Decyzyjność i wierność woli Boga. Św. Józef wesprze każdego: wystarczy spróbować

Od św. Józefa możemy nauczyć się decyzyjności i wierności powziętym postanowieniom, a przede wszystkim – wierności woli Bożej. Każdy, kto ma do św. Józefa nabożeństwo, osiągnie korzyści w cnotach. Można się o tym łatwo przekonać. O św. Józefie mówił w rozmowie z portalem PCh24.pl o. Piotr Hensel, przełożony Klasztoru Karmelitów Bosych w Katowicach – Piotrowicach.

Marta Dybińska: Dlaczego Św. Józef jest tak często przedstawiany jako starszy człowiek? 

o. Piotr Hensel: Myślę, że to ulega zmianie, coraz częściej widuje się wizerunki „odmłodzonego” św. Józefa, ale rzeczywiście w poprzednich wiekach w sztuce sakralnej przeważał obraz dojrzałego, by nie powiedzieć „starego”, zazwyczaj o siwych włosach Józefa. Jak sądzę są dwie przyczyny tego typu przedstawień. Pierwsza zapewne związana jest z tekstem apokryfu z II wieku Protoewangelii Jakuba, w którym Józef był przedstawiony jako wdowiec z dziećmi z pierwszego małżeństwa i to podeszły w latach. Druga przyczyna wydaje mi się trafniejsza, i związana jest z mentalnością ludzi poprzednich wieków dla których symbol był istotniejszy od metryki, a synonimem mądrości i prawości był starzec, w myśl Księgi Przysłów: „Siwy włos ozdobną koroną, na drodze prawości się znajdzie.” (Prz 16,31). Nasi przodkowie nie traktowali obrazów jak fotografie, raczej jako ikony pełne znaczeń, które potrafili w odpowiednim kluczu czytać. My dziś tracimy tę zdolność patrzenia symbolicznego, a jeśli dodamy do tego swoisty kult młodości, to nie dziwi fakt, że drażnią nas obrazy sędziwego Józefa. Ale czy nowy trend malowania młodego, koniecznie przystojnego św. Józefa jest trafniejszy?

Otóż to… Czemu tak mało o nim wiemy z Ewangelii?

– W Ewangelii wg. św Jana mamy tzw. pierwszy epilog, w którym ewangelista mówi, że Jezus „uczynił wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze”. Wydaje się, że skoro ich nie zapisano, to znaczy, że nie są one konieczne dla naszego zbawienia. Tę lukę próbowały zapełnić apokryfy, ale różne domniemania i fantazje wyrządziły więcej zła niż dobra. Dlatego warto zatrzymać się na słowach ewangelii. Czy rzeczywiście „tak mało” wiemy o św. Józefie? Wiemy, że był  mężem sprawiedliwym, że otaczał troską swoją rodzinę, że był człowiekiem posłusznym woli Bożej, że był człowiekiem pracy, podejmującym ważne decyzje w chwilach zagrożenia, a przede wszystkim prawdziwym, choć dziewiczym ojcem Jezusa. Nawet to, co wydaje nam się milczeniem, jest przecież pełne znaczenia.

W czym wyraziło się ojcostwo Św. Józefa? 

– Najkrócej mówiąc: w byciu obrazem ojcostwa Boga względem Jezusa. To ogromne wyróżnienie dla Józefa i wyraz niesłychanego zaufania jakim Bóg go obdarzył. Józef był niejako ikoną Boga Ojca. To w jego miłości, czułości, zdecydowaniu Jezus rozpoznawał działanie Ojca. Jeśli względem św. Piotra uznającego Go za Mesjasza, Jezus z zachwytem zawołał: „nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16, 17), to nietrudno wyobrazić sobie pełne żaru oczy Jezusa utkwione w Józefa, a widzące Ojca, który jest w niebie.

Co oznacza milczenie Św. Józefa? 

