
Poznałem siebie
br. Andriej Łuckij OCD
Wiążę sznurówki moich bielutkich Air Jordan 7 Retro, chwytam z półki klucze i rzucam mamie: „Cześć Mamo, idę z chłopakami, będę późno”. Niedosłuchując odpowiedzi, zatrzaskuję drzwi i wychodzę z mojego bloku. Pewnym krokiem, z podniesioną głową i bardzo poważną miną (jakbym podbił cały świat) ruszam na blokowisko do kumpli. Zazwyczaj na początku było nas na miejscu około czterech osób. Ale już za pół godziny widzę… „O! Idzie kolejna paczka!”. I było nas już dwa razy tyle. Czas mijał, a nas przybywało i przybywało…
Co robiliśmy? W sumie chyba nic. Siedzieliśmy na blokowisku lub na innych naszych miejscówkach, gadaliśmy o byle czym, żartowaliśmy, piliśmy alkohol, paliliśmy… nie tylko papierosy. Czasami graliśmy w nogę, tenisa stołowego, zdarzały się bójki, nieraz uciekałem przed policją. Po powrocie wieczorem do domu siadałem przed komputerem, aby „trochę pograć” w Dotę 2. Zazwyczaj kończyłem po północy. Spędziłem w ten sposób ponad cztery tysiące godzin przed monitorem! Tak wyglądały moje popołudnia, wieczory…
A do południa szkoła. W końcu skończyłem dopiero 15 lat! Zazwyczaj przychodziłem na drugą lekcję, siedziałem ze dwie i… na wagary. System pilnowania obecności uczniów na zajęciach w Mińsku nie był aż tak rozwinięty jak dziś. A jeśli miało się dobre gadane (jak ja), to dawało się wszystko rozwiązać kosztem złej oceny i uwagi w dzienniczku (oczywiście papierowym, innych jeszcze nie było). Wszystko tak naprawdę zależało od szkoły. Co nie zmienia postaci rzeczy, że przez takie funkcjonowanie w szkole miałem problemy. Inna sprawa, że jednak w szkole działo się dużo: spotkania, rozmowy, konflikty, pierwsze zakochania… Lubiłem szkołę, ale nie lubiłem się uczyć. Tak mijały mi tygodnie, miesiące…
Kościelne tematy w ogóle mnie wtedy nie kręciły. Mamie zależało, byśmy z moim starszym bratem Ilią wychowywali się w wierze katolickiej. Zresztą ona do dziś daje mi świadectwo pięknej wiary. Chodziłem zatem do kościoła, aby nie sprawiać przykrości mamie. I bez tego przysparzałem jej dużo kłopotów. Więc chodziłem, choć bardzo niechętnie, w niedzielę na mszę świętą, służyłem jako ministrant, a po mszy… prułem na ulicę. (...)