Rana miłości

Nikt nie zdobędzie się na żadne umartwienia, nie stanie do walki o jakąś wartość, gdy wpierw nie pozna, nie doświadczy ogromu bezinteresownej miłości, nie pozwoli się przez nią zranić. To ona sprawia, że wszystko inne przestaje się dla niej liczyć, nie ma żadnej wartości. Szuka jedynie Tego, kto zadał jej tę ranę, bo wie, że tylko On może ją uleczyć, a właściwie Jego miłująca obecność. Boli ją nie to, że została zraniona, nie sama materialna rana, ale to, że czuje się opuszczona przez Ukochanego, najbardziej boli ją to, że On ją zostawił.

Są chwile, że Bóg daje jej się odczuć, ale tylko dlatego, żeby wzmocnić jej pragnienie posiadania Go, jej tęsknotę za zjednoczeniem z Nim.

br. Tomasz Kozioł OCD