świętujemy obecność Generała, a także Pawła [Ferki OCD], który od początku wojny mieszka po drugiej stronie granicy w Polsce, aby tam organizować pomoc humanitarną i transport materiałów dwa razy w tygodniu. Nasza głośna rozmowa dotyczy wielu tematów… wiele pytań od nich o znanych im braci i moich o sytuację, w której żyją.

Na Ukrainie jest około godz. 22.00. Syrena wyje od kilku minut. Ogłasza, że właśnie jakiś pocisk opuścił terytorium Białorusi, ale bracia kontynuują swoją przyjacielską rozmowę, nie przejmują się zbytnio. Martwią się jedynie, czy czasem ja się nie boję. Jestem pewny swojego spokoju.

I tak kończy się dzień... z żywym poczuciem komunii i rodziny w czasie wojny. Przed snem kolejny dźwięk syren i błaganie o pokój.