Znoś ze spokojem własną niedoskonałość

Kilka miesięcy przed śmiercią Teresa pisze do swojej siostry Celiny. w Karmelu siostry Genowefy. że Pan podtrzymuje nas w każdej chwili i wyciąga do nas rękę “gdy tylko ujrzy, że jesteśmy przekonane o naszej nicości”. I dodaje: “Jak, wystarczy upokorzyć się, znosić cierpliwie swoje niedoskonałości”. Nie chodzi więc o to, by gniewać się na siebie i użalać z powodu swoich słabości, buntować się przeciw własnej nędzy, lecz by cierpliwie i ze spokojem znosić to, co jest związane ze stanem człowieka jako grzesznika: swoje niedoskonałości. Teresa będzie się starała wpajać powierzonym sobie nowicjuszkom tę wewnętrzną postawę, która pozwoli im z radością kroczyć ” małą drogą” i nie zniechęcać się swymi niedoskonałościami. Taka postawa Teresy jest wynikiem znajomości siebie samej, cierpliwości wobec doświadczeń, radosnego przyjęcia swoich ograniczeń, utożsamienia się z Jezusem, który kocha nas razem z naszymi niedoskonałościami, tym bardziej, że i On znał ludzkie słabości: “jakież to dla nas pocieszające, gdy pomyślimy, że Jezus, Bóg Mocny, poznał słabości nasze, że i On drżał na widok kielicha tak gorzkiego, a przecież przedtem jakże gorąco pragnął wypić ten kielich aż do dna…”. Na tym szczeblu wiary nieuleganie zniechęceniu wydaje się samo przez się zrozumiałe: “Nie zawsze bywam wierna, ale nie zniechęcam się, oddaję się całkowicie w ręce Jezusa”.

Aby cierpliwie i ze spokojem znosić własne niedoskonałości, trzeba przede wszystkim być przekonanym o swojej nicości: taki jest początek pokory i prawdy. “Doskonałość wydaje mi się tak łatwa; widzę, że wystarczy tylko uznać swą nicość i oddać się jak dziecko w ręce dobrego Boga”.

W jaki sposób wyraża się u Teresy świadomość własnej nicości? Przez głębokie przekonanie, że ona sama jest niczym, a jej wszystkim jest Jezus. Pragnie być mała, aby i w jej życiu i w śmierci nie było nic prócz Jezusa. Kiedy matka Agnieszka mówi Teresie, że będzie później sławiła jej cnoty, ta odpowiada: “Pana Boga jedynie trzeba będzie wysławiać, bo w moim małym nic nie ma niczego do wysławiania”.

Przyjmując w Jezusie nasze ciało, Bóg przyjął naszą nicość. Poznał ograniczenia ludzkiej, śmiertelnej kondycji. Dołączył do nas w tym, wobec czego jesteśmy najbardziej bezbronni: w cierpieniu i w śmierci. Uniżył się, aby nas wywyższyć. Ubogacił nas swoim ubóstwem. Wierzyć w tajemnicę Wcielenia to odzwierciedlać tę prawdę w miłości, łącząc się z cierpieniami Chrystusa i uczestnicząc w chwale jego zmartwychwstania.

“Mała Teresa” czerpie podstawy swego postępowania z prawdy a więc z pokory. Uznając swoją nicość i znosząc swoją niedoskonałość, jest w zgodzie z sarną sobą, jest prawdziwa. Słowo “prawdziwy” występuje często w jej pismach i wypowiedziach.

Teresa pragnie w miłości tylko prawdy. Na pierwszych stronach Rękopisu wyznaje szczerze: “Nie byłam wcale dziewczynką bez wad”. Brzydzi się udawaniem, nie ma więc złudzeń co do życia zakonnego, marności rzeczy i kruchości życia. “Złudzeń, z łaski Boga, nie miałam żadnych: życie zakonne znalazłam takie, jakie sobie wyobrażałam, nie zdziwiła mnie żadna ofiara. A przecież, kochana Matko, moje pierwsze kroki napotkały więcej cierni niż róż!”.

Celina, która odbywała nowicjat w czasie, gdy Teresa była jego mistrzynią, opisuje jak to Teresa lubiła zaliczać się do najsłabszych, chwalić się swymi nieudolnościami, nie podpierała się swymi zasługami: ” Uznawać, przyjąć, kochać swoją słabość to nie znaczy usprawiedliwiać grzech ani się z nim godzić: to znaczy umocnić się w prawdzie, stracić wszelkie złudzenia co do siebie samej i sprawić, by z dna rozpoznanej nędzy wybuchł krzyk bezgranicznego zaufania do Nieskończonego Miłosierdzia. Odnosi się to w pełni do naszych słabości, depresji, pokus, doświadczeń, niedoskonałości, niepowodzeń, mających przyczynę w ułomnej ludzkiej naturze; nowicjuszki, do których zwracała się Święta, miały skłonność rozwodzić się nad nimi”.

Jacques Gauthier