Modlitwa trwania bez słów

Podczas mojego pobytu w górach, postanowiłem ponownie – po wielu latach – powrócić do książki noszącej intrygujący tytuł „Listy do przyjaciela” autorstwa Antoniego Gołubiewa, znanego głównie z książek o tematyce historycznej. W tejże książce autor podejmuje próbę udzielenia odpowiedzi – zresztą bardzo dobrej – na pytanie: Jak się modlić?

Daje piękną odpowiedź Modlić się znaczy: być z Bogiem. Bo w zasadzie modlitwą powinno być całe nasze życie. Być z Bogiem znaczy być wobec Boga otwartym w miłości i ufności, w pragnieniu dobra i piękna w prawdzie naszej osoby. Być otwartym i ufnym — to wszystko; resztę On sam wypełni. A taki stan „otwarcia” siebie i ufności jest zawsze obcowaniem — niekoniecznie słowną rozmową — i jest modlitwą. Dwóch przyjaciół niekoniecznie musi bez przerwy sypać do siebie słowami, niekoniecznie każdą rzecz przegadać. Myślę, że ludzie, którzy nie potrafią milczeć ze sobą, nie są prawdziwymi przyjaciółmi.

Czytając te słowa od razu zrodziło się we mnie pytanie, czy autor znał Pisma św. Teresy od Jezusa, może i tak, lecz trudno dać jednoznaczną odpowiedź, duchowo jest jej bardzo bliski. Być z Bogiem jak z przyjacielem, modlitwą winno być całe nasze życie, modlitwa to styl życia, nie odpowiadają rozumieniu przez Teresę modlitwy jako rozmowy przyjaciół. Modlitwa myślna nie jest, według mnie, niczym innym jak głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha.

Gołubiew rozumie modlitwę jako trwanie w obecności Boskiego przyjaciela w milczeniu, podobnie zresztą Teresa wiele lat temu napisała: Bóg i dusza rozumieją się między sobą tym samym sposobem, tylko że Jego Boski Majestat chce, by dusza Go rozumiała. I tak bez żadnych słów rozmawiają ze sobą ci dwoje jak przyjaciel z przyjacielem i wzajemną sobie miłość swoją okazując.

Czas wakacji, przybywanie w otoczeniu pięknej przyrody może stać się dla nas dobrą okazji wejścia w ową przyjacielską relację z Bogiem.

o. Stanisław Fudala OCD