
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Andrzej Cekiera OCD
Choć to stwierdzenie należy wiązać raczej z czasami świetności Rzymu republikańskiego oraz imperialnego, a zwłaszcza genialnej myśli inżynieryjnej, która przełożyła się na wyśmienitą sieć szlaków komunikacyjnych rozchodzących się promieniście z Wiecznego Miasta, to jednak pasuje również do opisania fenomenu duchowego, mianowicie tradycji pielgrzymowania do miejsc świętych Rzymu, a więc do grobów apostołów i męczenników pierwotnego Kościoła.
Świadectwa takich pielgrzymek pochodzą jeszcze z okresu sprzed edyktu tolerancyjnego cesarza Konstantyna (313 r. po Chr.), dającego chrześcijanom wolność wyznania. Wiara w skuteczne wstawiennictwo świętych i duchowe owoce pielgrzymowania, a także pokutowanie za grzechy przeszłości skłaniały do podjęcia często ryzykownych podróży życia. Także dziś wydaje się odnawiać ta starożytna praktyka, która według niektórych historyków była jednym z czynników kształtujących europejską cywilizację na fundamencie chrześcijańskim. Podjęcie trudu drogi miało samo w sobie wymiar pedagogiczny. Pomagało w osobistym dojrzewaniu na różnych płaszczyznach, włącznie z duchowym uświęceniem, dawniej traktowanym jako cel zasadniczy.
Przeżywając w tym roku Wielki Jubileusz, spróbujmy przyjrzeć się jednej z tradycji pielgrzymkowej, która ponownie nabiera coraz większej popularności. Mowa o szlaku 7 starożytnych bazylik rzymskich, szczególnie ważnych dla chrześcijaństwa. Renesans popularności tego konkretnego szlaku był związany ze św. Filipem Nereuszem, słynnym rzymskim duszpasterzem ulicy z połowy XVI w. Zaproponował on tę inicjatywę jako formę ewangelizacji w oparciu o rozważanie męki Jezusa. Około dwudziestopięciokilometrowa trasa obejmowała odcinki, które pokonywano w czasie dwóch dni (łącznie 13 godzin marszu).(...)