Święty Józef w duchowości chrześcijańskiej

o. Jerzy Wiesław Gogola OCD

Zastanawia fakt, że choć Ewangelie nie odnotowały żadnego słowa św. Józefa, już tyle o nim powiedziano, powstały pisma józefologiczne, organizuje się sympozja, pisze książki, głosi konferencje. Z pewnością nie był on niemową, a poza tym człowiek komunikuje się z innymi nie tylko słowem. Co więcej, samo słowo wymaga czynu, by posiadało wartość. W chrześcijańskiej duchowości słowa nie są najważniejsze. Duchowość człowieka jest różnorakim przejawem jego ducha, można powiedzieć, że jest stylem życia, który posiada swoje źródło we wnętrzu człowieka. To, w co człowiek wierzy, co kocha, jakie są jego życiowe ideały przekłada się na postawy w każdej codziennej sytuacji.

Podjęty temat jest bardzo szeroki i możliwy do opracowania na wiele sposobów. W krótkim artykule wskażę jedynie na jedną z najprostszych propozycji jego rozumienia. Otóż duchowość św. Józefa i duchowość chrześcijanina uwarunkowana jest przez powołanie i zadania do spełnienia wyznaczone tym powołaniem (misję). Powołanie i misja są ze sobą ściśle powiązane. Misja otrzymuje swoją treść i specyficzną formę od powołania.

POWOŁANIE

Trzy najważniejsze cechy powołania mogą być dobrym punktem odniesienia do rozumienia duchowości św. Józefa i chrześcijanina.

Z teologii powołania wynika, że jest ono aktem wolnego i odwiecznego wyboru Boga, który ma na uwadze konkretne włączenie osoby w historię zbawienia. Widać to na przykładzie powołań proroków i apostołów. W księdze proroka Jeremiasza czytamy: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jer 1:5); a w liście do Galatów: „Gdy jednak spodobało się temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją” (Ga 1:15). Teksty te nawiązują do księgi proroka Izajasza: „Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię” (Iz 49:1).

Powołanie św. Józefa musimy odczytywać podobnie jak powołanie Najświętszej Maryi Panny. W stosunku do niej Sobór Watykański II używa kategorii przeznaczenia. „Błogosławiona Dziewica, przeznaczona od wieków łącznie z wcieleniem Słowa Bożego na Matkę Boga, stała się tu na ziemi, z postanowienia Opatrzności Bożej...”. Została przeznaczona na dziewiczą Matkę Boga, a w to przeznaczenie wpisuje się jako coś istotnego przeznaczenie na oblubienicę Józefa. Przeznaczenie Maryi nie może się dokonać, rozumując logicznie, bez uwzględnienia osoby św. Józefa. Dlatego, że Bóg przeznaczając człowieka do określonych zadań, przewiduje także okoliczności ich wykonania.

Powołanie jest aktem miłości stwórczej. Bóg stwarza człowieka według swojego odwiecznego planu. Wyposaża go tym samym we wszystko, co niezbędne do pójścia za tym planem. W związku z tym powołanie nie dociera do człowieka „od zewnątrz”, ale jest wpisane w jego istotę. „Tak mówi Pan, twój sprawca, twój twórca od narodzenia” (Iz 44:1). Akt stwórczy dotyczy w pierwszym rzędzie powołania do życia naturalnego, następnie do życia nadprzyrodzonego i wreszcie uzdolnienia do prowadzenia tego życia w określony sposób (powołanie szczegółowe, charyzmatyczne – kapłańskie, zakonne, małżeńskie i inne nieobjęte tymi trzema).

Szczegółowe powołanie św. Józefa ściśle związane jest z tajemnicą Wcielenia Syna Bożego („Powiernik Tajemnicy Boga samego” – to tytuł rozdz. II Redemptoris custos). Wszystkie fakty jego życia i cechy osobiste w tym Bożym planie znajdują swoje uzasadnienie. Do swych zadań św. Józef został przysposobiony przez Boga, lecz nie mogły one przerastać jego sił. Bóg, będąc Sprawiedliwy, dał mu wszystko, co potrzebne do tego, by osiągnął świętość i wypełnił powierzoną mu misję. Dokładnie tak samo jest w przypadku każdego chrześcijanina. Powołanie jest aktem stwórczym Boga, który uzdalnia osobę do określonego sposobu bycia i wypełnienia określonych funkcji. Jan Paweł II stwierdza: „Ponieważ nie można sobie wyobrazić, by człowiek, który otrzymał tak wzniosłe zadanie, nie posiadał odpowiednich cech, niezbędnych dla wypełnienia go, należy przyjąć, że Józef «mocą szczególnego daru Niebios» otaczał Jezusa «całą naturalną miłością i czułą troskliwością, jaka może się zrodzić w sercu ojca»”. Dzięki temu wyposażeniu św. Józef mógł przeżywać swoje powołanie z całą naturalnością, bez „grania” roli ojca.

Ze zrozumienia własnej tożsamości przez św. Józefa wypływała jego duchowość. Cała jego postawa wewnętrzna i zewnętrzne działanie były konsekwencją uznania tego, kim Bóg go uczynił. Dokładnie tak samo dzieje się w przypadku każdego chrześcijanina. Jego duchowość jest owocem zrozumienia i przyswojenia sobie własnej tożsamości.

Realizacja powołania jest rzeczywistością dynamiczną, stąd dokonuje się w określonym czasie. Powołanie nie od razu jest jasne. Tak było w przypadku wszystkich powołań biblijnych. Nawet Maryja została zaskoczona przez Boga. Podobnie jest w przypadku każdego chrześcijanina, zwłaszcza gdy chodzi o jego powołanie charyzmatyczne: kapłańskie, zakonne, małżeńskie. W ich przypadku również powołanie nie od razu jest jasne. Bóg wzywa poszczególne osoby do wypełnienia określonych zadań dopiero w pewnym momencie ich życia. Zwykle jest to odpowiednio dłuższy czas, kiedy to szczególne wezwanie dojrzewa w powołanym. Powołanie staje się jaśniejsze, w miarę jak pogłębia się dialog człowieka z Bogiem. Z egzortacji Redemptionis donum Jana Pawła II wynika, że to Jezus pierwszy zabiega o to, by powołany zrozumiał wezwanie. Działalność ta polega na „spojrzeniu z miłością”: „Jezus spojrzał z miłością na niego”.

Odwieczne powołanie w pewnym momencie historii zbawienia staje się wezwaniem. I dopiero w momencie Bożego wezwania człowiek dowiaduje się o swoim szczególnym powołaniu. Ten moment jest bardzo osobisty Bóg wzywa człowieka po imieniu: „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu, tyś moim” (Iz 43:1). „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” (Mt 1:20).

Od wieków św. Józef został powołany, ale wezwany na małżonka Maryi i przybranego ojca Jezusa w konkretnym czasie („Gdy nadeszła pełnia czasu...” Gal 4:4) i dopiero w tym momencie zmuszony jest zaakceptować swoje powołanie i dokonać odpowiedniej reorganizacji całego swojego życia, stawiając na pierwszym miejscu to, co najważniejsze. Podobnie jest ze szczegółowym powołaniem chrześcijanina (małżeńskim, kapłańskim, zakonnym czy jeszcze innym).

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika Głos Karmelu" nr 94.
Czasopismo do nabycia za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.

Glos-karmelu-nr-94