– Ja je odczytuję w kluczu poprzedniej odpowiedzi, bycia ikoną Boga Ojca. Św. Jan od Krzyża jest autorem znanej sentencji: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu. W milczeniu też powinna słuchać Go dusza.” Milczenie Józefa na kartach ewangelii jest dla nas zaproszeniem do przyjęcia postawy zasłuchania w Słowo, które stało się ciałem. Nieprzypadkowo św. Teresa od Jezusa poleca nam: „Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi” (Ż 6,8).

Bo św. Józef swoim milczeniem uczy nas w praktyce jak być glebą, która przyjmuje zasiane słowo i wydaje obfity plon stokrotny.

Kiedy patrzymy na życie św. Józefa to mamy wrażenie, że jest on nam szczególnie bliski… Też przecież miał wątpliwości, różne trudy związane z pracą, też było mu ciężko… To bliski święty, na trudne czasy?

– To bliski święty na każde czasy. Znów pozwolę sobie przytoczyć słowa św. Teresy, która mocno podkreślała uniwersalną, katolicką „misję” jaką ma w Kościele: „Innym świętym, powiedzieć można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub innej potrzebie, temu zaś chwalebnemu świętemu, jak o  tym wiem z  własnego doświadczenia, dał władzę wspomagania nas we wszystkich” (Ż 6,6).

Ta ponadczasowa rola Józefa sprawia, że w każdych okolicznościach naszego życia możemy w Nim odnaleźć orędownika a zarazem inspirację do bycia „mężem sprawiedliwym”, to znaczy takim, który wybiera dobro i czyni to dobro zazwyczaj bardzo dyskretnie w ciszy swojej codzienności.

Św. Józef jest patronem m.in. rodzin chrześcijańskich, sierot, robotników, ale nie możemy zapominać, że jest również patronem dobrej śmierci… 

– Tym bardziej, że dziś temat śmierci jest wyrzucany zarówno z przestrzeni publicznej, jak i z prywatnej. Nawet samo wyobrażenie „dobrej śmierci” dziś uległo zmianie. Większość ludzi odpowie, że to synonim „szybkiej i bezbolesnej” śmierci, a w naszych suplikacjach przecież od wieków wołamy „Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas Panie”. Wzywanie Józefa jako patrona dobrej śmierci jest zatem deklaracją dobrego przygotowania się do tego, zabrzmi to paradoksalnie, najważniejszego momentu naszego życia. Intuicyjnie czujemy, że potrzebujemy w tym momencie obecności bliskich, a szczególnie nam bliscy są Maryja, którą prosimy o to samo w pozdrowieniu anielskim, i właśnie św. Józef.

Czego dziś uczy nas Św. Józef? 

– Dziś potrzebujemy jego decyzyjności i odwagi w wiernym trwaniu w powziętych decyzjach. Od momentu kiedy Józef usłyszał, że ma wziąć brzemienną Maryję do siebie, na kartach Ewangelii widzimy jak to konsekwentnie realizuje. Słyszy, że ma wziąć Maryję, dziecię i uciekać do Egiptu – robi to. Później słyszy, że ma wziąć swoją rodzinę i wracać do Nazaretu – znów bez ociągania wypełnia to polecenie. Później, gdy wraz z Maryją doświadczają nieobecności 12 -letniego Jezusa, Józef przyjmuje słowa, których nie rozumie, ale jest wierny temu co usłyszał u początku w swoich snach: znów bierze Jezusa i Maryję i wraca do Nazaretu. Jest posłuszny Bożemu Słowu! Może gdy zaprosimy Józefa do swojego życia, nauczymy się tego samego? Cytowana już tutaj św. Teresa od Jezusa mówi: „Nigdy jeszcze nie spotkałam nikogo, kto by prawdziwe miał do niego nabożeństwo i szczególną mu cześć oddawał, a nie osiągnął coraz większych korzyści w cnocie. On bowiem w  sposób dziwnie skuteczny wspomaga każdą duszę, która się mu poleca.” I czyni swoisty zakład: „a każdego, kto by mi nie wierzył, niech spróbuje, a  z  własnego doświadczenia przekona się” (Ż 6,7-8). Myślę, że warto podjąć to wyzwanie.

Dziękuję za rozmowę.