Burundi – mała skala wielkiej geopolityki świata cz.2

Od kilku tygodni Dobra nowina jeździ po kraju ze swoją obstawą (od prowincji do prowincji) dumnie proklamując zmianę w konstytucji. W maju tego roku miało miejsce referendum, którego wynik pozwala kontynuować obecnemu prezydentowi sprawowanie władzy przez kolejne kadencje z czego każda trwa nie 5 jak poprzednio, ale 7 lat. Referendum odbyło się bez głośnego echa zarówno w Burundi, jak i poza jej granicami. W większości okręgów za zmianą konstytucji (wedle oficjalnych informacji) wypowiedziało się ponad 60% biorących udział w referendum. Nie wiem jaki procent wynosiła frekwencja.

Kilka tygodni po przeprowadzonym referendum, Burundi wchodzi do paszportowej wspólnoty East Africa Union. Dzięki temu jej mieszkańcom będzie można w przyszłości łatwiej podróżować przez: Rwandę, Ugandę, Kenię, Tanzanię. Nie da się ukryć, że to Tanzania, która eksportuje swoje towary przez Burundi do Congo ma w tym swój interes.

Mówi się, że rynek Burundyjski opanowują Chińczycy. To oni są tu głównymi inwestorami i budowniczymi większości dróg. Mniejsi przedsiębiorcy to Hindusi, którzy handlują czym się da. Używane samochody z kierownicą po prawej stronie, są sprowadzane z Dubaju. Politycznie zaś, Burundi należy do rosyjskiej strefy wpływów.

Burundi to miejsce buforowe i strategiczne w Afryce. Podczas gdy Amerykanie zdobywają swój przyczółek w rozwijającej się Rwandzie, która z dnia na dzień staje się anglojęzyczna, tuż za miedzą Rosjanie sprzedają swoją przestarzałą broń, zaopatrując żołnierzy Burundi i Congo w wszechobecne kałasznikowy.

Oto mała skala wielkiej mapy geopolitycznej świata. W małym, afrykańskim kraju chaos jest wszystkim na ręką, bo za kuluarami można załatwiać swoje interesy lub przynajmniej przeszkadzać w ich załatwianiu swoim konkurentom.

o. Paweł Porwit OCD