Rozmowa ze świętym Janem od Krzyża



Co w formacji serca powinno być postawione na pierwszym miejscu?

Czystość i prawość intencji. Ten wymóg Jezus wyraził w sposób metaforyczny, polecając, by Jego uczeń zachował pośród spraw tego świata prostotę i nieskazitelność gołębicy. Jest on zaproszony do wypłynięcia na głębię swego wnętrza, przyjrzenia się najskrytszym intencjom i postawienia sobie ważnych pytań odnośnie siebie i relacji do innych.

Co można odkryć badając swoje intencje?

Przed człowiekiem, który zadaje swemu sercu “uczciwe” pytania otwiera się wielka szansa spotkania z prawdą. Może bowiem odkryć, że lekceważy zdanie innych lub że drażni go wszystko to, co nie jest zgodne z jego wyobrażeniami; że jest gadatliwy i żądny uznania; że pragnie osiągnąć znaczenie; że dąży do korzyści; że pragnie skrycie zapłaty i wdzięczności za to, co wykonał, służąc innym; że chce mieć więcej niż inni; że cierpi, gdy go nie doceniają, gdy nie ma osiągnięć. To wszystko trzeba wyraźnie zobaczyć, nazwać i wypowiedzieć przed Jezusem. Wówczas serce zyskuje czystość i wolność.

Czy duchowy postęp wymaga wielkiej wiedzy?

Nie… Droga życia jest zbyt krótka, by poświęcić jej wiele zabiegów. Bardziej wymaga ona umartwienia woli, niż rozległej wiedzy. Szybciej pójdzie po niej ten, kto mniej będzie szukał upodobania w rzeczach stworzonych. Trzeba pamiętać, że duchowa wiedza to nie to samo, co duchowa formacja. Można dysponować rozległą wiedzą o rzeczach duchowych, ale mieć oziębłe serce.

Dlaczego praca nad umartwieniem własnej woli jest tak ważna?

Wola realizuje postanowienia rozumu, jest źródłem niezależności i daje poczucie własnej siły. Te dobra mogą stać się przyczyną pychy.

Czym się ona wyrazi?

O jej obecności świadczy zbytnie zaufanie sobie i chęć dominowania. Kultywowana przez człowieka pycha woli odrzuca bądź utrudnia poddanie się Bogu. Bezgranicznie ufając sobie i skuteczności podejmowanych wysiłków, nie pojmuje napomnienia Chrystusa: “Beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Pycha woli odrzuca wszelką uległość.

Co, zdaniem Ojca, najbardziej zagraża duchowi współczesnego człowieka?

Styl życia, jaki prowadzi współczesny człowiek, odpowiedzialny jest za pojawienie się różnego rodzaj skłonności wrogich życiu duchowemu. Są nimi: skłonność do akcentowania własnego “ja”, do aktywizmu, roztargnień, powierzchowności i dominacji na modlitwie.

Czy mógłby Ojciec powiedzieć o nich coś więcej? Zacznijmy od skłonności do akcentowania własnego “ja”…

Aby uniknąć licznych duchowych szkód człowiek powinien przezwyciężać skłonność do koncentrowania się na sobie, czyli robienia wszystkiego po swojemu, na własną rękę, nie pytając o nic Boga. Trzeba często poddawać umartwieniu potęgę własnego “ja”, dobrze znaną z codzienności: ja chcę i już, ja mogę i nic mnie nie powstrzyma, ja wiem lepiej… itd.

Następną była skłonność do aktywizmu…

Tej postawie towarzyszy osąd, że człowiek tyle jest wart ile potrafi wypracować własnymi rękami. Zdolność działania, tworzenia i przekształcania jest wielkim dobrodziejstwem i nie zabija ducha tylko wówczas, gdy zachowa umiar. Aktywizm pozbawiony roztropności traci z pola widzenia prymat wartości duchowych. Człowiek o takim podejściu do życia jest niezdolny do modlitwy i innych form życia duchowego.

A skłonność do roztargnień?

Człowiek nie umie milczeć i skupiać się w sobie, a od tego przecież zależy stan jego wyobraźni i pamięci. Roztargnienia związane są głównie z wyobraźnią i pamięcią. Bywa, że dopuszcza je sam Bóg. Wówczas cierpliwe i wytrwałe ich znoszenie staje się środkiem oczyszczenia, drogą duchowego wzrastania. Najczęściej jednak przyczyna roztargnień znajduje się w ludziach. W świecie panuje trend lekceważenia milczenia i samotności. Człowiek nie chcemy wchodzić w te dwa fundamentalne dla ludzkiego ducha doświadczenia.

Wspomniał też Ojciec o skłonności do powierzchowności…

Ta skłonność przejawia się w tym, że człowiek nie selekcjonuje ogromnej ilości zewnętrznych bodźców, nawet tych dobrych, których doświadcza. Sądzi, że gdy zwiększa się ich ilość, on sam bardziej się realizuje. Ponadto ciągle się śpieszy, nadużywa słów, a to nie służy formacji duchowej, która sięgałaby w głąb.

W kontekście powierzchowności przypomina mi się dawne powiedzenie: “nie w mnóstwie, lecz w jednym” …

Istotnie… W formacji duchowej nie idzie o dużą ilość doświadczeń oraz ich wyjątkowość lecz o prostotę i głębię. To Boża Mądrość powiedziała ustami świętego Pawła: “Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”.

I wreszcie skłonność do dominacji na modlitwie…

Cechuje ją osąd, że modlitwa jest własnym działaniem człowieka, podczas którego przedstawia Bogu propozycje i oczekuje, że zostaną zrealizowane. Modlitwa wyrasta jednak z innej logiki, w której człowiek nie jest w centrum. Wszystko zaczyna się od zasłuchania w mądrość Boga. Mówienie i decydowanie przyjdą później jako odpowiedź na Boże działanie. Najpotrzebniejsze do postępu jest milczenie przed Bogiem w pragnieniach i słowach. On bowiem najlepiej przyjmuje milczenie miłości.

Proszę na koniec naszej rozmowy o słowo pouczenia, które Ojciec uważa za ważne…

W życiu najważniejsza jest miłość. Pod wieczór życia będą cię sądzić z miłości. Staraj się miłować Boga, jak On chce być miłowany i zapomnij o sobie samym.


Dziękuję Ojcu za rozmowę.
Rozmawiał o. Jerzy Zieliński OCD